Lajkonik - brat chwyta się nadziei- od niedawna przygotowujemy mu miksturę oczyszczającą, taką,którą używa pewien chłopak,który od 6 lat zmaga się z glejakiem III stopnia. Skoro jemu pomaga, to bratu też może pomoże. W czwartek wziął chemię paliatywną, oczywiście wcześniej brał Temodal, więc wiedział, jak wygląda taki lek i ciągle wypytuje mnie, co to za świństwo musi brać, bo na Temodal to nie wygląda, że pewnie lekarz mu przepisał jakąś podróbę w ramach oszczędności. Wszyscy omijamy słowa paliatywna chemia etc. wymyślamy jakieś wymówki. To zaczyna się robić męczące. Ale nie wyobrażam sobie powiedzieć mu prawdę. Bo co to da. Jeśli ta choroba jest jego wyrokiem, to trzeba koniecznie dawać nadzieję, otuchę, a nie, że przegrywa walkę z tym cholerstwem. Tak jak powiedziałaś, gwóźdź do trumny jeszcze zdążymy mu przybić. Póki co niech cieszy się wiosną. Ciągle ma plany, że zacznie rozbudowę swojego domu, że u mnie w domu też wytynkuje mi pokoje etc. Mi aż łzy cisną się do oczu, i ledwo mu mogę odpowiedzieć, że ta robota jest dla niego zarezerwowana. Bo cóż mu innego odpowiedzieć
Dopóki jest życie, dopóty jest i nadzieja.
Lajkonik - mam nadzieję, że nie walczysz z glejakiem. To chyba najgorsza choroba. Pisałaś, że twój mąż ma cykliczne bóle głowy i nogi. Nie bagatelizujcie tych objawów. Chyba w obliczu choroby brata jestem przewrażliwiona, ale dla spokoju ducha zrobiłabym badania mężowi. Chociaż wiem, jak trudno zapędzić kogoś bliskiego do lekarza. Sama nie mogę męża namówić na wizytę. Niedawno przyznał mi się, że od jakiegoś 1,5 roku ma dziwne czasami objawy zaniku pamięci, tj zapomina np. trasy, którą ciągle jeździ, haseł, które codziennie wstukuje do komputera etc. Zaniepokoiły mnie te objawy, proszę go już od miesiąca i nie mogę wyprosić, żeby poszedł do lekarza i wziął skierowanie na jakieś badania. Tak to już jest, że bagatelizujemy, a raczej odsuwamy od siebie myśl, że coś może być naprawdę nie tak z nami. Ale czasami możemy za wczasu coś zaradzić, bo może rzeczywiście to jakieś początki czegos, co w porę leczone nie da przewlekłych skutków. Więc radzę jednak wybrać się z mężem do lekarza, tak dla świętego spokoju