Witam serdecznie.
Jestem tutaj nowy. Nie chce zakladac nowego tematu wiec odswieze troszke ten.
Chcialbym przedstawic wam moja historie, a wlasciwie nie moja lecz mojego ojca.
Moj tato pracowal od kilku lat w Qatarze na budowie, wiadomo wyjazd z Polski za kasa, ja siedze w UK, natomiast moja mama w PL.
W Lipcu dostalem telefon,ze moj ojciec bardzo zle sie poczul, nie kontaktowal z otoczeniem i mial problemy z rownowaga. W wyniku tego wyladowal w Qatarskim szpitalu gdzie na drugi dzien moglem z nim zamienic kilka slow. Z racji, ze poziom jezyka angielskiego mojego taty jest podstawowy, wszelkie informacje na lini TATA <-> DOKTORZY przechodzily przeze mnie. Na poczatku staralem sie opisac jakie choroby przechodzil moj ojciec co sie moglo stac, wczesniej mial problemy z sercem, pomyslalem ze to moze jakis atak. Lekarz odpowiedzial, ze to nic z sercem, a z glowa. Zrobili mu rezonans, tomograf i mnostwo innych badan wyszlo, ze ma guza, lecz powiedzili ze musimy czekac na biopsje (neuronawigacja) , zeby dowiedziec sie wiecej. Tata czekal jakies 3 tygodnie na biopsje w szpitalu, w miare dobrym stanie, caly czas pod kroplowkami i lekami. Wynik biopsji ? To nie guz lecz "inflammation" - tlumaczac na polskie zakazenie/zapalenie/infekcja. Zmienili leki potrzymali tate przez niecale 2 tygodnie i wypuscili, z zaleceniami kontynuowania leczenia pod okiem specjalisty. O dziwo na wypisie pisalo ze to nie zakazenie, lecz stwardnienie rozsiane guzowate. Tata mial wrocic za 3 dni do Polski, w miedzy czasie staralem sie znalesc mozliwie najlepszego specjaliste z okolicy, trafilem na doktora Janasa z Katowic. Zadzwonilem, wyjasnilem sprawe i umowilem na wizyte w dzien po przyjezdzie. gdy wrocil rodzice pojechali do Janasa na kontrole, ten stwierdzil ze to bardzo nietypowy przypadek i ze te stwardnienie rozsiane guzowate to jakies podejrzane. tata mial problem z widzeniem na prawe oko, tak jakby prawa czesc obrazu, ktory widzi prawym okiem byla niepelna, zachaczal o przedmioty, mial problemy z rownowaga. Pewnego dnia rozbolala go glowa wiec moja mama nieczekala, zadzwonila do dr Janasa i ten od razu zalecil zeby zabrala go do szpitala w Katowicach, ktorego jest ordynatorem. Podaja mu zastrzyki, lezy pod kroplowka i niby jest ok. Tzn dalej ma problemy z widzeniem, glowa go nie boli, ale jest w dobrym nastroju, mowil plynnie i zrozumiale.
Lekarze zrobili rezonans, na ktorym wyszlo, ze to na 99% glejak wielopostaciowy 4 stopnia Tata czeka na kolejna biopsje w Sosnowcu, ktora ma to potwierdzic..
Naczytalem sie mnostwo na temate tego gowna i wiem, ze tu kazdy dzien sie liczy i nie ma na co czekac, trzeba zaczac dzialac juz, teraz natychmiast. W piatek wracam do Polski i mam zamiar uratowac mojego ojca. Niestety z tego co wyczytalem chemio czy radioterapia nie wiele pomagaja, moga jedynie przyspieszyc wznowy. Generalnie zawsze bylem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju lekow, zawsze staralem sie leczyc naturalnie, jestem zwolennikiem medycznej marihuany i oleju RSO, na ktorego temat rowniez wiele wyczytalem i mysle, ze to najlepsza metoda na poprawe zdrowia mojego ojca, moze uratownie jego zycia
Niestety zyjac w PL nie mozna legalnie sie olejem z konopi leczyc.
Niebyloby dla mnie problemem zrobienie tego oleju bo znam sie na temacie, aczkolwiek to kolejne 3-4 miesiace zwloki.
Chcialbym udac sie z ojcem na legalna terapie olejem RSO do Holandii lub do Czech. Czy ktos ma wiedze/doswiadczenie jak mozna do takiej terapii przystapic ? Czy to moj lekarz w PL musi mi wypisac skierowanie ( od 2014 bodajzego mamy porozuemienie miedzykrajami, ze mozmey sie leczyc na terenie calej Unii) do specjalisty na CZ lub NL. Czy to ja musze wypisac ojca ze szpitala, wpakowac go do auta i wyjechac do jednego z tych krajow, tam zalatwic sobie mieszkanie,rezydenture i wtedy moge sie zapisac do lekarza ( czy kazdy lekarz w jednym z tych krajow zgodzi sie na leczenie olejem ) i wtedy zaczac terapie ?
Bede mega wdzieczny za kazda pomoc,
pozdrawiam