Mój tato po operacji też widział dodatkowe postaci. Zdawał sobie z tego sprawę, mówił do mamy, że widzi koło niej siedzących ludzi, albo obok łóżka, ale wie, że tak naprawdę ich tam nie ma. To później minęło, lekarze mówili, że po takiej operacji różne wrażenia zmysłowe mogą być, zanim mózg nie przystosuje się do nowego "ułożenia".
A śmiać się z siebie potrafił do końca, więc inaczej niż to przedstawia satelita. Do końca był świadom tego co chce powiedzieć, ale nie mógł tego wyartykułować. Chociaż mówiliśmy do taty prostszym językiem, żeby mieć pewność, że nas rozumie. Czasem i z tym był kłopot. Z pisaniem też były problemy - wychodziły bezsensowne bazgroły, ale mimo to staraliśmy się zachęcać tatę, bo to też forma rehabilitacji i ręki i głowy. No i obsługa urządzeń - też zapomniał jak posługiwać się telefonem komórkowym.
Pocieszeniem dla taty było czytanie, wspólnie z mamą, "Baltazara" Sławomira Mrożka o jego zmaganiach z afazją. Miał nadzieję, że sam też wróci do formy. Tylko, że Mrożek afazję miał z powodu udaru, a nie tego potwora, guza
Aniu, wszystkie moje dobre myśli są z Wami. Powodzenia! Pozdrawiam serdecznie wszystkich zmagających się z choróbskiem.