Cała prawda o fluorze

Co przyniesie przyszłość?
Wiadomości ze świata nauki, odkrycia, nowe dokonania medycyny mogące pomóc w walce z glejakiem. Oraz specjalny dział poświęcony najnowszym informacjom na temat Temodalu (TMZ).

Cała prawda o fluorze

Postprzez Crono5 » Pn lip 27, 2009 12:28 pm

przedruk z:
http://otworz-oczy.org/?p=231

Gdyby ktoś powiedział Ci, że regularnie spożywasz substancję bardziej trującą od ołowiu, która powoduje odwapnienie kości, raka, wiele innych chorób oraz jest głównym składnikiem leków psychotropowych, prawdopodobnie byłbyś więcej niż zaniepokojony. Zdaniem niektórych lekarzy na podobne niebezpieczeństwo narażone są miliony ludzi (zwierząt i roślin też) na całym świecie. Cóż to za tajemnicza substancja?

Chodzi o fluor dodawany do wody pitnej (fluorki [F-]).

Wielu ludzi po raz pierwszy zetknęło się z fluorem w latach 50. Wtedy właśnie zaczęto dodawać go do pasty do zębów, co miało zapobiec nieprzyjemnym wizytom u dentysty. Mało kto jednak wie, że substancja ta była wykorzystywana już wcześniej, jednak w zupełnie innym celu.

Upadek prawdy

Fluor istotnie wzmacnia szkliwo zębów, lecz jest także wysoce trujący i może powodować szereg chorób somatycznych i psychicznych. Badania opublikowane przez dr Johna Yiamoyiannisa “Fluor przyczyną wczesnej starości” wykazały, że fluor dodawany do wody może spowodować poważne zaburzenia natury genetycznej.

Od czasów II wojny światowej nie przeprowadzono jednak dokładnych badań nad szkodliwością fluoru. Wielu specjalistów zdecydowanie protestuje przeciwko dodawaniu go do wody. Zwracają oni uwagę na fakt, że substancja ta była po raz pierwszy na masową skalę używana przez nazistów. Podczas II wojny światowej, setki tysięcy niewinnych ludzi trafiły do niemieckich obozów koncentracyjnych. Hitlerowska machina zagłady wymagała znalezienia łatwego sposobu, który umożliwiałby całkowite kontrolowanie zachowania więźniów, żyjących w pełnej świadomości, że są skazani na śmierć.

Pranie mózgu

Potwierdzono, że często podawane, nawet bardzo niewielkie dawki fluoru wpływają na działanie mózgu i sprawiają, że podtruci nim ludzie są bardziej ulegli i podatni na manipulację (badania przeprowadzone niedawno w Polsce przez GIS potwierdziły, że fluorki wpływają na układ neurologiczny). Znając te specyficzne właściwości substancji, zarówno niemieccy, jak i rosyjscy komendanci obozów koncentracyjnych dodawali fluor do wody pitnej.

Wpływ fluoryzowanej wody na psychikę zrobił naprawdę wielkie wrażenie na oficerach wywiadu niemieckiego i rosyjskiego. Substancja została uznana za idealne narzędzie do sprawowania kontroli nad podbitymi narodami. Wobec rychłego zwycięstwa, którego spodziewali się Niemcy, firmie I.G Farben z Frankfurtu, znaczącego producentowi substancji chemicznych, zlecono masową produkcję fluoru dla obozów śmierci oraz innych, równie zbrodniczych celów.

Kontrola umysłów

Zaraz po zakończeniu wojny władze amerykańskie wysłały do Niemiec Charlesa Eliota Perkinsa - chemika, patologa i fizjologa - żeby zbadał opracowane przez nazistów metody kontroli umysłów z wykorzystaniem fluoru. Śledztwo Perkinsa przyniosło szokujące rezultaty. Według jego raportu “po tym, jak naziści wkroczyli do Polski, sztaby generalne Niemiec i Rosji wymieniały się rozmaitymi pomysłami naukowymi i militarnymi (…). Bolszewicy uznali system masowej kontroli poprzez dodawanie leków do wody jako idealnie nadający się do realizacji planów skomunizowania świata (…)”. Perkins w swoim raporcie nie wspomniał o bezpośrednim udziale wywiadu alianckiego w projekcie globalnej kontroli ludzkich umysłów. Jeśli jednak bliżej przyjrzeć się działalności I.G. Farben, na jaw wychodzą pewne zastanawiające powiązania niemieckiej firmy z zachodnim kapitałem.

Poparcie zachodu

Okres rozkwitu I.G. Farben przypada na lata 20. Firma nawiązała wtedy współpracę z takimi amerykańskimi koncernami jak przedsiębiorstwo samochodowe Forda, General Electrics i Standard Oil, należąca do Rockefellerów.

Współpraca ta utrzymywała się w latach 30. i nie przerwał jej nawet wybuch wojny. Co ciekawe, żadna fabryka należąca do I.G. Farben nie została zbombardowana, nie ucierpiała od sabotażu ani nie uległa zniszczeniu w wyniku działań wojennych. Badacz i pisarz Ian E. Stephens twierdzi, że osoby wysoko postawione w rządzie amerykańskim wydały dowódcom eskadr bombowych bezwzględny rozkaz oszczędzania budynków. Jaki mógł być tego powód?

Od czasu amerykańskiego Wielkiego Kryzysu lat 30., Fundacja Rockefellera i rodzina Fordów publicznie popierały politykę zmierzającą do ograniczenia przyrostu naturalnego w USA. Wiadomo też, że wiele bardzo wpływowych osobistości ze środowiska biznesu i przemysłu Stanów Zjednoczonych przed i po wojnie zainwestowało znaczną ilość pieniędzy w projekty I.G.Farben. Wśród nich była rodzina Mellonów.

W 1913 roku Mellonowie założyli specjalną fundację sponsorująca projekty, które miały przyczynić się do rozwoju nauki i technologii. To właśnie w finansowanym przez nich instytucie badawczym odkryto, że fluor “w nadzwyczajny sposób przyczynia się do ochrony zębów”.

Korzyści finansowe

Dziwnym zbiegiem okoliczności rodzina Mellonów założyła również Amerykańskie Przedsiębiorstwo Aluminiowe (ALCOA). Fluor jest wysoce toksycznym produktem ubocznym produkcji aluminium (jak również wielu innych procesów przemysłowych), a ALCOA było często - i z powodzeniem - oskarżane o zatruwanie bydła, upraw i rzek. Bezpieczne pozbywanie się odpadów okazało się drogie, konieczne więc było wymyślenie innego sposobu wyeliminowania dodatkowych kosztów.

ALCOA i inne zakłady produkujące fluor sfinansowały badania, które wykazały, że małe ilości tej substancji nie są szkodliwe dla zdrowia. Co więcej, okazało się, że fluor zmniejsza ryzyko próchnicy. Odkrywcy nowej, rewolucyjnej metody ochrony zębów przedstawili opinii publicznej korzyści płynące z zastosowania fluoru, całkowicie pomijając skutki odkładania się tej trującej substancji w organizmie.

Badania selektywne

Naukowcy pracujący dla Amerykańskiego Stowarzyszenia Stomatologicznego, w imieniu ALCOA kontynuowali promocję fluoru, mimo iż doskonale wiedzieli, w jaki sposób używali go Niemcy i Rosjanie. Chociaż wielu naukowców i organizacji polemizowało z postulatami pro-fluorowego lobby, opinia publiczna z otwartymi ramionami przyjęła nowy środek ochrony zębów.

