Naszej historii ciąg dalszy..

Czym jest glejak? Jak się leczyć?
Informacje o diagnostyce, stosowanych terapiach, lekach i procedurach - leczeniu operacyjnym, chemio- i radioterapii.

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » Pt wrz 07, 2012 9:53 am

Dziękuję Kasiu za piękne słowa otuchy...
Ostatnio mam nastroj sinusoidalny... Raz jestem szczesliwa i zadowolona, a raz kompletnie zdolowana i nic poza placzem mi nie wychodzi... Tak juz chyba musi byyć... Walczę z tym, chcę być dla Mamci szczęśliwa, ale niezbyt mi to wychodzi...
Będę pisać, bo mimo, ze wchodzę tutaj coraz rzadziej, to jednak wchodzę, nie umiem się 'wypisać'... W wielu z Was nadal czuje oparcie i jest to piękne...
Trzymaj sie Kasiu... To smutne jak wielu Naszych Najbliższych spogląda na nas z Nieba...
J.
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez silka » Wt wrz 11, 2012 6:33 pm

Julka... nie wiem, czy mnie pamiętasz ? W zeszłym roku pisałam tutaj trochę o chorobie Mojej Mamy, która też przegrała... 24.06.2012... ;( Często zaglądam tu i myślę o Tobie, w ogóle o tych wszystkich osobach, które zmagają się z tą okropną chorobą...
Bardzo ciężko, nie mogę sobie poradzić ze śmiercią Mamy, brak mi Jej bardzo...
Wiem, że to nie jest pocieszenie, ale wiem co czujesz...
Moja Mamusia w przyszły piątek skończyłaby 51 lat ;( i wszystko, co mogę dla Niej zrobić, to zapalić świeczkę na grobie... a pamiętam rok temu piekłam Jej tort, a Ona tak się cieszyła i mówiła, że za rok chce taki sam... Okrutnie niesprawiedliwy los spotkał Naszych najbliższych !
Trzymajcie się wszyscy. WALCZCIE, nie poddawajcie się.

Pozdrawiam,
Sylwia
silka
nowy
 
Posty: 33
Dołączył(a): Pt mar 25, 2011 4:05 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » N wrz 16, 2012 8:28 pm

Pamiętam Cię Sylwio.
Współczuje Straty... Dzisiaj mija 7miesiecy od śmierci Mamy... Wczoraj czułam, że jest obok mnie... Niezywkłe uczucie... Cudowne... Tesknie za Nią BARDZO... I też jest to dla mnie okropne uczucie, że jedyne co mogę dla Niej zrobić, to ułozyć kwiaty i zapalić świeczkę... To smutne, cholernie... Ale staram sie dla Niej coraz częściej uśmiechać... Po prostu żyć...

Ściskam Cię mocno!

J.
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez marthie » N wrz 16, 2012 8:35 pm

Julio, a ja w swoje ostatnie urodziny kiedy poszłam na cmentarz do Taty czułam Jego zapach, czułam jak idzie ze mną i ten Jego zapach...nigdy wcześniej i nigdy później nie poczułam tego. Myślę, że to był Jego prezent dla mnie....
marthie
swój człek
 
Posty: 169
Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 11:37 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » Cz wrz 27, 2012 9:38 am

Oj Marthie to musiałbyć najpiękniejszy prezent urodzinowy.. Ja ostatnio dużo wspominam, dużo myślę i snie o Mamci.. Nadal,niestety, gdy usłysze w radiu piosenkę, która mi towarzyszyła przy pielęgnacji Mamy z ost kilku miesięcy wybucham płaczem.. To wszystko to ciągle
wielka, niegojaca się rana.. Ech.. chyba jesienna depresja się jeszcze dokłada, bo brak mi sił i chęci do czegokolwiek.. Brakuje mi poczucia że jestem komuś potrzebna, pomocna..
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez agzach » Cz wrz 27, 2012 8:36 pm

Julia, jesteś napewno potrzebna swojemu tacie.. Pamiętaj że mężczyznom trudniej jest znieść śmierć bliskiej osoby. Postaraj się w tak ciężkich momentach zadzwonić do niego, porzmawiać... Może to ci trochę pomoże? Wiem że to nie zwróci ci mamy ale może razem będzie wam łatwiej przez to przejść?? Spróbuj
agzach
swój człek
 
Posty: 157
Dołączył(a): Pt lip 01, 2011 6:43 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez agzach » N wrz 30, 2012 11:21 pm

Ja też Julia tak jak ty czuję straszną pustkę po śmierci mojego taty i staram się szukać sensu życia mimo iż jedna z najważniejszych osób w moim życiu odeszła na zawsze. Choroba mojego taty bardzo zbliżyła mnie i moją mamę do siebie. Ja zawsze miałam lepszy kontakt z tatą bo on rozumiał mnie bez słów. Teraz gdy go już nie ma zrozumiałam ja bardzo ważna jest dla mnie moja mama i całą troskę przelałam na nią bo jest wszystkim co mam i nie chcę jej stracić. W takich trudnych momentach życie otwiera nam oczy na to czego wcześniej nie dostrzegaliśmy. Życie jest bardzo kruche i ucieka nam przez palce... Dlatego spieszmy się kochać tych którzy z nami jeszcze są.

