Hej, hej. Przepraszam, ze sie nie odzywalam, ale dopadly mnie zle humory, oczekiwanie itp.
A teraz fakty. `Bylam u neurochirurga swojego z histopatologia i wstepnie jestem z nim umowiona na wizyte po tym jak sie zakonczy radioterapia. Poza tym mam prawo kontaktowac sie z nim jak sie cos bedzie dzialo. Polecil mi onkolozke, bardzo fajna babka. Pani doktor opowiedziala mi o radioterapii, na ktora czekalam poltora tygodnia.
Zaczelam w srode, bedzie trwala 6 tygodni, czyli do 22 maja. Terapai trwa 6 minut w pieknej masce
Co srode musze sie spotkac z lekarka i opowiedziec jak to znosze itd i chyba mi beda robic badanie krwii.
Jesli chodzi o moje samopoczucie...po pierwszej bylo okej, po drugiej w miare tez, a po wczorajszej, musialam posiedziec chwile w poczekalni bo zachcialo mi sie spac i jakos sie trzeslam. Dzisiaj czuje sie oslabiona, denerwuje mnie to, bo jestem spiaca, smutna, leze, nic nie robie, tylko ogladam filmy zeby wyrzucic z pamieci zle mysli. Moje dziewczynki ( jestem samotna mama) sa u dziadka, zebym mogla odpoczywac, a ze mna jest moj ojciec, bo ja boje sie byc sama. Nie wiem czy kiedys mina mnie te nastroje. Zaczynam zastanawiac sie jak bedzie dalej. Acha lekarka powiedziala, ze podczas tej terapii moge znowu miec problemy z pamiecia, z mowa, zupelnie jak po operacji, po ktorej mialam czasami spore ( troche smieszne tez hehe).
Dlatego z gory przepraszam jak niektore zdania beda smieszne i z bledami.
Ciekawa jestem jak bedzie dalej, jak bede to znosic, ile mi wypadnie wlosow i ile jeszcze czasu bede okragla na twarzy od sterydow, ktore musze lykac.
Kochani pozdrawiam Was wszystkich i Waszych chorych za ktorych trzymam kciuki mocno.