Modlitwa o CUD. Msze o uzdrowienie...ku pokrzepieniu!!!

Czy wiara czyni cuda?
W walce nie tylko o zdrowie, ale i o jakość życia...

Modlitwa o CUD. Msze o uzdrowienie...ku pokrzepieniu!!!

Postprzez samograj » Cz gru 06, 2007 9:55 am

Podaje link dla osób wierzących, które chciałyby skorzystać z tej formy uzdrawiania:
http://www.se.neteasy.pl/
jest tam wykaz Mszy na cały rok (w różnych miastach).

Byliśmy wczoraj na takiej Mszy - były modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie, kapłan nakładał ręce na chorych, modlił się językami, niektóre osoby padały na podłogę tak jakby zasypiały błogim snem - to się nazywa Spoczynek w Duchu Świętym *- takie dotknięcie Boga i chwila całkowitej ufności i błogości. Wiele osób czuło uzdrawiającą moc, ci podnosili ręce.
Pierwszy raz byliśmy na takiej formie modlitwy, aczkolwiek słyszeliśmy o modlitwie wstawienniczej, o charyzmatykach.
Kapłan bardzo długo modlił się nad Krzyśkiem, nade mną krócej i widać było, że jest w łączności z KIMŚ, był jak w transie.
Wróciliśmy umocnieni i bardzo ufni w to , że ze spokojem przejdziemy przez tę chorobę, a jeśli BÓG będzie chciał męża uzdrowić to to zrobi/już zrobił (i tu trzeba wykazać ogromną pokorę, bo to tylko Bóg wie, czy uzdrowienie ciała będzie dla chorego najlepszym rozwiązaniem, czasem choroba pozostaje, natomist uzdrawiają się relacje, człowiek zaczyna dostrzegać prawdziwe wartości, uzdrowienie następuje na płaszczyźnie duchowej i psychicznej) .
I każdy kto wczoraj był na Mszy został uzdrowiony. Musi tylko w to uwierzyć.
"Odejdź w pokoju, twoja wiara cię uzdrowiła"- mówił Jezus do paralityka, do kobiety chorej na krwotok, do ociemniałego, trędowatego, również do celnika, uzdrawiając go na duszy. CHWAŁA PANU!!!

Napisałam o tych Mszach, bo może ktos potrzebuje takiego umocnienia, takiego wzrostu wiary.
=================================================
*)"...Spoczynek w Duchu Świętym może budzić w obserwatorach niepokój, gdyż przeciętny katolik, najczęściej nic nie wie, na temat tego nadprzyrodzonego zjawiska
i kojarzy to z omdleniem. Jestem z zawodu lekarzem i wielokrotnie udzielałam pomocy medycznej osobom, które zemdlały w kościele z powodu niedyspozycji zdrowotnej.
Spoczynek w Duchu Świętym wygląda dla laika jak omdlenie, ale dla mnie jako lekarza wygląda zgoła inaczej. Wielokrotnie blisko podchodziłam do osób, które otrzymały od Boga w czasie błogosławieństwa tyle łask, że nie mogli ich unieść i lekko jak piórko opadali bezwładnie na ziemię, leżąc tak spokojnie od 3 do 20 minut. Obserwowałam te osoby oczyma lekarza i nie widziałam na ich twarzach cech omdlenia. Twarze ich nie były blade ani spocone, usta nie siniały, oddech był miarowy i spokojny, tętno prawidłowe. Leżały te osoby w pełnym wyciszeniu z twarzami pogodnymi, promieniował od nich spokój. Po upływie jakiegoś czasu osoby te wstawały o własnych siłach i dalej uczestniczyły w modlitwach w kościele. Nadprzyrodzone zjawisko spoczynku w Duchu Świętym nie ma nic wspólnego z bioenergią czy z bioprądami kapłana, gdyż kapłan, który nas błogosławi jest jedynie narzędziem w ręku Boga, jest kanałem przepływu Bożych łask dla nas wiernych...."
http://www.wlasnoscikapital.pl/dokument ... nekwDS.doc