Chiałabym Wam polecić film... Jeden z najlepszych filmów jakie do tej pory obejrzałam... Film pełen wzruszeń i prawdy o tym co w życiu jest ważne... Opowiada o przygodzie dwóch przypadkowo poznanych sobie mężczyzn w szpitalu gdzie dowiadują się iż zostało im raptem parę miesięcy życia... Trochę zwariowany ale dogłębnie oddaje przesłanie reżysera odnośnie życia i śmierci... Naprawdę polecam:

http://www.imdb.com/title/tt0825232/
agzach
swój człek
 
Posty: 157
Dołączył(a): Pt lip 01, 2011 6:43 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez Katia1991 » So paź 13, 2012 8:15 pm

Witaj Agzach!

Wiem co czujesz, bo ja również miałam szczególną więź z moim tatusiem. Podobnie jak ty po jego śmierci bardzo silnie skupiłam się na mojej mamci, która stała się dla mnie teraz najważniejsza. Podczas choroby taty jeszcze bardziej się do siebie zbliżyłyśmy. Zgadzam się, że po śmierci jednego z rodziców dobrze jest się skupić na tym który nam pozostał, bo ten rodzic potrzebuje nas równie mocno jak my jego. Rodzic i dziecko po takiej tragedii stają się dla siebie rodzajem balsamu na bolesne rany. I chociaż takie rany nigdy się nie goją, to trzeba próbować sobie ulżyć w cierpieniu i wespierać się wzajemnie z kimś, kto doskonale wie, jak bardzo nas boli to, co się stało.

JulaS

Reaguję podobne jak ty, w momentach, kiedy jestem w miejscach, w których bywałam z tatusiem, kiedy słyszę piosenki, które lubił i przede wszystkim intensywnie o nim myślę i często śnię o nim. Jestem szczęśliwa, kiedy mi się przyśni, ponieważ tłumaczę sobie, że w ten sposób mnie odwiedza i stara się pokazać poprzez to, że jest przy mnie. Wiem, że może to nieco dziecinne tłumaczenie, ale mi ono pomaga,a poza tym sfera snów jest pełna tajemnic dla badaczy, więc może to nie mój sposób, by sobie to wyjaśnić, lecz prawda? Jeśli o piosenki i miejsca chodzi, to często sprawiają, że zaczynam płakać, i mimo, że robi mi się przykro, to staram się wypłakać, co przynosi mi ulgę a następnie uspokajam się, bo tłumaczę sobie, że to co sprawia, że zaczynam płakać, jest również cenne jak skarb, bo to są wspomnienia spędzonych razem chwil, chwil, kiedy tatuś był zdrowy i jiedy razem cieszyliśmy się z życia a takim się staram go pamiętać, bo wiem, że tego by sobie życzył:)
Wierzę, że tata jest przy mnie i wierzę, że twoja mamcia również. Napisałaś, że starasz się jakoś żyć dalej i masz rację, ja robię to samo, choć łatwo nie jest ale muszę się starać:)

Pozdrawiam, trzymaj się
Kasia:)
Katia1991
nowy
 
Posty: 27
Dołączył(a): N kwi 29, 2012 9:26 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » So paź 27, 2012 2:38 pm

Ostatnio coraz częściej i bardziej odczuwam żłobę... strasznie tesknie, dużo myślę, czasem mi się śni Mamcia- ale coraz rzadziej... najgorszer jest to, ze cały czas przeskakują mi obrazy (jak w kalejdoskopie) z srody i czwartku, dwóch ostatnich dni życia Mamci... Momentu śmierci... Przygotowania... Pogrzebu itd itp... Więcej myślę o tym, niż o innych, tych milszych wspomnieniach z Nią związanych... Smutne to cholernie...

Ciągle się staram dostrzegać w życiu te bardziej kolorowe aspekty, ale nie wychodzi... :( ech.... :(

Na dodatek listopad się zbliża wielkimi krokami... Mamcia ma już nowy pomnik z okazji Wszystkich Świętych... Jest ładnie... Ale czy mnie to cieszy?! Nie bardzo... Przepraszam, za niewesoły wpis... Ale ostatnio nie umiem taka być...

