Siłko uszy do góry!!
Niestety trzeba kontrolować chorego, tak to już jest... a gorsze nastroje też się zdarzają, każdemu, dlatego pewnie Twoja Mama się na ten czas poddała, bo jest zmęczona operacją i tym wszystkim wkoło... Z moja też tak było, ale widzę, ze pomimo ciągłej i nadmiernej płaczliwości nie poddaje się i chce walczyć, zwłaszcza jak widzi w we mnie nieustającą chęć walki!! To jest najważniejsze, nasi bliscy muszą czuć naszą siłę!!
A u nas jest całkiem, całkiem...
Mamcia jakby 'lepsza' po tym NaDCA.. Nie osłabiło jej (no moze po pierwszym dniu) a wręcz zyskała ciut więcej sił...
Dzisiaj minął tydzień od podawania i jak narazie żadnych skutków ubocznych nie obserwujemy!! To chyba dobry znak, ale nie chce zapeszać i nadmiernie sie cieszyć, bo w tej chorobie tak nie można, bo szybko przychodzi rozczarowanie... ECH!!
W przyszłym tygodniu planuję zrobić Mamie wyniki krwi, żeby zobaczyć co tam piszczy w trawie, a za 6tyg MRI...
Będę relacjonować nasze wzloty (oby ich było jak najwięcej) i upadki...
Zastanawiam sie też, czy nad naszą rodziną jakaś klątwa nie wisi?? Babcia trafiła do szpitala z rozpoznaniem ropnia na wątrobie.. Ech... Od kilku dni sie czuła nieciekawie, miałą wysoką temperaturę, bóle brzucha i była bardzo senna. Antybiotyki nie pomagały, dostała skierowanie na USG i dziś po wizycie skierowanie do szpitala właśnie z takim rozpoznaniem... Ech... naparwdę jakieś dziwne rzeczy sie dzieją w tej naszej rodzince:(
To podobno nic aż tak bardzo poważnego, no ale sam fakt
Idę wziać prysznic i do łóżka z książka!!
Miłego wieczoru i dobrej nocy!!