================================================
EDIT:
Wklejam tutaj modlitwę do św. PEREGRYNA - patrona chorych na raka:
Modlitwa do św. Peregryna
O święty Peregrynie, Ty, którego zwano "potężnym" i "cudownym pracownikiem" z powodu licznych cudów, które otrzymywałeś od Boga dla tych, którzy uciekali się do Ciebie. Przez tak wiele lat znosiłeś na swym własnym ciele chorobę rakową, która niszczy samą istotę naszego jestestwa, i który uciekłeś się do Źródła wszelkiej łaski, gdy człowiek był już bezsilny. Zostałeś wyróżniony wizją Chrystusa, który zszedł z Krzyża by Cię uzdrowić. Proś Boga i Matkę Boską o uzdrowienie dla tych chorych, których powierzamy Tobie. Wsparci w ten sposób przez Twe potężne wstawiennictwo będziemy śpiewać Bogu, teraz i na wieki, pieśń wdzięczności za Jego wielką dobroć i miłosierdzie.

Modlitwa o cud
Panie Jezu, stoję przed Tobą taki jaki jestem.
Przepraszam za moje grzechy, żałuję za nie, proszę przebacz mi.
W Twoje imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie.
Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł.
Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki.
Zapraszam Cię do mojego życia,
przyjmuję Cię jako mojego Pana i Odkupiciela.
Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle.
Przybądź Panie Jezu, osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją
i napełnij Swoim Duchem Świętym.
Kocham Ciebie Panie Jezu. Dzięki Ci składam.
Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu. Amen.
Maryjo Matko moja, Królowo Pokoju,
Święty Peregrynie Patronie chorych na raka,
Wszyscy Aniołowie i Święci, przyjdźcie mi ku pomocy.


Odmawiaj tę modlitwę z wiarą, bez względu na to jak się czujesz. Kiedy dojdziesz do takiego stanu, że będziesz szczerze pojmował każde słowo całym swoim sercem, doznasz duchowej łaski. Doświadczysz obecności Jezusa i On odmieni całe twoje życie w bardzo szczególny sposób. Przekonasz się.
Ostatnio edytowano Pt sty 11, 2008 5:34 pm przez samograj, łącznie edytowano 2 razy
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez gocha » N gru 09, 2007 11:20 am

taki glejak to niezłe wyzwanie dla osoby religijenj i jej wiary. do ideału chrześcijanki mi daleko, pewnie dlatego miałam okres w trakcie chroby taty, że nie byłam się w stanie modlić.
teraz mam zwidy, że rzeczywiście kiepsko z moją wiarą, skoro nie byłam w stanie wymodlić dla niego zdrowia. miałam rok żeby leżeć krzyżem i błagać, a ja najpierw biegałam po lekarzach, a potem to juz sama nie pamiętam co robiłam, że mi cały ten dany nam czas umknął jak chwilka...

poszukam takich mszy w warszawce i wybiorę się. dla wszystkich chorych na glejaki i ich bliskich. może choć troszkę komuś pomogę....
gocha
swój człek
 
Posty: 294
Dołączył(a): So paź 28, 2006 3:25 pm

Postprzez samograj » N gru 09, 2007 6:02 pm

Gosiu, nie obwiniaj się ...... wszyscy jesteśmy ułomni.....mnie też daleko do ideału, może nawet dalej niż Tobie....nie wiemy kto jest bliżej, ale w sumie to nie jest istotą wiary.......
JEJ ISTOTĄ JEST UFNOŚĆ W MIŁOŚĆ BOGA DO NAS BEZ WZGLĘDU NA TO JACY JESTEŚMY NIEGODNI TEJ MIŁOŚCI .
Jeśli uwierzymy, że BÓG NAS KOCHA I NIE JESTEŚMY MU OBOJĘTNI, przyjmiemy wszystko co nam ześle z wdzięcznością, nawet, gdy te łaski będą trudne i nie po naszej myśli.
To łatwo napisać, gorzej wykrzesać w sobie taką ufność, kiedy każda iskierka nadziei jest sukcesywnie gaszona!!!
Ale może o to właśnie chodzi, żeby nie mieć tu na ziemi już żadnych atutów, wtedy pozostanie nam tylko BÓG ze swym darem uzdrowienia (przecież Jezus chodził po tej ziemi i nie byli mu obojętni chorzy na duszy i ciele- wskrzeszał umarłych, wypędzł złe duchy, leczył - i nadal chce to robić za pośrednictwem charyzmatyków ), może, kiedy wyczerpawszy wszelkie ziemskie środki , powierzymy się BOGU z ufnością, otrzymamy to o co prosimy !!!
Ale tak trudno nam jest zaufać!!! Droczymy się, targujemy z Bogiem.
A już najtrudniej zrozumieć dlaczego nasze prośby nie zostają wysłuchane!!!
Ale nie będę tu o tym pisać.
Na ten temat mówi ksiądz podczas modlitwy o uzdrowienie .... i jego słowa do mnie dotarły:
BÓG zawsze wysłuchuje każdą modlitwę... tyle, że na SWÓJ BOSKI SPOSÓB REALIZUJE NASZE PROŚBY (wie najlepiej co dla nas jest dobre).

