Mara ,
mój mąż ma co prawda dużo lepszą sytuację niż Twój brat bo ma gwiaździaka włókienkowego (astrosytoma fibrillare) II stopień. Jednak z doświadczenia wiem , że dużo daje choremu nadzieja na wyzdrowienie (lub przedłużenie życia). Mój mąż zdał się całkowicie na mnie. Nie czyta w internecie co mu jest. Ale ja tez przed nim nie ukrywam . Po prostu wchodząc na neta można faktycznie dostać depresji czytając o tej chorobie. Ale trzeba wyłapytać te dobre wiadomości i je przekazywać. 3 osoby , które są w Huston moga jak najbardziej potwierdzić skuteczność terapii (jedna z nich ma guza IV stopnia -była już po radio i chemio terapii). Mój mąż bierze bosswelle , ZERO!!! cukru, dużo warzyw , mało czerwonego mięsa, mało weglowodanów (a jeśli to np makarony, pieczywo pełnoziarniste) naturalna kapsaicyna, kurkuma -codziennie, pestki moreli (naturalna witamina B17), dużo zielonej herbaty. Wszystko to co robi daje mu nadzieję na to , że będzie dobrze , że niszczy guza... Człowiek wpada w depresje w momencie kiedy wie , że nie ma na coś wpływu, że sobie nie poradzi. U nas tego nie ma
Robimy tak dużo , że od ponad roku nie ma zmian (guz nie rośnie
))). A mój mąż uważa , że to tylko jego zasługa
. Tak więc działać, działać i jeszcze raz działać- to daje nadzieje i siłę do walki z chorobą.
Pozdrawiam i życzę samych pozytywnych myślli