przez Gosia73 » Cz lis 06, 2014 12:27 pm
aaggi Tata nadal osłabiony, ale i tak nie mozna narzekać, w domu funkcjonuje bez problemów. 31 pażdziernika pojechali z mamą na groby a 1 listopada też chciał jechać z nami, więc pojechał, później rodzinny obiad (w dużym gronie) - do domu wróciliśmy po 7 godzinach, Tata mega zmęczony fizycznie, ale psychicznie odprężony, zrelaksowany. Dzisiaj miał pobrane kontrole badania, bo od jutra kolejna chemia. I mały szok, ale bardzo pozytywny bo płytki prawie w normie, reszta badań - jak u zdrowej osoby. Mamie udaje sie go wyciągnąć od czasu do czasu na mały spacer, wraca bardzo zmęczony, mówi że nogi nie chcą go nosić, nie ma żadnych dolegliwości. Naurolog stopniowo odstawiałł leki przecipadaczkowe - i jeszcze tylko kilka dni na maleńkiej dawce i koniec. Tata miał je włączone trochę na wyrost, profilaktycznie, żeby nie wystąpił atak padaczki, ale ponieważ ani wcześniej ani w czasie radioterapii nic sie nie działo, to odstawiamy.
Oczywiście nie wiemy co będzie dalej, ale coraz częściej myślę, że ten całkiem dobry stan Taty jest dzięki kuracji Valcytem -tym lekiem na cytomegalię. że to on oprócz oczywiście chemioradioterapii najbardziej trzyma w ryzach potwora. Tak bardzo bym chciała, żeby u Taty było podobnie jak w grupie badanej, że ta długość i jakość życia jest dużo większa. Tata bierze go 6 miesiąc a z tych badań wynikało, że najlepsze wyniki były w grupie pacjentów którzy używali go 6 miesięcy i powyżej. Z uwagi na koszty terapii nie wiem jak długo to ciągnąć, z jednej strony bardzo w to wierzę, a z drugiej zapas leków mamy do końca grudnia, to będzie 7 pełnych miesięcy stosowania i trochę nie wiem co dalej.