Przyszło mi teraz coś do głowy:
Czy wiecie jak wygląda gobelin (nie kilim, bo ten jest dwustronny)???
Uciekam się do takiego porównania, bo kiedyś ja i moja mama tkałyśmy gobeliny.
Od tyłu nic nie widać tylko plątaninę nitek, jakieś supełki, lewa strona jest brzydka , nieczytelna.
Myślę, że BÓG tka taki ogromny kilim naszego życia- my widzimy jego drugą stronę, wszystko jest poplątane, brzydkie, czasami udaje się nam odsunąć nitki i... wtedy zaczynamy przypuszczać co może być po drugiej stronie, jakiś sensowny obraz się nam wyłania (myślę, że tak jest w chwili, kiedy zufamy Bogu, kiedy się modlimy, kiedy zaczynamy rozumieć sens cierpienia, bo cierpienie ma sens, choć tak trudno jest nam je zaakceptować).
To BÓG jest projektantem i autorem tego dzieła sztuki i dobrze wie co robi snując wątek naszych losów na osnowie czasu jaki jest nam przeznaczony - hmmm..... ale górnolotnie mi się napisało :oops:

Nie mamy wyjścia, musimy uwierzyć, że ten gobelin jest wyjątkowej urody , że Bóg panuje nad każdą niteczką, każdym splotem i, że kiedyś zobaczymy to BOŻE dzieło i.... zostaniemy nim oczarowani.

Nie myślecie sobie, że łatwo mi to co napisałam zastosować w życiu codziennym... nawet sama się sobie dziwię, że to moje słowa!!!
Codziennie pytam dlaczego, codziennie mnie pali do żywego potworny ból duszy, lęk mnie paraliżuje, rozpacz próbuje mnie zepchnąć w otchłań....., ale od czasu tej Mszy, potrafię się pozbierać dość szybko i żyć nadzieją na to, że BÓG mnie przeprowadzi przez tę ciemną dolinę, i że bez względu na wszystko będę pełna pokoju - BOŻEGO POKOJU!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez HankaCz » Pn gru 10, 2007 12:22 am

