Witajcie,
Czytam forum od ubiegłego tygodnia, kiedy dowiedziałam się o wyniku badania histopat. mojej mamy. Bardzo się cieszę, że znalazłam tą stronę i mogłam przeczytać o doświadczeniach, przez jakie przeszły osoby obecne na forum.
Chciałabym przedstawić po krótce sytuację mojej mamy.
Mama ma 58 lat i choruje od lipca ub. roku, z tym że do tej pory wiedzieliśmy tylko że to guz mózgu, bo mama zdecydowała się na radioterapię w Gliwicach, bez wcześniejszej biopsji. Teraz myślę, że był to poważny błąd. Lekarz z Gliwic, na podstawie resonansu z opcją SPECT stwierdził, że jest to guz przerzutowy i nadaje się do naświetlań. Po naświetlaniu mama spędziła 2 bezsensowne tygodnie w szpitalu na Banacha, w poszukiwaniu domniemanego przerzutu.
Naświetlania były w październiku 2006, cały czas brała Dexametazon, no ale guz po naświetlaniu wcale nie "znikł" a wręcz jeszcze urósł, w lutym zaczęły się obrzęki i dlatego w marcu br. zdecydowała się na operację. Wycięto część raka i zbadano wycinek.
Tylko ja i tata wiemy, jak zły jest ten wynik. A większość wiadomości mam z internetu, i z tego forum, nie od lekarzy oczywiście. Mama nie zdaje sobie sprawy z tego jak poważna jest ta choroba.
Zaproponowano nam teraz chemioterapię, po świętach idziemy na konsultację. Nie można już podobno naświetlać, bo już za dużą dawkę dostała.
Z tego co przeczytałam na forum na temat chemii, przestałam w nią wierzyć. Czy mam lekarza namawiać na ten Temodal?
Spróbuję też selolu (czy jest ktoś na forum, komu pomógł ten lek?)
Amplituda uczuć jest od myśli najgorszych do ogromnej nadziei.
Mój tato jest bardzo załamany.
Mama trzyma się dzielnie, trochę chodzi, czeka na święta... i na .. dalsze leczenie.
Guz umiejscowiony jest w tylnym płacie z lewej strony - mama ma kłopoty z szybkim myśleniem i reagowaniem, z pisaniem, pamięcią i czytaniem.
Sama nie wiem co robić - czy godzić się na podawanie mamie chemii - jeszcze nie wiem co zaproponują - czy szukać prywatnych lekarzy, i od razu zdecydować się na zrzutkę rodzinną na Temodal?
Czy naprawdę komuś te leki pomogły?
Jestem zagubiona, i w sumie sama z trudnymi decyzjami do podjęcia...
Wycinek ma nazwę: GLIOBLASTOMA, PARTIM GIGANTOCELLULARE (WHO IV), czyli glejak z elementem olbrzymiokomórkowym o wysokim stopniu złośliwości.
Zdaję sobie sprawę że sytuacja być może jest beznadziejna, ja na razie cieszę się że mama kontaktuje i jest na chodzie i mogę z nią rozmawiać. Staram się nie zamartwiać na zapas, ale nie wiem co robić żeby jej naprawdę pomóc.
Może wy coś doradzicie
Kasia