Witam wszystkich forumowiczów.
Jestem tu nowa, mam 21 lat. Męża i 10miesięczne szczęście-syn. Moje problemy z "głową" zaczeły się 3 lata temu. Leżałam wtedy na oddziale dziecięcym, któregoś dnia zemdlalam, uderzyłam dwa razy głowa o plytki. Mialam guza na pół głowy. Nikt mnie wtedy nie zbadał. Nie sprawdził czy nie mam jakiegoś wstrząsu. Jakiś czas później poszłam do neurologa, ten, bez żadnych badań stwierdził, że cierpię na migreny. Dopiero później dał mi skierowanie na tk glowy,badanie które nic nie wykazało.
Od tych 3 lat cierpię na ogromne bóle głowy. ( od tego upadku w szpitalu) Nasilily się po porodzie. Czuje się jak bym była wiecznie naćpana. Słyszę jakoś dziwnie, z takim opóźnieniem wszystko do mnie dociera. Czasami widzę jak przez mgłę. U okulisty byłam, z oczami wszystko w porzadku, wada 0,5.
Ale... ból głowy jest koszmarny. Mam takie ciśnienie w głowie...mam wrażenie, że głowa mi eksploduje. Ból jest pulsujący, przeszywający od tyłu głowy do oczu, jak by mi oczy się wciskaly do środka. Często miewam nudności, ale nie wymiotuje. Bardzo mało jem, po prostu nie mam apetytu. Dodam,że w miejscu gdzie mialam guza mnie boli.
Nie szukam tutaj oczywiście lekarza, rezonans głowy mam za 2,5tygodnia. Dostałam skierowanie od neurloga,bo z tymi dolegliwościami ciezko żyć jak się całymi dniami i nocami zajmuje dzieckiem.Swoją drogą nie czekałam długo, bo tylko 1,5miesiąca.
Boję się... czuję, że mam jakąś ku*we w głowie. Czuje jak panoszy mi się w głowie.Jak mam przetrwać te oczekiwania na badania? Coraz więcej myślę,coraz bardziej się boję. Mam małe dziecko, nie jestem gotowa na walkę. ..