Pieknie Aniu to napisalas.
Przychylam sie do tych Twoich wypowiedzi
calym sercem i wierze,ze tak wlasnie jest
choc moj maz odszedl od nas 7 mcy temu.
Mieszkalismy od 20 lat w Niemczech gdzie moj
maz byl trenerem tenisa.Zachorowal.Operacja.
Paraliz.Stan pooperacyjny bardzo zly...ciezka
depresja,dezorientacja,leki.Od chwili diagnozy
/po biopsji/ do operacji minelo tylko 3 dni
bo tak zdecydowal maz.Chcial byc operowany
w piatek 13 maja w dnien objawienia Matki Boskiej
Fatimskiej.Rano o 6 godz.w dniu operacji byla
zamowiona msza w Sanktuarium w Czestochowie
o jej pomyslny przebieg.Ksiadz Slawek z Polskiej
Misji Katolickiej przyniosl figurke Matki Boskiej Fatimskiej
i ta stala przy lozku meza caly czas nawet na intensywnej.
Corka/mieszkajaca tu w Polsce/wraz z zieciem pojechali
do Fatimy tam prosic Matke Boska o pomoc.
Napewno teraz zastanawiacie sie dlaczego o tym
wszystkim pisze skoro maz niestety umarl.
Otoz jescze przed operacja maz poprosil mnie
ze gdyby cos sie stalo to chcialby byc pochowany
w Polsce.Po operacji lekarze byli stanowczo
przeciwni wrecz powiedzieli mi,ze bede wspolwinna
smierci meza jezeli go bede chciala przewiezc
do Polski 850 km samochodem b o samolot
zupelnie wykluczyli.Zabralam sie za pakowanie
nocami bo w dzien bylam zajeta przy mezu w roznych
szpitalach,w ktorych lezal ale to nastepna historia.
Jak juz bylam gotowa poprosilam corke aby kupila
mieszkanie na parterze z ogrodem tak aby meza
na woyku inwalidzkim mozna bylo wywiezc.
Udalo sie w pieknym Szczawnie Zdroju z ogrodem.
Przyjaciel lekarz z Polski zalatwil specjualna
karetke dla meza ,woz przeprowadzkowy i decyzja..
zawierzajac Matce Boskiej Fatimskiej ...jedziemy.
Pod kontrola lekarza/przyjaciela/ ,dwoch sanitariuszy
pokonalismy bezpiecznie ta ogromna jak dla meza
odleglosc.W tym czasie ks.Andrzej i Slawek
z PMK odprawili msze o szczesliwa droge.
Przyjechalismy.Maz szczesliwy ,ze jest w Polsce.
Zadzwonilam po mcu do prof.do Niemiec i powiedzialam,
ze jestesmy juz w Polsce i samopoczucie meza sie
polepszylo.Tak......wierze i cala moja rodzina tez,ze
za wstawiennictwem Matki Boskiej Fatimskiej moj maz
przezyl w Polsce jeszcze 10 mcy a od operacji 2 lata
choc wszyszy lekarze a bylo ich sporo dawali mezowi
gora pol roku zycia.
Nie wiem czy napisalam do skladu i ladu bo emocje
wziely gore i sie troche roztkliwilam.
Chcialam tylko napisac,ze jedyna pomoc oprocz opieki
i milosci oczywiscie dla swoich chorych jaka mozecie dac
to wlasnie modlitwa.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i sciskam
Hanka
Hanka
HankaCz
swój człek
 
Posty: 127
Dołączył(a): Śr lut 21, 2007 11:19 pm
Lokalizacja: Walbrzych

Postprzez samograj » N gru 16, 2007 9:32 pm

Dzięki HANIU za to świadectwo - ja mam wielkie nabożeństwo do MATKI BOŻEJ FATIMSKIEJ [po śmierci JPII opracowałam ulotkę o życiu i śmierci Ojca Świętego w kontekście OBJAWIEŃ FATIMSKICH (zamach, poświęcenie Rosji, pierwsze soboty) oraz KULTU BOŻEGO MIŁOSIERDZIA]
Każdy13 dzień miesiąca jest dla mnie dniem szczególnym (dzień fatimski), był czas, że odprawiałam nabożeństwo Pierwszych Sobót Miesiąca (powróciłam do Niego teraz).

Byliśmy w czwartek na Mszy o Uzdrowienie......
Nie mam pojęcia , jak potoczą się losy mojego męża, ale..... jestem dziwnie spokojna, wręcz czuję coś w rodzaju błogiego spokoju i nie opuszcza mnie pewność, że ..... będzie dobrze (jakkolwiek to interpretować).
Jeszcze przed pierwszą mszą widziałam chorobę od najgorszej strony, oczami wyobraźni widziałam męża.......w grobie, ciągle przeżywałam jego pogrzeb, wcześniej wyobrażałam sobie go potwornie cierpiącego i cierpiącą całą naszą rodzinę. Ból wewnętrzny nie pozwalał mi się na niczym skupić, czułam się załamana, zrozpaczona, targało mną poczucie winy, strach, że nie podołam kaprysom chorego, miałam mdłości, kołatania serca, lęki.
Od czwartku żyję tak, jakby mąż był zdrowy, myślami wybiegam w przyszłość, ale.....są to optymistyczne wizje nas obojga, razem z dziećmi, może z wnukami.
Jestem spokojna, zajmuję się domem, żartuję..........no i myślę z radością o nadchodzących Świętach!!!
Choć właściwie nic się nie zmieniło, mąż nie poczuł, że został dotknięty przez Ducha Św., ja również, nie miałam żadnych nadzwyczajnych doznań - jednak, w momencie, gdy kapłan nakładał ręce na mężą, żarliwie modliłam sie o łaskę wiary dla niego, wtedy byłam bardzo rozedrgana i łzy płynęły mi z oczu - pierwszy raz tak żarliwie się modliłam.

