Witam wszystkich
Proszę Was o pomoc. Mój brat trafił do szpitala w listopadzie 2010r z objawami SM. Jednak tomografia wykazała że ma guza móżdżku. 29 listopada przeszedł operację. Neurochirurg który go operował powiedział że na jego oko był to naczyniak płody, który lekko krwawił i który został wycięty w całości. I nie wyglądał na złośliwy. Powiedział że po rehabilitacji powinno byc wszystko dobrze i że powinien wrócić do 100% zdrowia. Jednak po 5 dniach z powodu nie drożnego drenu jego stan się pogorszył. Wprowadzili go w spiączkę farmakologiczną i wymienili dren. Brat zmarł kilka dni później zarażony gronkowcem i sepsą. Jednak wyniki sekcji zwłok wykazały że był to GLEJAK WIELOPOSTACIOWY IV stopnia i że nie został wycięty w całości. Czy to możliwe żeby tak dobry neurochirurg mógł się pomylić? Ile mógł by przeżyć z takim guzem? Proszę odpowiedzcie mi bo nie wiem już co mam myśleć!