Ku przerażeniu tych specjalistów, którzy kwestionowali przypisywane fluorowi wartości lecznicze, Amerykańskie Stowarzyszenie Stomatologiczne rozpoczęło kampanię promocyjną. Poparcie udzielone przez Amerykańską Publiczną Służbę Zdrowia (USPHS) wzmogło zaufanie społeczeństwa do nowego cudownego leku i w latach 40. kilka miast w Stanach Zjednoczonych rozpoczęło fluoryzacje wody. Popularyzatorzy otrzymali akceptację wielu państwowych instytucji, które całkowicie bezkrytycznie poparły ich koncepcję, a narodowa kampania na rzecz fluoryzacji wody rozpoczęła się na dobre.

Wątpliwości medyczne

Od końca lat 50. USPHS wydało na promocję fluoru miliony dolarów, pochodzące z kieszeni amerykańskich podatników, a organizacje w wielu innych krajach wkrótce poszły ich śladem. Fluoryzację zaczęto stosować m.in. w Wilekiej Brytanii oraz w państwach komunistycznych. Jednak większość krajów zachodnioeuropejskich odmówiła fluoryzacji, a inne prędko się z niej wycofały w związku ze złymi skutkami zdrowotnymi i ogólna nieefektywnością programu.

Panuje powszechne przekonanie, że kuracja fluorem jest skuteczna przez całe życie, jednak badania wykazują, że działanie ochronne ustaje w wieku około 20 lat. Co więcej, niektórzy lekarze i stomatolodzy twierdzą, że nie ma jakichkolwiek dowodów zbawiennego wpływu fluoru na zęby.

Amerykański narodowy Instytut Bada? Stomatologicznych z konsternacją przyjął niezależna analizę swego raportu z badań, którymi objęto prawie 40 tys. dzieci. Wykazała ona, że właściwie nie ma różnicy między liczbą ubytków w zębach dzieci pochodzących z regionów fluoryzowanych i niefluoryzowanych.

Czemu więc służy dodawanie fluoru do wody? Jego szkodliwość jest szeroko znana, a ostatnio ujawnione dokumenty potwierdzają, że dowództwo armii amerykańskiej już w 1944r. było świadome zgubnych skutków oddziaływania na ludzki mózg.

Dostępne na receptę

Od czasów II wojny światowej produkcja i handel lekami psychotropowymi, od łagodnych środków uspokajających po bardzo silne lekarstwa wpływające na zmianę osobowości, stały się gałęzią przemysłu wartą miliony dolarów.

Kilkadziesiąt środków uspokajających, obecnie znajdujących się na rynku farmaceutycznym, zawiera fluor, który w znacznym stopniu wzmacnia działanie innych substancji. w wyniku dodania fluoru niezwykle popularnego środka uspokajającego - Valium - powstał nowy, dużo silniejszy środek, Rohypnol. Oba te środki, jak i szereg podobnych, są produkowane przez Roche Products, przedsiębiorstwo kontrolowane przez I.G. Farben. Stelazinum - niezwykle silny środek uspokajający z fluorem - jest szeroko używany w domach opieki oraz szpitalach psychiatrycznych na całym świecie. Fluor jest też stosowany w takich lekach jak: Atorwastatyna, Deksametazol, Ezetymib, Nebiwolol, Riluzol, Sparfloksacyna, Triamcinolon.

Im więcej znanych jest faktów na temat fluoryzacji wody, tym bardziej niespokojna zdaje się być opinia publiczna. Zwolennicy fluoryzacji przytaczają setki dowodów na zbawiennie działanie fluoru na zęby, jednak stowarzyszenie naukowców przy amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska wskazuje na rozmyślne zatajanie poważnego ryzyka związanego ze stosowaniem tej substancji. Zdaniem przedstawicieli agencji, naukowcy, którzy mają odwagę o tym mówić są oczerniani, a nawet zwalniani z pracy.

Mętna woda

Dla większości dentystów fluoryzacja jest cudownym środkiem, który przeciwdziała skutkom niedostatecznej higieny jamy ustnej i problemom dietetycznym. Dla innych jest ona cyniczną metodą sterowania zachowaniem ludzi albo stanowi świadectwo oficjalnego przyzwolenia na czerpanie zysków z toksycznych odpadów. Wielu po prostu uważa, że fluoryzacja to przymusowe podawanie leku na masową skalę. To, że urzędnicy odpowiedzialni za ochronę zdrowia zaprzeczają istnieniu jakiegokolwiek ryzyka, wzbudza poważne podejrzenia, że fluoryzacja jest formą kontrolowania społeczeństwa. Należy pamiętać o niektórych faktach z historii na przykład o tym, ze fluor był wykorzystywany do zbrodniczych celów przez najbardziej krwawe reżimy naszego stulecia.

Odszkodowania

W 1996 roku 10 letni Kevin Isaacs otrzymał 1000 funtów odszkodowania od koncernu Colgate-Palmolive - znanego producenta pasty do zębów. U Kevina stwierdzono fluorozę - zatrucie fluorem, spowodowane nadmiernym stosowaniem tej substancji. Zęby chłopca stały się chropowate i łamliwe, ponadto pojawiły się na nich plamy.
W ciągu ostatnich 5 lat 300 rodzin z Wielkiej Brytanii wytoczyło sprawy wytwórcom produktów fluoryzowanych żądając rekompensaty za poniesione szkody. Pomimo piętrzących się dowodów, Brytyjskie Towarzystwo Medyczne (BMA) trwa na stanowisku, że dodawanie fluoru do wody i do produktów stomatologicznych nie jest szkodliwe. BMA zamierza zwiększyć nacisk na rząd brytyjski, aby ten przekonał więcej przedsiębiorstw wodociągowych do dodawania fluoru do wody. Taka polityka kłóci się z opinią ekspertów, którzy zwracają uwagę na szkodliwość tej substancji.

Fakty związane z fluorem

- fluor jest bardziej trujący niż ołów, którego zawartość w wodzie pitnej nie powinna przekraczać 0,5 części na milion. Poziom fluoru w naszej domowej wodzie wynosi ok. 1,5 części na milion.
- Raport opublikowany przez Międzynarodowy Uniwersytet na Florydzie stwierdza: “roztwór fluorku potasu o stężeniu 0,45 ppm wystarczy do znacznego spowolnienia reakcji sensorycznych i umysłowych”.
- Na Sycylii stwierdzono związek pomiędzy bardzo wysokim stopniem fluoryzowaniem wody a złym stanem mieszkańców.
- W Polsce największe stężenie fluoru w wodzie pitnej zanotowano w woj. gdańskim
- Amerykański Instytut Leków i Żywności uważa fluor za lek, którego skuteczność i nieszkodliwość nie została wystarczająco udowodniona a różnica między dawką toksyczną a profilaktyczną jest bardzo mała.
Gorszy od ołowiu

