Rok po ślubie , dwa tygodnie po narodzinach naszej córeczki dowiedzieliśmy się ,że mąż ma guza mózgu. Guz jest prawdopodobnie II stopnia (potwierdziło nam to 3 lekarzy -jedni z lepszych w polsce) . Termin opercji mąż ma w Bydgoszczy (operować będzie dr. Furtak) na 10.10.2013 r. Wiemy , że guz jest bardzo rozległy i nie możliwy do całkowitego usunięcia . I moja prośba do wszystkich. PROSZĘ napiszcie mi co waszym zdaniem robić dalej...
Standardowa radioterapia? Podobno glejaki II lubią pod jej wpływem złośliwieć.
Potraktowanie "resztki" gamma knife podobno nie wchodzi w grę (wedłuk dr.Ząbka)-może próbować w Pradze?
A co z kliniką w niemczech i lekiem lajf 600? Czy można go stosować przy niecałkowitej resekcji?
Podobno chemia w tym przypadku nie ma zastosowania. Dlaczego?
Jakie są najlepsze ośrodki do radioterapi w Pl?
Czy ktoś miał przypadek ,że resztkę guza udało się jakoś jednak usunąć lub zwalczyć radioterapią lub lekami?????
Mąż czuje się bardzo dobrze. Oprócz padaczki (stwierdzonej rok temu) nie ma żadnych objaw.
Bardzo proszę o pomoc wszystkich , którzy mogą podzielić się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem. Poruszamy się jeszcze po omacku w tym temacie. Każdą wolną chwilę spędzam na internecie, żeby wiedzieć z czym mamy do czynienia i jak efektywnie z tym walczyć .Jestem wykończona.
Mamy 28 lat... 6 tygodniowe niemowle, mnóstwo planów!!!!!