Ściskam, J.
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez marthie » So paź 27, 2012 4:33 pm

Julka, chciałoby się napisać: "skąd ja to znam...." - znam to uczucie wszechogarniające ciało i umysł: ciągnie mnie do Taty na cmentarz i myślę ciągle o Nim. Wiesz, mam teraz inną pracę, poprzednią straciłam, była taka powiedzmy biurowa: 8 godzin za biurkiem, komp, parę danych, analiza, przygotowanie dokumentów do przetargów etc. ale dopadły mnie zwolnienia grupowe. Teraz ciężko zasuwam fizycznie, jest to praca bardzo ciężka nie lubię jej ale muszę pracować bo z czegoś trzeba żyć, mam rodzinę, mam córkę, a w moim mieście pracy jak na lekarstwo, szukam czegoś nowego ale ciężko.....chcę Ci napisać, że w tej pracy kiedy jest mi źle a źle jest prawie zawsze, zamykam się w sobie i myślę o Tacie, wspominam, czasami się modlę za Tatę, trochę wtedy mi lepiej. Myśl pozytywnie i trzymaj się, wspominaj Mamę i módl sie za Nią, może rozmowa z księdzem Ci pomoże, mnie trochę pomogła....pozdrawiam i ściskam.
marthie
swój człek
 
Posty: 169
Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 11:37 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » Cz lis 01, 2012 2:26 pm

Marthie przykro mi, ze musisz tak zasuwać... Osttanio trudno o pracę, a jak wpadnie, to człowiek berze, bo co ma zrobić?! Nie liczy się teraz to jak jest traktowany i jak bardzo zmeczony, powienien sie cieszyc, ze w ogole pracuje... Chore to wszytko się zrobiło... :/ Trzymaj sie ciepło!! :*
No i przyszedł TEN dzień, dzień zadumy i tęsknoty... Co chwile poszukiwałam ukochanej Babuni z pytaniem, gdzie Ona jest... Juz dawno powinnyśmy sie spotkać przy grobie dziadka, no i Jej- najukochańszej- Mamy... byłaby w ten dzień napewno ślicznie ubrana, pomalowana i piękna... Jak zawsze...
Ale nie było Ich obok nas... a może gdzieś były... patrzyły z nieba... Kto wie?!
Nad grobem Mamci spotkaliśmy z Tatą ponad 10os, co chwilę ktoś dochodziło, odchodził, zamienił kilka zdań...
Rodzinę, Znajomych, Przyjaciół... Piękne to było...

Smutno mi...
Bardzo nostalgicznie...
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez juliaS » So gru 01, 2012 11:18 am

Kochani co slychac? Jak sie miewacie?

Ja mam straszne deja vu ostatnio... przypominaja mi sie dni sprzed roku... Kazdy kolejny... Day by day...

Żal ściska mi serce, że Jej nie ma...

Sni mi się co noc, że walczę o Nią, ale niestety od 10miesięcy nie walczę... Bo nie mam o kogo...

Nadal mi cholernie smutno, a czasem wręcz zastanawiam się po co żyjemy? Czy warto to w ogóle ciągnąć? Ech...

Pozdrawiam Was Wszystkich i całuje...
juliaS
swój człek
 
Posty: 509
Dołączył(a): Śr gru 08, 2010 9:03 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez adda » So gru 01, 2012 12:39 pm

Julio, bardzo Ci współczuję straty mamy ale ona na pewno by chciała byś próbowała być szczęśliwą osobą. Mam nadzieję, że z biegiem czasu pogodzisz się z tą sytuacją i wspomnienie nie będą już bolały. Eh to życie. Pozdrawiam :uscisk:
adda
nowy
 
Posty: 44
Dołączył(a): Pn cze 13, 2011 6:47 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez marthie » So gru 01, 2012 1:10 pm

Julka, nie będę Ci mówiła że ten stan przejdzie bo nie jest łatwo, wiele osób z tego forum moje słowa potwierdzi....
Mam tylko nadzieję, a życzę Ci tego z całego serca, że czas złagodzi Twój ból...
bo tęsknić będziesz zawsze....a tęsknisz bo kochasz....i kochać też będziesz zawsze....do samego końca - bo taka jest miłość!
marthie
swój człek
 
Posty: 169
Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 11:37 pm

Re: Naszej historii ciąg dalszy..

Postprzez aga.hojan1 » So gru 01, 2012 1:24 pm

Julko, mama na pewno patrzy na Ciebie z góry i w pewien sposób nada Tobą czuwa. Życie po stracie bliskiej osoby nie jest łatwe, ale żyć trzeba...........Mam nadzieję, że z czasem Twój ból trochę zmaleje, ale boleć będzie zawsze. Musisz być silna i dzielna dla swojej mamy, bo ona na pewno bardzo by tego chciała :)
aga.hojan1
swój człek
 
Posty: 119
Dołączył(a): Wt wrz 11, 2012 10:01 am

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Choroba, objawy, diagnoza i leczenie konwencjonalne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 68 gości