Niewielu ludzi wie, że fluor tak naprawdę jest trucizną. Często też jest głównym składnikiem leków psychotropowych, a także… trutek na insekty. Opublikowane niedawno badania wykazały, że fluor dodawany do wody MOŻE SPOWODOWAĆ poważne zaburzenia genetyczne, odwapnienie kości, raka. Jest gorszy od ołowiu! A w Polsce, innych krajach byłego bloku komunistycznego oraz m.in. w Wielkiej Brytanii wodę się od lat fluoryzuje. Wiele krajów demokratycznych nie wprowadziło jednak tego zwyczaju.
Nadmiar fluoru może być przyczyną alergii, a w skrajnych przypadkach może dojść do fluorozy przejawiającej się między innymi kropkowatą zmianą zabarwienia zębów. Mimo to pasty z fluorem jako idealny pogromca próchnicy cieszą się wielką popularnością. Naukowcy niemieccy, wobec coraz większej ilości fluoru rozproszonego w naszym środowisku naturalnym, stwierdzili, że dodatkowe wprowadzanie tego pierwiastka do organizmu, które niegdyś było celowe, w dzisiejszych czasach przynosi zdecydowanie więcej szkód niż pożytku. Fluor kumuluje się w kościach, blokuje też wchłanianie magnezu przez organizm, przenikając przez łożysko u kobiet ciężarnych czyni nieodwracalne szkody dla płodu. Badania prowadzone w Śląskiej Akademii Medycznej dowiodły, że nadmiar fluoru, który jest zjawiskiem powszechnym w dużych aglomeracjach miejskich, działa szkodliwie nie tylko na zęby, ale także na ogólny stan zdrowia. W żadnym wypadku nie powinien być dodawany jako dodatek wzbogacający wodę pitną.
Fluor jest bardzo szkodliwy. Jak dotąd oprócz Śląskiej Akademii Medycznej naukowcy i stomatolodzy nie zajęli się tą sprawą, a pasty z fluorem są systematycznie stosowane i reklamowane. Belgia, jako pierwszy kraj na świecie, zabroniła stosowania dodatków fluorowych, które przez dziesiątki lat promowane były jako niezbędny suplement przez dentystów. Minister Zdrowia Publicznego opublikował, że produkty z fluorem są trujące i stanowią wielkie zagrożenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego. W raporcie z 1999 roku UNICEF zgłaszał, że rządy państw nie były wystarczająco poinformowane o tym, jak trujący jest fluor – szczególnie dla dzieci, których młody organizm wchłania więcej fluoru niż organizm dorosłego człowieka. Użyteczność fluoru już wcześniej była kwestionowana na całym świecie. W ciągu ostatnich lat specjaliści ostrzegali przed tym pierwiastkiem.
Fluor jest bardzo czynnym składnikiem i przenika głęboko w kości i komórki, gdzie się odkłada. Powierzchnia zębów staje się mocniejsza, ale ząb sam w sobie staje się bardziej kruchy. Z wielu badań wynika, że fluor powoduje problemy ze stawami, deformacje kręgosłupa, osteoporozę i może nawet wywołać raka kości. Również mózg nie może obronić się przed jego skutkami. Fluor ma negatywny wpływ na system nerwowy i system odpornościowy i u dzieci może powodować chroniczne zmęczenie, obniżać poziom IQ, obniżać umiejętności uczenia się, powodować letarg i depresję. Rząd Belgii zaproponował Komisji Europejskiej, by zabronić dodatków fluorowych w całej Unii Europejskiej, ale Komisja stwierdziła, że na to jeszcze za wcześnie!

Zmuszać nie można

Normy dla sztucznego fluorowania wody pitnej według Światowej Organizacji Zdrowia wynoszą 0,8–1,0 miligrama na litr i raczej się je obniża, niż zwiększa. Wiele krajów europejskich (poza Wielką Brytanią) w ogóle odchodzi od takiej metody dostarczania fluoru. W latach 60. z fluoryzacji wody wycofały się Szwecja i Dania. W latach 70. dołączyły do nich Holandia i Niemcy. Wody nie wzbogacają Austria, Francja, Belgia, Norwegia. W niektórych krajach dodaje się związki fluoru do soli, pozostawiając jednak jej używanie w gestii kupujących.

Niektóre kraje mówią o braku przekonujących danych na temat korzyści płynących z fluorowania wody i braku rzetelnych informacji o wpływie długotrwałego działania fluoru na organizm ludzki. Inne jako argument podają opory etyczne – że to zamach na wolność obywatela i zmuszanie do leczenia. Pojawiają się też argumenty ekologiczne i ekonomiczne (tylko 0,54 procent zużycia wody to cele konsumpcyjne, a fluor w wodzie przemysłowej to czyste marnotrawstwo).

Zorientuj się w swoim miejscowym sanepidzie ile fluoru zawiera woda z Twojej okolicy. Ograniczaj ten wszechobecny pierwiastek. Łatwo można zauważyć, że zakup pasty do zębów niezawierającej fluoru graniczy z cudem.

Dobra pasta do zębów nie wywołuje skutków ubocznych w postaci przebarwień i gorzkiego smaku w ustach. Powinna mieć nie tylko właściwości odświeżające i orzeźwiające, ale także antyseptyczne, przeciwgrzybicze i ściągające. Sprawdź, czy Twoja pasta zawiera:

* chlorek cetylopirydyny (ogranicza odkładanie się płytki nazębnej i zmniejsza zapalenie dziąseł),
* xanthoxylum lub triphala (składniki stosowane na wrażliwe płytki nazębne, przeciw krwawieniu dziąseł),
* punica granatum (składnik o właściwościach ściągających i antybakteryjnych),
* vitex negundo (mający działanie przeciwbólowe),
* embelia ribes (przeciw bakteriom jamy ustnej, np. Escherichia coli),
* wapń i fluor,
* monofluorofosforan sodu oraz fluorek sodu (remineralizują szkliwo i uodparniają zęby na próchnicę),
* xylitol (wzmacnia szkliwo, jednocześnie aktywnie zwalczając próchnicę).

Zęby można umyć doskonale bez pasty za pomocą samej szczoteczki. Używaj jak najmniejszej ilości pasty – ograniczysz fluor i zaoszczędzisz pieniądze.

BZDURA!

To, co przedstawiono w tym artykule może wydać się kontrowersyjne. Niestety taka jest natura świata – pieniądz i kontrowersje. Historia pokazuje, ze niejednokrotnie usiłowano nabijać świat w butelkę. Doskonale nadaje się w tym miejscu historia wody radowanej (wzbogaconej radem), która w przedwojennej Ameryce była hitem rynkowym, na którym zbił fortunę niejaki William J. A. Bailey, fałszywy lekarz wyrzucony już z college’u. Twierdził, że opatentowany przez niego Radithor leczy wiele chorób poprzez stymulację hormonalną. Współpracującym lekarzom oferował 17% rabatu za receptę na każdą dawkę wody z radem. Do czasu. Prawie 1 400 butelek Radithoru wypił sławny przemysłowiec, sportowiec i playboy Eben McBurney Byers, zanim nagromadzony w kościach rad doprowadził do ich licznych złamań, a nawet ubytków kości czaszki i szczęki. Zmarł w 1932 r. żegnany tytułem w Wall Street Journal „Zanim mu szczęka odpadła, woda z radem działała świetnie”.

O fluorkach

Fluorki sa substancjami toksycznymi, które przy nadmiernej ekspozycji moga
wywołac objawy ostrego zatrucia, przekrwienie i obrzek mózgu oraz zmiany
zwyrodnieniowe w watrobie i nerkach. Fluorki powoduja tak(e niszczenie układu
kostnego ludzi i odłożone w nadmiernych ilościach w kosciach prowadza do fluorozy.
Pierwszymi symptomami nadmiernej ekspozycji na fluorki pochodzące ze skażonej
wody sa przebarwienie szkliwa zebów.

