Witajcie,praktycznie jesteśmy tu nowi,ale tak naprawdę po diagnozie "Guz mózgu" w sierpniu 2014 roku codziennie zaglądałam do was...
Rano ,18 sierpnia rozbolała męża głowa.Guza zdiagnozowano bardzo szybko,bo praktycznie w jedno popołudnie na SOR w Częstochowie,a już kolejnego dnia lekarze uprzedzili że prawdopodobnie to glejak.Sprawa beznadziejna,guz bardzo duży (8,2x4,3x4),nic się nie da zrobić,czekać bo umrze szybko...
Przeszliśmy wszystkie etapy choroby ,bo jednak jest to glejak II* oligoastrocytoma , najpierw błagania o operację (fatalne umiejscowienie),powikłania po operacji,niedowłady, padaczka,zaburzenia neurologiczne,powikłania po sterydowe (oczywiście wszystkie skutki uboczne) i 30 cykli radioterapii.
Przeszliśmy do dnia dzisiejszego bardzo dużo i było bardzo zle i strasznie ciężko,ale nawet przez chwilę nie poddałam się w walce o jego życie i dziś 11 maja 2015 roku mój ukochany mąż wrócił do pracy.
Skłamała bym gdybym napisała że już jest wszystko ok,dalsze kontrole i rezonans za pół roku pokaże co dalej ,ale Michał -jak powiedział lekarz-jest młody (ma 32 lata)i jeszcze cuda w jego mózgu mogą się zdarzyć...
Wierzymy że będzie dobrze....