Wiem, że Jezus, może męża uzdrowić, jeśli tylko zechce.......musimy tylko mocno w to wierzyć:
"...Podług waszej wiary niech wam się stanie..."
2 stycznia zaczynamy walkę w CO w Gliwicach - mocne lampy + TEMODAL - trudna terapia, ryzykowna (martwica mózgu, obrzęk, zapalenie płuc - PCP)!!!
Byłoby cudownie, gdybyśmy tego uniknęli!!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez HankaCz » N gru 16, 2007 11:56 pm

Pieknie Aniu to napisalas.Mysle,ze podbudowalas
swoimi doznaniami wszystkich czytajacych to
forum.Jezus powiedzial...Twoja wiara Cie uratowala...
Bede sie laczyc z Toba w modlitwie o zdrowie
dla Twojego meza.Jestes kochana.
Pozdrawiam
Hanka
ps.tak trzymaj
HankaCz
swój człek
 
Posty: 127
Dołączył(a): Śr lut 21, 2007 11:19 pm
Lokalizacja: Walbrzych

Postprzez samograj » Śr gru 19, 2007 12:12 pm

HankaCz napisał(a):.Mysle,ze podbudowalas
swoimi doznaniami wszystkich czytajacych to
forum.Jezus powiedzial...Twoja wiara Cie uratowala...


Jeśli komuś pomogłam - będę szczęśliwa

Bede sie laczyc z Toba w modlitwie o zdrowie
dla Twojego meza.

Dziekuję Haniu!!!
Dziekuję za miłe słowa pod moim adresem :oops:
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Ku pokrzepieniu!!!

Postprzez samograj » Pn gru 24, 2007 1:36 pm

Ostatnio było u mnie krucho z nadzieją, co rusz ktoś umiera na glejaka, tyle osób z forum straciło swoich bliskich...pomyslałam:
"Dlaczego my mielibysmy sie znaleźć wśród cudownie uzdrowionych, przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi....dlaczego akurat nas miałoby to nieszczęście ominąć...."
i trafiłam na:
PSALM 91(90) "O Bożej opiece" ,
który odpowiedział mi na moje wątpliwości (tłustym drukiem):
Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: "Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam".

Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza.
W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia - lecącej strzały,
ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka.

Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego
.
Niedola nie przystąpi do ciebie,
a cios nie spotka twojego namiotu,
bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę
.

Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.

Chyba musimy zaufać bez reszty , uwierzyć, że Bóg wie co robi, że nas chroni, pod warunkiem, że schowamy się pod jego skrzydła, przycupniemy z pokorą i..... nie będziemy zadawać pytań.....powiemy jedynie:
"Bądź wola Twoja, ale......jeśli możesz, jeśli chcesz.......jeśli to jest zgodne z Twoja wolą.........uzdrów nas, prosimy!!!
ULECZ NAS, nie zważaj na nasze grzechy, pomimo naszych słabości, pomimo upadków, przygarnij nas jak DOBRY OJCIEC przygarnął syna marnotrawnego.
Jesteśmy synami marnotrawnymi, niejednokrotnie schodzimy na manowce, ale teraz.......powracamy do Ciebie, prosząc o SIŁY, ZDROWIE, ŻYCIE!!!
Nie obiecujemy nic w zamian, bo cóz możemy Ci ofiarować????? Wszystko dobre co jest w nas od Ciebie pochodzi."
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez samograj » Pt gru 28, 2007 10:44 am

Przepraszam, że Wam się narzucam ze swoja wiarą, ale......dzieją się jakieś dziwne rzeczy.
Natępna Msza o uzdrowienie ma być w KRAKOWIE 2 lutego.
Krzysiek , mój mąż, bardzo ubolewał, że juz na niej nie będzie, bo 2 mieliśmy być przyjęci na oddział Radioterapii CO w Gliwicach.
W 2 dzień Świat stało się cos niewytłumaczalnego :?:
Ale od poczatku:
w 1984 roku mój teść był w Rzymie na audiencji u JPII, wracając samolotem na lotnisku spotkał Matkę TERESĄ z Kalkuty, która ofiarowała mu kilka obrazków własnoręcznie podpisanych piórem - przekazał je swoim bliskim, nasza rodzina taki obrazek dostała - niestety od lat ten obrazek przepadł jak kamień w wodę. Ile się go naszukałam i nic.