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi (http://www.pis.lodz.pl/pliki/hk_fluorki_sieradz.pdf)

Zapobieganie i leczenia nadmiernego spożycia związków fluoru
Zalecenia służące zminimalizowaniu ewentualnego szkodliwego działania preparatów fluorkowych:
1. Stosowanie produktów fluorkowych przez dzieci powinno być nadzorowane.
2. Dzieci od wczesnego dzieciństwa należy uczyć wypluwania preparatów fluorkowych po zabiegu.
3. Ilość preparatu nakładanego na szczotkę lub do aplikatora musi być odpowiednia.
4. W przypadku preparatów stosowanych profesjonalnie np. w aplikatorze należy posadzić pacjenta w pozycji wyprostowanej z głową pochyloną lekko ku dołowi, polecana się dodatkowo użycie ślinociągu. Po zabiegu zalecane jest przez 30 sekund wypluwanie śliny. Nie powinno się pozostawiać pacjenta bez opieki w czasie trwania zabiegu.
5. Preparaty fluorkowe należy przechowywać w miejscu niedostępnym dla dzieci.
Powinno się zachęcać producentów do stosowania opakowań trudnych do otwarcia przez dzieci.
6. Należy edukować personel medyczny i studentów oraz organizatorów opieki zdrowotnej o ewentualnych zagrożeniach wynikających z przedawkowania tych preparatów.

(…)

Genotoksyczność związków fluoru jest sprawą sporną. Uważa się, że jeśli już fluor wykazuje takie działanie to powoduje uszkodzenia chromosomów, a nie mutacje. Fluorek sodu prawdopodobnie może wpływać hamująco na syntezę DNA lub białek w kulturach komórek ssaków. Uważa się, że zahamowanie syntezy DNA jest zjawiskiem wtórnym, występującym jako efekt zahamowania syntezy białek lub bezpośrednim poprzez hamowanie polimerazy DNA lub innych enzymów uczestniczących w procesie syntezy DNA.



Joanna Szczepańska, Elżbieta Pawłowska
Niektóre problemy związane z toksykologią fluorków

Zakład Stomatologii Wieku Rozwojowego UM w Łodzi

Fluor – sprawa polska

Fluor występuje w naszej wodzie pitnej, jednak możemy spać spokojnie. W naszym kraju nie stosuje sie fluoryzacji od ok. 15 lat i fluor w „kranówce” występuje tam całkowicie „naturalnie”. Z informacji, jakich udzielił Główny Inspektorat Sanitarny w Warszawie średni poziom fluorków w wodzie pitnej w Polsce waha się od ok 0,2-0,5 mg/l. Np. we Wrocławiu czy Łodzi wynosi ok 0,12 – 0,3 mg/l. Istnieją jednak regiony Polski, gdzie to stężenie wynosi wiele ponad normę (wg. norm Polskich i unijnych najwyższa dopuszczalna zawartość to 1,5 mg/l).

Fluorowe zagłębia

Woda od Gdańska po Kwidzyn jest zbyt bogata w fluor. Ten nadmiar szkodzi ludziom. Fluor w wodzie pitnej na Żuławach, w Malborku czy Kwidzynie, jest pochodzenia naturalnego. Przekroczenia dopuszczalnych norm owego pierwiastka w “kranówce” notowano od dawna.

W Gdańsku woda z nadmierną ilością fluoru znajduje się w Świbnie (1,6-2,0mg/l), a także na terenie Pomorskiego Okręgowego Zakładu Gazownictwa (1,6mg/l), w Stoczni Północnej (1,6-2,0mg/l), na osiedlu Pleniewo (1,6-1,9mg/l, w zakładzie Grupy Lotos (1,6-2,2mg/l), w Gdańskiej Stoczni Remontowej -wodociąg zakładowy (1,6 - 2,0mg/l), w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym (1,9-2,1mg/l)
Podobnie sprawa wygląda w rejonie Kielc, gdzie stężenie oscyluje przy 3-3,5 mg/l.

Mieszkaniec Żuław czy Kielc, który pije dużo wody kranowej (przegotowanie nie niweluje fluorków – jedynie filtracja poprzez odwróconą osmozę) może nabawić się fluorozy – choroby spowodowanej przedawkowaniem fluoru. GIS poinformował również, że zanotowano zmiany neurologiczne wynikające z nadmiernego spożycia fluoru. U ludzi obserwowano zwiększoną nerwowość i kłótliwość, co było spowodowane zmianami w czynnościach tarczycy.

Ośrodkiem o rekordowej zanotowanej zawartości fluorków są okolice Brzegu nad Odrą, gdzie fluorki stężenie dochodziło nawet do 12 mg/l. Zatem 8-krotnie większym , niż dopuszczalna przez Polskie i Unijne normy. Obecnie sytuacja uległa jednak poprawie i większość ujęć wody na tym terenie spełnia normy.

Podsumowanie

Fluor w paście do zębów mineralizuje szkliwo i jest pożyteczną substancją w tym kontekście. Pasty do zębów zawierają duże stężenia fluorków, ale pasty nie zjadamy (znikome ilości), więc nasz organizm nie wchłania ich w dużych dawkach – jesteśmy bezpieczni, choć umiar i ostrożność nie zaszkodzi.

Fluor występujący w zbyt dużych stężeniach w wodzie, którą pijemy przynosi niepożądane efekty, co udowodniono. Wiadomo, które rejony Polski zawierają największe stężenia. Jeśli mimo wszystko zjada Cię ciekawość – zadzwoń do swojego „Sanepidu”, który udzieli Ci wszelkich informacji.

Cieszmy się, że żyjemy w kraju, w którym ktoś kiedyś stwierdził, że państwo nie ma prawa, by leczyć na siłę ludzi.

W ramach uzupełnienia zachęcam do odwiedzenia http://fluoridealert.org/

rzuber

Informacje o fluoryzacji w Polsce na podst. informacji z poniższych ośrodków:
Główny Inspektorat Sanitarny w Warszawie
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny
Wojewódzkie Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne z wybranych województw

Wykorzystano: FaktorX, Przekrój, www4.dr-rath-foundation.org
Crono5
*** Administrator ***
 
Posty: 1424
Dołączył(a): Wt lut 06, 2007 11:46 pm
Lokalizacja: Wroclaw /Praszka

Re: Cała prawda o fluorze

Postprzez Crono5 » Pn lip 27, 2009 3:31 pm

Liczą się nie tylko żeby

przedruk z: Świat Nauki Marzec 2008


Fluor jest dodawany do wody wodociągowej w wielu miastach, gdyż ma pomagać w profilaktyce próchnicy. Wyniki najnowszych badań wskazują jednak, że praktyka ta może przynosić więcej szkód niż pożytku

Autor: Dan Fagin

O AUTORZE

Obrazek

Dan Fagin wykłada dziennikarstwo oraz jest dyrektorem Science, Health and Environmental Reporting Program w New York University. Wcześniej pisywał o nauce i ochronie środowiska dla Newsday. W 2003 roku jego artykuł o epidemiologii nowotworów zdobył prestiżową AAAS Science Journalism Award. Fagin jest również współautorem książki 7bx/c Deception. Obecnie pracuje nad kolejną, w której stara się wyjaśnić zagadkę niezwykłej zapadalności na nowotwory dziecięce w mieście Toms River w New Jersey.


W SKRÓCIE
■ Naukowcy intensyfikują badania nad fluorem - pierwiastkiem, który dodaje się do wody pitnej w większości sieci wodociągowych w Stanach Zjednoczonych, a także wielu innych państwach na całym świecie.

