Dziewczynki!
Jak ja doskonale wiem, co czujecie... czytając was mam wrażenie, jak byście mogły zaglądać w głąb mojej duszy, bo wszystkie wasze odczucia są odzwierciedleniem moich:(
Mój tatuś opuścił nas 15 maja tego roku, po 2 miesiącach ciężkiej walki... ciągle o nim myślę, często mi się śni, po czym często budzę się pełna nadziei, że go zobaczę, że wcale nie odszedł, a ja po prostu śniłam, że jest chory i umarł. Po krótkiej chwili po przebudzeniu uświadamiam sobie, że niestety jest odwrotnie...
ja również zasatanawiam się jak to możliwe, że nie będzie go razem z nami przy stole, że nie będziemy się dzieić opłatkiem, a jego krzesło będzie puste...
nie potrafię sobie tego wyobrazić i ciągle zadaje sobie pytanie: jak mogą nadejść święta, jeśli tatusia z nami nie będzie...
Często myślę o tym wszystkim, o pogrzebie, o jego chorobie, która błykawicznie położyła go niewładnego do lóżka, z którego już nie wstał, choć tak bardzo chciał. I wiecie co? ciągle boli mnie świadomość, że nic nie mogłam zrobić, żeby powstrzymać tego potwora:( żeby mu pomóc:( mogłam jedynie starać się zapewnić mu komfort życia w ostatnich jego tygodniach... i choć jak napisała Julka, jest to największa trauma mojego życia i ja sama jestem bardziej depresyjna niż zwykle, to jedyne, co pomaga mi nieść ciężar bólu i tęsknoty, to myśl, że mój tatuś nie cierpi oraz wiara w to, że jest w lepszym świecie i jest przy mnie duchem...
Nie możemy się załamać. Nawet jeśli wylewamy potoki łez, to czasem lepiej pozwolić sobie na płacz, bo to przynosi chwilowe ukojenie zbolałemu sercu...
Jednak musimy się starać jakoś dalej żyć, bo świat niestety nie zatrzymie się w miejscu, a my mamy tu na ziemi wiele osób, które nas potrzebują, dla których musimy żyć i wzajemnie się wspierać, nawet jeśli ostatnie czego chcemy, to dlasza egzystencja.
Dziewczynki życzę wam wielu sił i wiary, by udało się wam jakoś przebrnąć przez ten trudny dla nas czas świąt bez naszych najkochańszych, którzy, w co głęboo wierzę, będą z nami duchem.
I z całego serca życze wam i sobie, by nadchodzący rok był o wiele lepszy niż ten obecny, który przyniósł nam tyle cierpienia.
Trzymajcie się,
ściskam was mocno
Kasia