Atak się nie powtórzył . Na dzień dzisiejszy nasza "terapia" wygląda następująco:
-4 xdziennie kapsaicyna (zrobiona samodzielnie, dawkowanie 4 x 1 łyżeczka)
-1x łyżeczka kurkumy dziennie
-1000 mg witamicy C
-300 mg kwasów Omega 3
-2400mg boswelli ( 4 x po 2 tabletki co 6 godzin) -może zwiększyć dawkę do 3000 mg????
-całkowite unikanie cukru i unikanie węglowodanów
-min 4 x dziennie zielona herbata
-ok 17gorzkich pestek moreli dziennie -naturalna witamina B17 (różne źródła podają różne bezpieczne dawki pestek, my stosujemy metodę 1 pestka na 4 kg ciała)
Może macie doświadczenie i potraficie doradzić czy zwiększać tą dawkę?
Skoro w chwili obecnej nie mamy ustalonego leczenia konwencjonalnego to po co czekać z założonymi rękami. Korzystamy z naturalnych metod.
W środę 1 rezonans (jesteśmy 2 miesiące po operacji)-TRZYMAJCIE KCIUKI
pod koniec grudnia konsultacja z dr. Furtakiem (operował Męża)
w połowie stycznia wizyta w Gliwicach u onkologa. dr. Urbańczyk -podobno najlepszy onkolog od glejaków
Mąż czuje się bardzo dobrze
Zakochany do nieprzytomności w Naszej 5 miesięcznej córce (ze wzajemnością), kończy pisać pracę dyplomową i niedługo wraca do pracy (akurat tu nie wiem czy to dobry pomysł bo ma bardzo stresującą pracę
Czy uważacie , że coś robię źle i powinnam coś odstawić lub włączyć do "terapii"