■ Rezultaty prac sugerują, że nadmiar fluoru może być szkodliwy dla zdrowia.
Pojawiły się nawet doniesienia, że osłabia on zęby i kości, zaburza funkcjonowanie tarczycy oraz mózgu, a nawet może sprzyjać nowotworom




Dawno temu, w czasach, gdy o szkodliwości tytoniu, azbestu i DDT jeszcze w ogóle nie mówiono, Amerykanie usłyszeli o fluorze. Już w latach pięćdziesiątych rozgorzała dyskusja na temat propozycji, by do wody wodociągowej w Stanach Zjednoczonych dodawać jego związki. Zdaniem pomysłodawców domieszka ta miała chronić zęby milionów osób przed próchnicą. Oponenci ostrzegali, że ewentualne ryzyko zdrowotne przedsięwzięcia, a także konsekwencje dla środowiska nie zostały wystarczająco przebadane. Nie bez znaczenia był również fakt, że fluorkowanie wody wodociągowej jest rodzajem przymusowego leczenia, a to narusza prawo jednostki do decydowania o sobie.
W końcu, mimo licznych protestów, w Stanach Zjednoczonych zdecydowano się na ten zabieg. Nawet po latach najzagorzalsi jego przeciwnicy, na przykład prawicowa organizacja John Birch Society, widzieli w nim samo zło i wietrzyli nawet spisek komunistów. Protesty niczego jednak nie zmieniły. Dziś
w kranach niemal 60% amerykańskich domów płynie wzbogacana woda; dostarczają jej choćby wodociągi 46 spośród 50 największych metropolii. Fluorkowanie zdobyło też popularność w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. W innych państwach stosowano je dużo ostrożniej, raczej w charakterze eksperymentu lub w ogóle z niego zrezygnowano. Kontrowersje nie przeszkodziły jednak US Centers for Disease Control and Prevention (CDC) uznać fluorkowania wody za jedno z 10 największych osiągnięć w dziedzinie zdrowia publicznego, obok upowszechnienia szczepień i metod planowania rodziny.
Dobra passa fluoru nie trwała jednak bez końca. W 2006 roku National Research Coun-cil (NRC) opublikowało raport z dwuletniej metaanalizy setek publikacji na temat wpływu tego pierwiastka na zdrowie. Potwierdził on zasadność wielu obaw zgłaszanych przed kilkudziesięciu laty.
W publikacji zwrócono m.in. uwagę na to, że dopuszczane dziś przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA - Erwironmental Protection Agency) stężenie jonów fluoru w wodzie pitnej (4 mg/l) powinno zostać zmniejszone, wydaje się bowiem groźne zarówno dla zdrowia dorosłych, jak i dzieci. Szczególnie te ostatnie są wrażliwe na jego nadmiar. Powoduje u nich fluorozę zębów, objawiającą się przebarwieniem, a nawet zniekształceniem wyrzynającego się uzębienia stałego. U dorosłych z kolei sprzyja złamaniom kości oraz prawdopodobnie prowadzi do upośledzenia ruchomości stawów. Oczywiście w miastach, w których pierwiastek dodaje się do wody, jego stężenie nawet nie zbliża się do dopuszczalnego maksimum, jednak nie oznacza to, że mieszkańcy są całkowicie bezpieczni. Trudno bowiem oszacować, ile fluoru przyjmują z pokarmem, napojami i pastami do zębów, fluoryzowanymi nićmi dentystycznymi czy płynami do płukania jamy ustnej. Badacze z NRC zasugerowali ostatnio, że nadmiar fluorków może sprzyjać również nowotworom kości, uszkodzeniu mózgu oraz tarczycy.

Spośród wieloletnich badań wpływu fluoru na stan zdrowia na szczególną uwagę zasługuje Iowa Fluoride Study kierowany przez Stevena M. Levy'ego z University of Iowa College of Dentistry. Od 16 lat wraz z zespołem badaczy obserwuje 700 dzieci. Równocześnie analizuje stężenie fluoru w tysiącach produktów: pokarmach, środkach higieny i innych. Zestawienie danych z obu badań pozwala oszacować rzeczywistą podaż pierwiastka oraz następstwa kontaktu z nim.

Obszar zainteresowań Levy'ego, jak sam przyznaje, jest wyjątkowo niewdzięczny. Każdy z nas co innego je, z różną częstością myje zęby i nakłada na szczoteczkę inną porcję pasty. Pijamy też różną ilość wody. Jeśli do tego dorzucić jeszcze odmienność genetyczną i wynikającą z niej zróżnicowaną skłonność do niektórych schorzeń, rysuje się szaleńczo skomplikowany obraz. Na jego podstawie Levy oraz wielu innych badaczy doszło do wniosku, że część dzieci, a szczególnie tych najmłodszych, otrzymuje więcej fluoru, niż dopuszcza norma. Mimo to większość amerykańskich naukowców (w tym Levy) wciąż popiera fluorkowanie wody. W zabiegu tym widzą sprawdzoną metodę walki z próchnicą, która wydaje się szczególnie cenna w populacjach zaniedbujących higienę jamy ustnej. Dużo trudniej znaleźć argumenty za fluoryzacją wody trafiającej do bardziej cywilizowanej części społeczeństwa.


Obrazek
A CO ZA DUŻO TO NIEZDROWO: wiele potraw, napojów oraz środków higieny jamy ustnej zawiera fluor. Wszechobecność pierwiastka może szkodzić, szczególnie dzieciom.



TRENDY
FALA FLUORU

Fluorkowanie wody wodociągowej upowszechniało się w USA, odkąd po raz pierwszy w 1945 roku zastosowano ją w Grand Rapids. Według danych zebranych w 2002 roku, płynie ona w 67% kranów zaopatrywanych przez wodociągi i dzięki nim trafia do 59% mieszkańców USA. W stołecznym District of Columbia oraz stanie Kentucky odsetek jej odbiorców jest najwyższy (odpowiednio 100 i 99.6% gospodarstw); najniższy jest na Hawajach oraz stanie Utah (8.6 oraz 2.2%).
FLUOR W NATARCIU
Obrazek



Dentystyczny pewnik
W sali konferencyjnej przy laboratorium Levy'ego można podziwiać niecodzienną ko-lekcję. Na ścianach wiszą oprawione w ramy plakaty reklamujące pasty do zębów. Najstarsze mają grubo ponad 50 lat. „Czy chcesz mieć brzydkie i bolące zęby?" - pyta jeden z nich. Antidotum miała być pasta Pebeco. Inna reklama zapewnia, że „Colgate Chlorophyll zwalcza przykry zapach z ust". Obie pochodzą z epoki, w której próchnica była bardzo powszechna.

Wszystko to zmieniło się, gdy odkryto zalety fluoru. W 1945 roku zaczęto go dodawać do wody wodociągowej w Grand Rapids w stanie Michigan. Dziesięć lat później koncern Proc-ter&Gamble zaprezentował Crest, pierwszą wzbogaconą fluorem pastę do zębów, która zawierała fluorek cyny. W 1967 roku Colgate Palmolive zaczął wzbogacać pasty mono-fluorofosforanem sodu, który obok fluorku cyny uchodzi za jedną z najlepiej przyswajanych postaci tego pierwiastka. Firmy wodociągowe zdecydowały się na inną technologię. Do wody dodają znacznie tańsze, ale mniej skuteczne w przeciwpróchniczym działaniu sole kwasu fluorokrzemowego. Kwas ten powstaje jako produkt uboczny produkcji nawozów sztucz-nych i dlatego jest taki tani.

Z czasem Stany Zjednoczone zalała fala pochodnych fluoru, który uznano za najważniejszy oręż w walce z próchnicą. W tym samym okresie - w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych - stan uzębienia Amerykanów zaczął się wyraźnie poprawiać. I choć nie przeprowadzono badań, które potwierdziłyby związek tego faktu ze stosowaniem fluoru, większość przyjęła go za pewnik. W takiej atmosferze entuzjazmu w połowie lat osiemdzie-siątych Levy rozpoczął karierę stomatologa specjalisty w dziedzinie zdrowia publicznego. Jego pierwsze badania sfinansował Colgate--Palmolive, a ićh wyniki jednoznacznie zachęcały do powszechnej fluoryzacji. Finansowe zaangażowanie producenta past do zębów podważało jednak wiarygodność spostrzeżeń Levy'ego, choć fakty mówiły same za siebie: próchnica stawała się coraz rzadsza, szczegól-nie u dzieci i młodzieży. Z czasem entuzjazm zaczął mijać. Dentyści coraz częściej obserwowali u dzieci symptomy fluorozy zębów, czyli zatrucia fluorem. „Wiele wskazywało na to, że przesadziliśmy z zachęcaniem do konsumpcji tego toksycznego w dużych ilościach pierwiastka - wspomina Levy. - Z jednej strony niedobór mikroelementu sprzyjał próchnicy, z drugiej jego nadmiar przynosił szkody".


Obrazek


Obrazek
A Bez fluoru
Szkliwo jest zbudowane głównie z dihydroksyapatytu, którego kryształy zawierają wapń, fosfor, wodór i tlen. Gdy resztki jedzenia utkwią między zębami, bakterie rozkładają je i wydzielają kwasy (głównie mlekowy). Obniżają one pH w jamie ustnej tak bardzo, że dihydroksyapatyt zaczyna się powoli rozpuszczać. Jeśli proces ten przebiega szybciej niż remineralizacja, czyli odkładanie się jonów wapnia i fosforu w szkliwie, rozwija się próchnica.


Obrazek
A z fluorem
Jony fluoru wypierają z kryształów dihydroksyapatytu grupę hydroksylową i wbudowują się na jej miejsce, tworząc fluoroapatyt. Jest on odporniejszy na szkodliwe działanie kwasów bakteryjnych. Sprzyja również mineralizacji szkliwa, czyli odkładaniu się na jego powierzchni związków wapnia i fosforu. Jony fluoru mają też właściwości bakteriobójcze, co sprzyja zachowaniu dobrego stanu zębów.



Skutek czy koincydencja?
US Centers for Disease Control nad Prevention uznały fluoryzację za jedno z największych osiągnięć w dziedzinie zdrowia publicznego. Dzięki zabiegowi w ciąguostatnich 30 lat miało dojść do spadku częstości próchnicy.
W tym samym czasie radykalną poprawę stanu uzębienia zaobserwowano również w krajach, gdzie wody się nie fluoryzuje. Być może jest to zasługą fluoru dodawanego do niektórych produktów żywnościowych, napojów oraz środków higieny jamy ustnej. Pewności jednak nie ma.
Obrazek
W domu i w zagrodzie
Znaczenie fluoru w profilaktyce jednej i etiologii drugiej choroby wynika z silnego powinowactwa jego jonów do tkanek bogatych w wapń. Nie przez przypadek ponad 99% wchłoniętego pierwiastka, jeśli natychmiast nie zostanie wydalone, trafia do kości i zębów. Fluor zapobiega próchnicy dzięki dwom mechanizmom. Jego jony, gdy tylko dostaną się w pobliże szkliwa, wbudowują się w strukturę kryształów dihydroksyapatytu, czyli głównego budującego je minerału. Aniony fluoru wypierają grupy hydroksylowe i zajmują ich miejsce. Powstały w ten sposób związek czyni szkliwo bardziej odpornym na niszczące działanie kwasów wydzielanych przez bakterie nazębne. Jony fluoru biorą również udział w procesach odbudowy uszkodzeń. Działają wtedy jako katalizator gospodarki wapniowo-fosforanowej.
Związki fluoru czasem również szkodzą, szczególnie gdy ich duże dawki przyjmują dzieci, których uzębienie stałe dopiero się rozwija. Proces ten regulują m.in. amelogeniny, drobnocząsteczkowe białka koordynujące powstawanie i odkładanie we właściwych miejscach kryształów dihydroksyapatytu. W miarę formowania się zrębu zęba amelogeniny rozkładają się i są usuwane. Nadmiar fluoru zaburza skomplikowaną sygnalizację biochemiczną i powoduje, że wspomniane białka zbyt długo zostają w rozwijającym się zębie. Gdy już go w końcu opuszczą, pozostawiają po sobie puste przestrzenie w strukturze szkliwa. Taki ząb jest słabszy i mniej odporny na atak kwasów. Widać to gołym okiem. Szkliwo jest nierównomiernie zabarwione, a niektóre jego fragmenty są wyraźnie bielsze od pozostałych (tam, gdzie w porowatym szkliwie załamuje się światło). W najcięższych przypadkach już na powierzchni wyrzynającego się zęba widać brunatne plamki wgłębienia. Ryzyko fluorozy zależy od czynników genetycznych i środowiskowych. Na pewno jednak kluczowa jest ilość przyjmowanego fluoru, i to niezależnie od jego źródła.

Uzyskawszy finansowanie z National Institute of Dental and Craniofacial Research, Levy zajął się określeniem, ile fluoru dostaje się do organizmów dzieci i jaki ma to wpływ na stan zdrowia. Naukowcy nie są całkowicie zgodni, jaka jest optymalna dawka tego pierwiastka, zapewniająca maksimum ochrony przed próchnicą i bezpieczna dla zdrowia. Wydaje się, że optimum to od 0.05 do 0.07 mg fluoru na kilogram masy ciała na dobę. Z prowadzonych przez Levy'ego na początku łat dziewięćdziesiątych badań wynika, że w diecie ponad jednej trzeciej badanych niemowląt norma ta jest przekraczana - szczególnie dużo fluoru zawierało mleko modyfikowane przygotowywane na bazie wody wodociągowej oraz wiele gotowych dań i napojów dla maluchów. Stężenia były na tyle duże, że narażały najmłodszych na łagodną fluorozę zębów stałych (odroczoną o kilka lat - przyp. red.).

Wśród starszych dzieci w związku ze zmianą diety odsetek zagrożonych był nieznacznie niższy, ale ciągle bardzo duży. Warto pamiętać, że wiek przedszkolny to okres, w którym formują się zęby stałe. W tych latach podaż fluoru nie zmienia się zbytnio. Jego głównym źródłem staje się pasta do zębów. Oczywiście pastę po szczotkowaniu należy wypluwać, a jamę ustną solidnie płukać; z badań Le-vy'ego wynika jednak, że często nawet dorośli nie przestrzegają tych zaleceń, a młodsze dzieci łykają nawet połowę tego, co nałoży się im na szczoteczkę.

Gdy dzieci z Iowa skończyły dziewięć lat, naturalny proces wymiany mlecznego uzębienia na stałe trwał już w najlepsze. Po wyrżnięciu się siekaczy gołym okiem można było dostrzec następstwa przedawkowania fluoru. A o to wbrew pozorom wcale nie jest trudno. Prowadzone przez Levy'ego badania dowiodły na przykład, że wiele napojów słodzonych (zarówno gazowanych, jak i niegazowanych) zawiera tyle jego jonów, że po wypiciu litra dzienny limit pierwiastka dla trzylatka wyczerpuje się. A przecież na tych napojach nie kończy się dziecięca dieta, nie wspominając już o paście do zębów.