W 2 dniu Świąt, modliłam sie dość intensywnie za Krzyśka, bo , qrcze, po ludzku sądząc jest z nim beznadziejnie (badanie hist-pat + spektrorezonans mówią, że glejak IV nie został usunięty w całości i po miesiącu już nacieka i odrasta w ramach loży pooperacyjnej, i odczyn białka p53 był wybitnie silnie dodatni, co może mieć wpływ na oporność na chemio- i radioterapię).
Prosiłam o jakiś znak, żebym w tym zmaganiu się z jego chorobą miała siły do walki.
Kiedy skończyłam modlitwę z półki nad łóżkiem zsunął się obrazek, który musnął moją głowę i spadł za łóżko.
Ku mojemu zdumieniu ......był to poszukiwany od lat obrazek od MATKI TERESY z napisem :
Obrazek
Byłam w szoku........przecież te półkę sprzątałam tysiące razy i robiłam to dokładnie przed Świętami!!!!
"Niech Ci Bóg błogosławi" - to był ten oczekiwany znak.......co za radość, Bóg jest ze mną!!!!
Żeby było ciekawiej na odwrocie obrazka są....aniołowie i Gwiazda betlejemska... czyli podarunek "na czasie", akurat na Święta:
Obrazek

Wczoraj zadzwoniłam do Sióstr MISJONAREK MIŁOŚCI (zgromadzenie założone przez Matkę Teresę) z prośbą o modlitwę w intencji Krzyśka, przecież ta błogosławiona opiekowała się chorymi, w dodatku tymi w najtrudniejszej sytuacji, biedakami, którzy byli opuszczeni, porzuceni.
Siostry będą się modlić za męża - tyle, że zastrzegły sobie, że bedą prosić o uzdrowienie, ale.......jeśli to jest zgodne z wolą Boga!!!
Jeśli nie będzie wolą Bożą, Krzyśka uzdrowić, to modlitwa będzie w intencji naszej rodziny, abyśmy mieli siłę do walki...i przyjęli to co Bóg ześle.

Wczoraj dzwoniłam na oddział radioterapii i......nie wiem o co chodzi???
Znowu termin 2 stycznia wypadł - mamy dopiero 2. I zadzwonić, żeby ustalić termin przyjęcia i rozpoczecia terapii (a czas ucieka!!!)
Nie wiem dlaczego nas tak traktują i ciągle przesuwają terminy (lekarz jest nieuchwytny, przekazuje tylko lakoniczne info poprzez sekretarkę), ale....... Krzysiek się cieszy, bo......będzie mógł uczestniczyć w nastepnej MSZY O UZDROWIENIE!!!

JA JUŻ NIE WIEM CO O TYM WSZYSTKIM SĄDZIĆ!!!!
MAM WRAŻENIE, ŻE MI ODBIJA PALMA NA PUNKCIE WIARY.....a może to są rzeczywiście jakieś znaki z góry????!!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez olsen35 » Pt gru 28, 2007 4:43 pm

Myślę, że nie odbija Ci palma, tylko jest to rodzaj ucieczki od myśli dręczących nas Wszystkich na tym forum. A wiara akurat jest dobrym punktem zaczepienia (wiem, że to niefortunne sformułowanie, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy). Ja też uciekam czasem w modlitwę. Mam jednak wyrzuty sumienia, że uciekam w tą modlitwę, z reguły wtedy, kiedy mam jakiś problem i coś mnie dręczy, a jak jest dobrze, to trochę o tym zapominam... Pozdrawiam Ola.
olsen35
swój człek
 
Posty: 229
Dołączył(a): N lip 15, 2007 11:13 pm
Lokalizacja: Koszalin

Re: Ku pokrzepieniu!!!

Postprzez martuch » Pt gru 28, 2007 9:59 pm

samograj napisał(a):Ostatnio było u mnie krucho z nadzieją, co rusz ktoś umiera na glejaka, tyle osób z forum straciło swoich bliskich...pomyslałam:
"Dlaczego my mielibysmy sie znaleźć wśród cudownie uzdrowionych, przecież jesteśmy takimi samymi ludźmi....dlaczego akurat nas miałoby to nieszczęście ominąć...."
i trafiłam na:
PSALM 91(90) "O Bożej opiece" ,
który odpowiedział mi na moje wątpliwości (tłustym drukiem):
Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: "Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam".

Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza.
W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia - lecącej strzały,
ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka.

Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego
.
Niedola nie przystąpi do ciebie,
a cios nie spotka twojego namiotu,
bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę
.

Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.

Chyba musimy zaufać bez reszty , uwierzyć, że Bóg wie co robi, że nas chroni, pod warunkiem, że schowamy się pod jego skrzydła, przycupniemy z pokorą i..... nie będziemy zadawać pytań.....powiemy jedynie:
"Bądź wola Twoja, ale......jeśli możesz, jeśli chcesz.......jeśli to jest zgodne z Twoja wolą.........uzdrów nas, prosimy!!!
ULECZ NAS, nie zważaj na nasze grzechy, pomimo naszych słabości, pomimo upadków, przygarnij nas jak DOBRY OJCIEC przygarnął syna marnotrawnego.
Jesteśmy synami marnotrawnymi, niejednokrotnie schodzimy na manowce, ale teraz.......powracamy do Ciebie, prosząc o SIŁY, ZDROWIE, ŻYCIE!!!
Nie obiecujemy nic w zamian, bo cóz możemy Ci ofiarować????? Wszystko dobre co jest w nas od Ciebie pochodzi."



DZIĘKUJĘ
martuch
swój człek
 
Posty: 117
Dołączył(a): Pt mar 09, 2007 4:57 pm

msze o uzdrowienie

Postprzez Justa » Pt gru 28, 2007 10:32 pm

Myślę sobie,że to nie jest ucieczkowe.Modlitwa i wiara w to,że człowiek nie jest sam pozwala na zachowanie godności i życie,nie egzystowanie, bo nawet taka choroba nie oznacza że człowiek nie może się rozwijać i spełniać się.Te święta minęły nam w cudownej atmosferze,spokoju,miłości i nadziei,że Ten,który przychodzi przynosi nam Dobrą Nowinę a my chcemy ją przyjąć. Człowiek nie jest wszechwiedzący i nie ma patentu na mądrość więc czasami dobrze jest zaufać i oddać wszystko Temu który wie.Moja mama jest od 14.12 w szpitalu, przygotowania do radio i chemio leczenie rozpocznie się 2.01, przed samymi świętami wyszła na przepustkę.Razem z ojcem byli w pobliskim sanktuarium na Mszy o uzdrowienie. Całe nabożeństwo trwało ponad 3 godz. mama wróciła jak na skrzydłach, nawet nie była zmęczona. Ona twierdzi,że nie modli się o uzdrowienie prosi Boga o siłę, wiarę i dziękuje za ludzi, którzy pojawiają się na jej drodze.Moja mama naprawdę mi imponuje jest spokojna, na razie nie cierpi ani fizycznie ani psychicznie. Pracujemy tylko nad zaakceptowaniem słabszej pamięci i procesów intelektualnych, które przebiegają wolniej niż przed chorobą.Dużo myślę nad tym doświadczeniem,w którym dane jest mi uczestniczyć.Mam w związku z tym następujące odczucia,bardzo dużo zależy od naszej zgody na to co się dzieje,od tego czy zechcemy otworzyć się na duchowe wsparcie, na mądrość i miłość,którą nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć, pojąć i ogarnąć. Jedno wiem na pewno człowiek w najtrudniejszych momentach nigdy nie jest sam, nigdy nie dostaje więcej niż zdoła unieść, i jeszcze jedna zupełnie prywatna ,oparta na własnych doświadczeniach refleksja ani choroba ani śmierć nie są najgorszymi rzeczami, które mogą spotkać człowieka. Życzę dużo otwartości, nadziei a tym którzy czują bliskość Boga polecam Jego opiece(siebie też) pozdrawiam Justa
Justa
nowy
 
Posty: 30
Dołączył(a): So paź 13, 2007 6:35 pm

Postprzez gocha » So gru 29, 2007 11:16 am

Ania, no komuś przecież musi się udać.
Myślami jestem z Wami...
gocha
swój człek
 
Posty: 294
Dołączył(a): So paź 28, 2006 3:25 pm

Postprzez samograj » So gru 29, 2007 12:53 pm

gocha napisał(a):Ania, no komuś przecież musi się udać.
Myślami jestem z Wami...

Nie jestem pewna czy o nas chodzi, bo.......Matka Teresa opiekowała się głównie umierającymi, pomagała im godnie umrzeć....przeprowadzała ich łagodnie na drugą stronę. Może tak nalezy odczytac ten "znak"???
Bo własciwie co to za odkrycie: "God bless you!!!" ???
Że Bóg jest ze mna, nie musiała mi przypominać Matka Teresa, bo dla katolika to rzecz oczywista!!!
Chociaż....... kupiłam sobie książeczkę o Matce Teresie i przeczytałam, że do beatyfikacji przyczynił się cud uzdrowienia pwenej Hinduski z raka, za przyczyną Matki Teresy -siostry w Kalkucie modliły się w rocznicę smierci Matki Teresy nad zwijającą się z bólu kobietą, której lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie. Siostry opisują, że dziewięciokrotnie odmówiły modlitwę MEMORARE (ulubiona modlitwa Matki Teresy) i kobieta usnęła. Nazajutrz obudziła się z wrażeniem, że nie ma nowotworu, że jest zupełnie zdrowa, co potwierdziły późniejsze badania, które podkresliły niewytłumaczalne naukowo ustąpienie, znikinięcie guza wielkości 6-cio miesięcznego płodu (to był guz jajników chyba).

Bóg czuwa nad złymi i dobrymi, nad każdym stworzeniem...i to nie Bóg opuszcza człowieka, tylko człowiek oddala się od Boga......ciągle chcemy być od niego madrzejsi i ...mówimy Mu co powinien dla nas zrobić...
Justa napisał(a):Człowiek nie jest wszechwiedzący i nie ma patentu na mądrość więc czasami dobrze jest zaufać i oddać wszystko Temu który wie.

To mądre słowa, Justa.
Tyle, że ja się jeszcze miotam, jeszcze czekam na cud....boje się, że się nastawię na uzdrowienie i... jeśli go nie uzyskam.....załamię się.
Cóż, jestem tylko człowiekiem, normalnym człowiekiem, który popełnia błędy, który się boi, który chciałby być szczęśliwy, który nie chce utracić bliskiej osoby.
Jeszcze nie jestem gotowa na przyjęcie woli Bożej, jeszcze sie lękam i wiem, że:
Justa napisał(a):...bardzo dużo zależy od naszej zgody na to co się dzieje,od tego czy zechcemy otworzyć się na duchowe wsparcie, na mądrość i miłość,którą nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć, pojąć i ogarnąć. Jedno wiem na pewno człowiek w najtrudniejszych momentach nigdy nie jest sam, nigdy nie dostaje więcej niż zdoła unieść....

Ja też tak myślę i będę się modlić o umiejętność zaakceptowania tego, co BÓG dla nas przygotował.
2 stycznia bedziemy się modlić za Wszystkich czytających to forum, za ich rodziny, będziemy prosić o potrzebne łaski, o oręż do walki z Glejakiem.
Może ktoś chciałby o coś konkretnego poprosić???
Na Mszach o uzdrowienie BÓG uzdrawia również nieobecnych, za których są zanoszone modlitwy.


Justa, pogoda ducha twojej mamusi potwierdza, że każdy podczas modlitwy zostaje obdarowany jakąś łaską, nie odchodzi z niczym.
Justa napisał(a):....i jeszcze jedna zupełnie prywatna ,oparta na własnych doświadczeniach refleksja ani choroba ani śmierć nie są najgorszymi rzeczami, które mogą spotkać człowieka.

Też tak uważam, dlatego zawsze mam na uwadze refleksję:
czy zdrowie i życie za wszelką cenę???
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez anastazja » Śr sty 02, 2008 9:40 am

Proszę gorąco o modlitwę 2 stycznia w intencji uzdrowienia mojej rodziny.Sama nie mam już siły . Bardzo chciałabym być na mszy osobiście,jednak mój stan - jestem wysoko w ciąży nie pozwala mi na podróż. Jezu wysłuchaj mojej prośby i pomóż nam.
anastazja
świeżynka
 
Posty: 1
Dołączył(a): Śr sty 02, 2008 9:30 am

Następna strona

Powrót do Wiara, psychologia i parapsychologia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości