Czytam to co jest na tej stronie i zastanawiam sie nad jednym. Polecamy sobie nawzajem dobrych lekarzy podajac ich nazwiska. Jak piszemy o tych zlych - to albo inicjaly, albo nic. To tylko do tych zlych ma zastosowanie "ustawa o ochronie danych osobowych". Jezeli w moim przypadku p. dr Kepka z Instytutu Ongologii w sierpniu 2006 r. powiedziala mojemu Tacie, ze moze mu zaoferowac tylko pomoc paljatywna bo innej pomocy Instytut nie moze dac (o Temodalu nic nie bylo, a na dodatek p. doktor stwierdzila wznowe, ktorej nie bylo!!!!!). Dla wyjasnienia - po usunieciu glejaka IV Tata mial tylko naswietlania. To co p. doktor powiedziala to bylo po naswietlaniach.
Pani Kepka byla bardzo niemila i w trakcie wizyty skoncentrowana na sobie a nie na pacjencie.
Nie zapomne takiej sytuacji. Po stwierdzeniu p. K - ze tu juz nic nie da sie zrobic ew. kontakt z neurochirurgiem, ktory operowal (zanim ja zdazylam zareagowac) tata sie zapytal - To jak ja mam do tego lekarza dotrzec? pani doktor stwierdzila - to ja karetke mam panu zalatwic?
A niech po tym co tu napisalam pani doktor do sadu mnie pozywa o znieslawienie. Popatrzymy sobie w dokumentacje. Na koniec, nie zwyciezylismy glajaka, ale tata jakos sie trzyma. Nie bojmy sie mowic o tych zlych, nieprzyjaznych lekarzach z nazwiska. Ja nie boje sie jak p. Kepka bedzie mnie oskarzala.