Levy sprawdził też najczęściej jadane produkty. Niektóre zawierały jeszcze więcej fluoru: na przykład w litrze soku z żurawin było aż 0.73 mg jego jonów, w kilogramie lodów wodnych 0.71 mg. W sosie z pieczeni wołowej stężenie przekraczało 0.99 mg/l, a w konserwach z krabowego mięsa - 2.10 mg/l. Skąd się tam wziął? Wydaje się, że jego głównym źródłem we wszystkich tych potrawach była woda wykorzystywana na różnych etapach ich produkcji. Choć zapewnie nie tylko. Na przykład wysoka zawartość fluoru w rodzynkach i winogronach jest prawdopodobnie następstwem stosowania pestycydów, w produktach drobiowych - mączki kostnej dodawanej do karmy, natomiast w herbacie pochodzi z zanieczyszczonej wody gruntowej.

Podczas badań stwierdzono też, że głównym czynnikiem ryzyka fluorozy u najmłodszych jest fluorkowanie wody wodociągowej. Tam, gdzie się je praktykowało, prawdopodobieństwo tego, że chorobą objęte będą co najmniej dwa spośród ośmiu siekaczy, było o połowę większe (odpowiednio 22 i 33%). Podobne spostrzeżenia opisano w raportach NRC. Stwierdzono w nich też, że w rejonach, gdzie wzbogaca się wodę, niemowlęta i przedszkolaki otrzymywały fluor w dawce średnio dwukrotnie przewyższającej normę. Ryzyko zatrucia rosło też u osób pijących ponadprzeciętną ilość wody, choćby u sportowców.






CZY FLUOR OSŁABIA KOŚCI?
Zainteresowanie naukowców wpływem fluoru na kościec nie jest przypadkowe. Znakomita większość wchłoniętego pierwiastka właśnie tam się odkłada. Niedawno odkryto, że jego duże dawki mogą pobudzać proliferację budujących kości osteoblastów. Rodzi to podejrzenie, że fluor mógłby również indukować przemiany nowotworowe, a co najmniej ułatwiać rozrost guzów. Wydaje się również, że ten pierwiastek zaburza krystaliczną strukturę kości i zwiększa ryzyko złamań.
Obrazek


Wzmacnia zęby, łamie kości
Do niedawna uważano, że fluoroza szkliwa jest jedynie defektem kosmetycznym, powodującym obniżenie samooceny (w dodatku łatwym do zamaskowania). Najważniejsze pytanie - o ewentualny wpływ fluoru na zdrowie całego organizmu - pozostawało bez odpowiedzi. Pamela DenBesten ze School of Dentistry na University of California w San Francisco zauważa, że „bez wątpienia moduluje on interakcje białek ze zmineralizowany-mi tkankami również w innych rejonach ciała. Czas zatem przeanalizować molekularne i komórkowe działanie tego pierwiastka. Jest ono z pewnością bardzo silne".

Nawet pobieżna charakterystyka fluoru nakierowuje badaczy na kościec; to w nim należy szukać śladów aktywności tego pierwiastka. Już od dawna wiadomo na przykład, że u chorych na osteoporozę wysokie dawki fluoru mogą stymulować namnażanie się osteobłastów, czyli komórek kościotwórczych, i to nawet u starszych pacjentów. Dokładny mechanizm tego zjawiska nie jest znany, ale wydaje się, że pierwiastek zwiększa stężenie pewnych białek o ufosforylowanych resztach tyrozynowych; w szkielecie pełnią one rolę biochemicznych sygnałów pobudzających proliferację osteobłastów. W pewnych granicach być może jest to nawet korzystne. Wydaje się jednak, że po ich przekroczeniu - podobnie jak w szkliwie - fluor, choć sprzyja mineralizacji kości, może przyczyniać się do zaburzenia ich krystalicznej struktury, a konsekwencje tego są już bardzo poważne: chociaż zwiększa gęstość kości, to zmniejsza ich wytrzymałość.

Badania epidemiologiczne oraz doświadczenia na zwierzętach potwierdziły, że ekspozycja na duże dawki fluoru zwiększa ryzyko złamań, zwłaszcza u osób znajbardziej podatnych, na przykład ludzi starszych oraz cukrzyków. Spostrzeżenia te wywołują nie-dowierzanie. Mimo to aż dziewięciu spośród 12 członków prowadzącego badania zespołu z NRC zgadza się ze stwierdzeniem, że trwająca wiele lat ekspozycja na fluorkowaną wodę o stężeniu 4 mg/l istotnie zwiększa ryzyko urazów. Badacze podkreślają, że być może szkodliwe są też niższe stężenia fluorków; dotąd jednak nie dowiedziono tego.

Levy ma nadzieję, że gdy objęte badaniem dzieci osiągną dorosłość, analiza wytrzymałości ich kręgosłupów i miednic oraz całego szkieletu ostatecznie wyjaśni tę kwestię. Wstępne wyniki badań przeprowadzonych na jedenastolatkach przedstawił w minionym roku. Uważa, że nadmiar fluoru szkodzi, ale rozmiar tych szkód nie jest spektakularny. Zdaniem badacza spustoszenia w organizmie uwidocznią się z biegiem lat, po in-tensywnym wzroście kośćca w okresie dojrzewania i osiągnięciu dorosłości.

Fluor niezgody

W Polsce fluorkowanie wody nie upowszechniło się. Najpierw naukowcy i leka-rze spierali się co do jego zasadności i bezpieczeństwa, potem zabrakło pieniędzy. Gdy się wreszcie znalazły, podejmowano nieśmiałe próby: fluor dodawano do wody w 33 miastach, zwykle jednak nie dłużej niż kilkanaście miesięcy. Wyjątkiem był Wrocław, gdzie akcję rozpoczęto w 1967 roku i kontynuowano przez około 20 lat. „Nie robimy już tego, a stężenie fluoru w naszej wodzie jest bardzo niskie" - zapewnia Monika Kowalska, rzecznik prasowy tamtejszego Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Wrocławska woda zawiera około 0.15 mg/l, podczas gdy polska norma dopuszcza 1.5 mg/l jonów fluoru.
Warto wspomnieć, że w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, na fali fascynacji Zachodem, próbowano w Polsce wprowadzić obowiązkową fluoryzację wody (taki zapis pojawiał się choćby w projektach Narodowego Programu Zdrowia). Zaprotestowali jednak zarządcy wodociągów, których nie było stać na związane z tym inwestycje.
Dziś fluorkowanie wody jest uznawane za anachronizm, pewne kontrowersje wzbudza nawet powszechna fluoryzacja uczniów klas l-VI, bo choć wielu z nich rzeczywiście pomaga, to w rejonach, gdzie stężenie pierwiastka w wodzie jest wyższe niż 0.75 mg/l, może zwiększać ryzyko fluorozy.



FLUOROZA GOŁYM OKIEM
Zbyt duże dawki fluoru przyjmowane we wczesnym dzieciństwie mogą spowodować zaburzenia rozwoju zębów stałych. Niewielki nadmiar prowadzi do nierównomiernego uwapnienia szkliwa i jego lekkich przebarwień (na górze); w cięższych przypadkach wyrzynające się zęby bywają zniekształcone i silnie przebarwione na żółto, a nawet brązowo (na dole).

Obrazek


Nowotwór z wodociągu?
Potwierdzony wpływ fluoru na kości skłania dc postawienia ważnego i znacznie bardziej ogólnego pytania, czy i - ewentualnie - jak fluor wpływa na inne narządy? Może i one są zagrożone fluoroza? Dziś toczy się dość ożywione dyskusja na temat kostniakomięsaka (osteosarcoma) - najczęstszego nowotworu złośliwego kości, atakującego zwykle młodzież miedz} 12 a 24 rokiem życia. Ponieważ fluor pobudzę proliferację osteobłastów, wielu badaczy sugeruje, że być może indukuje też, a co najmniej wspomaga, wzrost i proliferację zmutowanych komórek. Opublikowane w 1990 roku wynik bije się raczej negatywnie na uzębieniu ludzi; wystarczająco wiele fluoru przyjmują bowiem z jedzeniem, napojami oraz środkami higieny jamy ustnej. A może w ogóle najlepiej byłoby zrezygnować z dodawania fluorków do wody? Komisja NRC takiej możliwości nie rozważała. „W przypadku fluoru mamy do czynienia z ustalonym przed wieloma laty zaleceniem i boimy się spojrzeć na problem świeżym okiem - zauważa Duoll. - Nawet fakt, że fluoryzację oficjalnie uznaliśmy kiedyś za jedno z największych XX-wiecznych dokonań w dziedzinie zdrowia publicznego, utrudnia nam pogodzenie się z myślą, że być może wcale tak nie jest. Jesteśmy jednak naukowcami i obok pewnych faktów oraz rodzących się w związku z nimi pytań nie możemy przejść obojętnie".

Dla wielu specjalistów potwierdzenie wpływu fluoru na narządy wewnętrzne nie jest wystarczającym powodem, by rezygnować z dodawania go do wody. Jak zauważają, kilkudziesięcioletnia już praktyka, jeśli w ogóle szkodzi, to bardzo nieznacznie; najlepszym tego dowodem jest fakt, że do dziś nie ma jednoznacznych opinii na ten temat. Drugi argument obrońców fluoru również jest nie bez znaczenia. „Uważamy, że nadal w Stanach Zjednoczonych istnieją społeczności, które zaniedbują higienę jamy ustnej, a próchnica jest poważnym problemem. To chyba wystarczający powód, by kontynuować fluorkowanie wody" - zauważa Jayanth V. Kumar z Departamentu Zdrowia Stanu Nowy Jork oraz członek komisji NRC.

Inaczej widzą sprawę przeciwnicy powszechnej fluoryzacji. „Komisja NRC po raz pierwszy dokonała niezależnego oglądu problemu i sformułowała najważniejsze pytania - zauważa Paul Connett, profesor chemii na St. Lawrence University i szef Fluoride Action Network, jednej z najaktywniejszych na świecie grup przeciwników fluoryzacji - Wierzę, że to punkt zwrotny dla całej sprawy. Wszystkie karty już leżą na stole. Fluor jest najczęściej przyjmowanym lekiem i nadszedł czas, abyśmy stwierdzili, czy rzeczywiście jest nam potrzebny". ■


HISTORIA ODKRYCIA
ZAGADKA CĘTKOWANYCH ZĘBÓW



0 szkodliwości fluoru dowiedziano się wcześniej niż o jego zaletach. Cofnijmy się do pierwszej dekady XX 'wieku, kiedy to dentysta Frederick McKay pojechał na zachód Stanów Zjednoczonych, by wyjaśnić przyczynę tzw. Colorado Brown Strain, czyli brązowych przebarwień na zębach osób urodzonych w Colorado Springs. McKay, współpracując z Greene'em Vardimanem Blackiem - dziekanem Northwestern University Dental School - odkryf, że objaw ten nie występował u przyjezdnych, którzy wprowadzili się do miasta, będąc już w sile wieku. Badacze uznali, że przebarwienia powstają pod wpływem czynnika - prawdopodobnie obecnego w wodzie - który dziata, zanim zęby stałe się wyrżną lub w okresie ich wyrzynania, gdy niedojrzałe do końca szkliwo jest szczególnie wrażliwe. Zaobserwowali również, że cętkowane zęby są wyjątkowo odporne na próchnicę.
Przyczyna tego zjawiska pozostała tajemnicą aż do 1930 roku, kiedy McKay udał się do Arkansas, by zweryfikować doniesienia o podobnych przebarwieniach występujących u mieszkańców Bauxite, osiedla przy kopalni rudy glinu, należącej do Aluminum Company of America (Alcoa). Gdy przybył na miejsce, okazało się, że już pewne kroki przedsięwziął H.V. Churchill, kierownik działu chemicznego firmy. W obawie, że to glin mógłby być podejrzewany o szkodliwe działanie, przebadał miejscową wodę. Odkrył w niej wysokie stężenie fluoru, pochodzącego ze źródeł naturalnych. Kolejny ruch należał do McKaya: pobrał i przeanalizował wodę w miejscowościach, gdzie zaobserwowano cętko-___, wane zęby. Okazało się, że wszędzie zawierała duże dawki fluoru, zwykle 2.5 mg/l, a nawet więcej.
I tak oto tajemnicze przebarwienia z Kolorado zdefiniowano jako chorobę - fluorozę.
Kilka lat później Henry Trendley Dean, odpowiedzialny za higienę dentystyczną w National Institute of Health (później przemianowanym na National Institutes of Health) - zainspirowany odkryciami McKaya i Churchilla i - postanowił określić maksymalną bezpieczną dawkę fluoru. Pod koniec I lat trzydziestych stwierdził, że stężenia poniżej 1 mg/l nie są groźne. i Pamiętając, że fluor zwiększa odporność na próchnicę, zaproponował, by niewielkie dawki pierwiastka dodawać do wody wodociągowej. Jego marzenia się ziściły w 1945 roku w Grand Rapids w stanie Michigan. Niedługo potem, uznany za pioniera fluoryzacji, Dean został pierwszym \ dyrektorem nowo utworzonego National Institute of Dental Research. I Piastował ten urząd aż do chwili przejścia na emeryturę w 1953 roku.


Obrazek
DENTYSTA Z KOLORADO Frederick McKay - to jego odkrycia J doprowadziły do wyjaśnienia wpływu fluoru na stan uzębienia



>> JEŚLI CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ

Timing of Fluoride Intake in Relation to Development of Fluorosis on Maxillary Central Incisors.
LiangHong, Steven M. Levy, Barbara Broffitt, John J. Warren, James S. Wefel i Deborah V. Dawson; Com-munity Dentistry and Orał Epidemiology, tom 34, nr 4, s. 299-309; VIII/2006.

Age-Specific Fluoride Exposure in Drinking Water and Osteosarcoma.
Elise B. Bassin, David Wypij, Roger B. Davis i Murray A. Mittleman; Cancer Causes and Control, tom 17, nr4, s. 421-428; V/2006.

Caution Needed in Fluoride and Osteosarcoma Study.
Chester W. Douglass i Kaumudi Joshipura; Can¬cer Causes and Control, tom 17, nr4, s. 481-482; W2006.

Fluoride in Drinking Water: A Scien-tific Review of EPA's Standards.
National Academy of Science, 2006. http://www.nap.edu/catalog.php?record_id=11571

Patterns of Fluoride Intake from 36 Months to 72 Months of Age.
Steven M. Levy, John J. Warren i Barbara Broffitt; Journal of Pu¬blic Heath Dentistry, tom 63, nr 4, s. 211-220; XI1/2003.

Patterns of Fluoride Intake from Birth to 36 Months.
Steven M. Le-vy, John J. Warren, Charles S. Da-vis, H. Lester Kirchner, Michael J. Kanellis i James S. Wefel; Journal of Public Heath Dentistry, tom 61, nr2,s. 70-77; W2001.
Crono5
*** Administrator ***
 
Posty: 1424
Dołączył(a): Wt lut 06, 2007 11:46 pm
Lokalizacja: Wroclaw /Praszka


Powrót do News

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości