To wszystko jest tak potworne i fatalne, że znowu żałuję, że tu zaglądnąłem, po 3 latach od przegranej, w nadziei, że ludzie zaczęli w końcu radzić sobie z tą chorobą. Niestety, jeszcze nie teraz. Dalej jednak będę tu zaglądał. Może w końcu zaczną się pojawiać - początkowo rzadko, później co raz częściej - opisy całkowitych remisji. Forum się zmienia, szata ładniejsza, ale cholera czytelników chyba przybywa
. Jestem z Wami i czekam na dobre wieści. Na razie nie widzę ich zbyt wiele. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić w najmniejszym stopniu tego co przeszła Monika. Widziałem i przeżyłem wiele, ale ta historia jakoś mnie zdruzgotała, zgniotła. MARTYNKA, ach szkoda słów. Monika na pewno zaglądnie na to forum. Wiem.
Pozdrawiam, Tomek.