Dzieki Dzeybi. Czy dobrze, zakladam, ze leczycie sie za granica? Wskazywalyby na to slowa, czy lekarz posiada 'dlugoletnie przezycia w swojej klinice'. Bo w Polsce system jest taki - Neurochirurgia ma swoj kawalek walki z choroba, onkologia swoj. Radioterapia to niejednokrotnie inne skrzydlo kliniki niz chemioterapia itd. Wspolpracy z hospicjami tez brak. Pacjent i jego rodzina w systemie sluzby zdrowia jak w matni. Nam niby bylo troche prosciej, bo Mama byla pracownikiem sluzby zdrowia i zawsze bylo sie przynajmiej kogo poradzic. Ale czesto na korytarzach klinik spotykalismy ludzi kompletnie zagubionych. Marzeniem bylaby polska klinika, ktora prowadzi od poczatku na wszystkuch plaszczyznach.
Ale zeby tak calkiem nie pograzac polskich lekarzy, ktorzy wg mnie jednak staraja sie naprawde robic, co moga w ramach naszego systemu, to tylko dodam, ze lekarz wypowiadajacy te slowa dobrze znal kartoteke Mamy, a od tej rozmowy zmarla ona w ciagu 2,5 miesiaca. Wiec teraz mysle, ze slowa 'rok bylby sukcesem' mozna odniesc do jej konkretnego przypadku i stopnia zaawansowania choroby w momencie diagnozy. Ale statystyka ma to do siebie, ze to duze klamstwo. Nie pisze na tym forum absolutnie dlatego, aby pograzac w rozpaczy tych, ktorzy sa na etapie walki. Skoro niektorzy chorzy jak moja Mama mieli mniej czasu, to inni maja go duuuzo wiecej, a statystyka to tylko usrednia! Wiec walczcie dziewczyny (Monika i Weronika) o Mame, bo warto! A dla otuchy ja rowniez podsylam fanpage dziewczyny, ktora walczy z GBM z bardzo duzymi sukcesami (Magda, 26 lat):
https://www.facebook.com/pages/Musisieu ... 42?fref=ts