Lekarz powiedział...

Gdzie się leczyć?
Kogo polecacie, kogo unikać, gdzie można liczyć na jakie terapie, gdzie ile się czeka, możliwości sprzętowe ośrodków, ...

Postprzez malutka » Pn wrz 18, 2006 1:06 pm

Lekarz:Jakim cudem Ty jeszcze zyjesz?
Ja:No bo sie uparlam i tyle.
Lekaz:No ale dziewczyno, Ty widzisz swoje wyniki?!
Ja:No widze.Ale...
Lekarz:Nie ma żadnego ale!!
Ja:Ale jak ja sie upre to nie ma sily!
Lekarz:Jest wrzesien a dawalismy ci czas do kwietnia??!! Wiec co Ty robisz??
Ja:Zyje i kocham
Lekarz:Tylko potem mi nie narzekaj ze sie zle czujesz...!

ale ja i tak mam to w dupie (przepraszam za okreslenie) :)
malutka
nowy
 
Posty: 45
Dołączył(a): Wt lip 18, 2006 4:31 pm

Postprzez Mariusz » Wt wrz 19, 2006 4:41 pm

No i bardzo dobre określenie ;) Szkoda jednak, że musisz rozmawiać z takim bucem...
Mariusz
nowy
 
Posty: 20
Dołączył(a): Śr sie 09, 2006 12:29 am

Postprzez moto_kate » Śr wrz 20, 2006 8:47 am

Przeciętny weterynarz ma lepsze podejście do pacjenta. :shock:
_______________________________

Serdecznie pozdrawiam,

..:: Kate ::..
moto_kate
*** Administrator ***
 
Posty: 1444
Dołączył(a): Pt cze 02, 2006 4:24 pm
Lokalizacja: Wybrzeże

Postprzez irena » Pn paź 02, 2006 11:25 am

We Wrocławiu pytam lekarza o dalsze leczenie brata, lekarz na to:dalszego leczenia nie ma, brat pani umiera
irena
swój człek
 
Posty: 111
Dołączył(a): Pn wrz 25, 2006 11:04 am

Postprzez Sniezynka » Pn lis 06, 2006 8:31 pm

Lekarz 'na pocieszenie' chyba, po pierwszej operacji i w trakcie radioterapii: "Niech Pani na to spojrzy z innej strony. Przeciez maz mogl zginac w wypadku.."
Każdy dzień jest Ci dany jak wieczność, abyś był szcześliwy...
Sniezynka
świeżynka
 
Posty: 16
Dołączył(a): Pn lis 06, 2006 8:02 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Ja » So mar 17, 2007 10:56 pm

ja pamiętam do dzisiaj słowa:

"co pan robi na neurochirurgii? pana tutaj nie powinno być" (chodzi o poradnie przykliniczną)

Zatkało mnie wtedy, bo byłem tam chyba 5 raz :shock:, po krwiaku mózgu i z podejrzeniem guza, tyle że wcześniej konsultowali mnie inni lekarze... oni nie pytali po co do nich przyszedłem... ehh
Ja
świeżynka
 
Posty: 6
Dołączył(a): So mar 17, 2007 10:38 pm

Postprzez gocha » Wt mar 20, 2007 5:46 pm

przypomniał mi się pierwszy neurochirurg, z którym się zetkneliśmy. guru neurochirurgii na całą warszawę po zobaczeniu rezonansu (taki gość nie czyta opisu, bo sam wie przecież lepiej) powiedział, że to zwykły udar. długo nie mogłam skumać dlaczego taki arcymistrz, który ma naprawde dobre notowania jako fachowiec, mógł tak sie pomylić. 10 innych lekarzy widziało glejaka a on udar.
dopiero po jakimś czasie załapałam, że on nas po prostu spławił. jak kolejnym lekarzom mówiłam że prof P twierdzi, że to udar, to oni patrzyli na mnie dziwnie jakoś.
gocha
swój człek
 
Posty: 294
Dołączył(a): So paź 28, 2006 3:25 pm

Postprzez adalmeble » Pn mar 26, 2007 1:05 pm

Trafiłyśmy z siostrą do gabinetu prywatnego jednego z najlepszych neurochirurgów-profesora.Załamane wiadomością o chorobie taty,zaryczane.Pierwsze słowa jakie usłyszałam"....a ty czego ryczy...".
Ręce mi opadły,słowa uwięzly w gardle.
Nie mam wprawy w reakcji na takie wiadomości,ale cóż to dopiero poczatek naszej drogi więc chyba takie zachowanie lekarzy to norma.

Aneta
adalmeble
bywalec
 
Posty: 61
Dołączył(a): Cz mar 22, 2007 1:13 pm
Lokalizacja: Świdwin

a ja poznałam zupełnie innych ludzi

Postprzez justynawroc » Pt mar 30, 2007 9:30 pm

ciężko jest czytać takie wypowiedzi ludzi, którzy powinni nam pomagać, służąc pomocą medyczną i nie tylko. Też zdażyło mi się słyszeć podobne słowa, ALE SĄ TEŻ LUDZIE WIELKIEGO SERCA I DO TEGO WYŚMIENICI FACHOWCY, mówię tu o personelu kliniki neurochirurgi Szpitala Klinicznego w Lublinie. Myślę, że niedoścignionym wzorem do naśladowania dla wielu lekarzy jest szef tego oddziału prof Trojanowski wraz ze swoim personelem medycznym, nie tylko lekarskim ale całym personelem oddziału. Myślę, że dobrym potwierdzeniem staropolskiego przysłowia "JAKI PAN TAKI KRAM" jest właśnie Pan prof.Trojanowski. Jestem przekonana, że pomimo ogromnego zaangarzowania zawodowego Pan profesor nie pozostawi nikogo bez konsultacji i odpowiedzi. Załuję bardzo, że takich fachowców nie ma w każdym mieście i szpitalu.
Ostatnio edytowano Śr kwi 11, 2007 7:02 am przez justynawroc, łącznie edytowano 1 raz
WIARA CZYNI CUDA, CIESZMY SIĘ KAŻDĄ CHWILĄ SPĘDZONĄ Z NASZYMI NAJBLIŻSZYMI
justynawroc
świeżynka
 
Posty: 4
Dołączył(a): Wt mar 20, 2007 12:22 am
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Postprzez Chora » So mar 15, 2008 9:23 pm

Rozmowa na ostrym dyżurze (to się na nazywa Odział Ratunkowy) renomowanego warszawskiego szpitala:
Baba decydująca, czy przyjmie, czy nie przyjmie:
Ja: (...)
Ona: Dlaczego Pani tu przyszła?
Ja: Przyszłam dopóki jestem w stanie przyjść, żeby w nocy nie przywiozło mnie pogotowie.
Ona: Powinna Pani poczekać na pogotowie :twisted:

(Jednak przyjęła)
Chora
bywalec
 
Posty: 58
Dołączył(a): N paź 14, 2007 5:43 pm
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Pawel1987 » N mar 16, 2008 5:01 pm

:D

Jak mama żyła jeszcze, ale była już w skrajnym stadium poszła do gabinetu onkologa, który ją wyprosił i powiedział: już nic nie da się zrobić, i wypchnął za drzwi niemalże.

Gdy dr Harat zobaczył wyniki mojego ojca powiedział "guz nie operwoalny niestety nie mogę Panu pomóc. Po czym. Mógłby Pan sprówbować leczenia eksperymentalnego, lub środków alternatywnych. Po czym. Przyniosę Panu środek uspakajający. Sam poszedł do pielegniarek, sam nalał tacie do szklanki prywatnego, własnego soku, i dał Tacie do popicia i powiedział, jakby była potrzeba może Pan zawsze przyjść skonsultować się z nami. Było widać że jest mu ciężko.

Widać różnicę w podejściu dwóch lekarzy? Ja widzę ogromną choć sytuacja jakże podobna.
Pawel1987
swój człek
 
Posty: 108
Dołączył(a): Wt lut 12, 2008 7:04 pm

Re: Lekarz powiedział...

Postprzez marika » Śr wrz 10, 2008 5:26 pm

Az wierzyc sie nie chce ze tacy ludzie nas lecza. Popieram jedna z wypowiedzi bo sama tak sadze od dluzszego czasu ze weterynarz ma wiecej serca dla zwierzat niz lekarze dla nas ludzi!!!
Pozdrawiam serdecznie
marika
swój człek
 
Posty: 376
Dołączył(a): Cz wrz 04, 2008 2:15 pm

Re: Lekarz powiedział...

Postprzez kasai48 » Pn wrz 15, 2008 5:48 pm

kiedy zachorowała moja babcia kobieta,która w życiu nie miala kłopotow ze zdrowiem,po odebraniu wynikow okazalo się że ma raka żołądka.Był to dla nas szok,gdyż nigdy na nic się nie uskarżała.Miała 78 lat.Razem z mama poszłyśmy do ordynatora odziału na którym leżał.Zajrzał w papier i przeczytał to co myśmy przeczytały a nie wiedziałyśmy co oznacza.Adenocarcinoma-powiedzaiał a mama na to co to oznacza.No jak to nie wie pani?Więc mama pyta co można zrobić w takiej sytuacji?On na to nic nie można,chyba ,że pani mi coś zaproponuje.Dziś mogłabym zapytać,ile???????????A wtedy myślałam,że szukał metody wyleczenia i ironicznie chciał ją wyciągnąć od mojej mamy ,która nic wspolnego z medycyną nie ma.
kasai48
bywalec
 
Posty: 75
Dołączył(a): So sie 09, 2008 8:27 pm

Re: Lekarz powiedział...

Postprzez anetka78 » N lis 16, 2008 10:19 pm

Poszłam z mamusią do przychodni przyszpitalnej aby maumusi zaczęlo podawać Temodal. Lekarz obejrzał papiery, mama była po 2-iej operacji. I stwierdził:"Po co pani temodal skoro pani wszystko wycięli?? Przecież pani tam nic nie ma, a jak coś panie odrośnie to wtedy będziemy mogli zacząć podawać temodal".
Chciałam powiedzieć, że przecież to co ma mama to i tak wyrośnie i co jak co ale lekarz powinien to wiedzieć - tylko, że moja mamusia nie wiedziała , że ma w głowie takiego złośliwca...:( tak więc nic nie powiedziałam
anetka78
nowy
 
Posty: 37
Dołączył(a): Wt maja 20, 2008 12:54 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: Lekarz powiedział...

Postprzez ania83 » So sty 17, 2009 11:48 pm

Czytam i czytam... ja też mam historię...
Mój tata upadł w domu na działce i nie mógł nic powiedzieć, przestraszyłam się i zawiozłam tatę do szpitala, bo mam blisko a więc nie wzywałam karetki, ledwo go wciągnęłam do samochodu, jak dojechałam i wpadłam na ostry dyżur i mówię:
Niech ktoś mi pomoże, bo nie dam rady wyciągnąć taty z samochodu...a pani w recepcji mówi: to pani zadzwoni na pogotowie.
Podczas tej wizyty na ostrym dyżurze czekaliśmy 3 godziny na przyjęcie, aż tata dostał drgawek i wtedy się nim zajeli, zwyzywałam lekarza i kazał mi wyjść, tłumaczyłam, że nie dogada się z tatą, ale powiedział, że jak nie wyjdę to wezwie policję. Wyszłam i słucham a on się pyta: Co pana boli, a mój tata nic nie mógł powiedzieć, nie wytrzymałam i wchodzę, widzę grymas bólu na twarzy taty i mówię: niech pan da coś tacie przeciwbólowego: a on pyta taty: czy pana coś boli, a mój tata nic, tłumaczę, że nie może nic powiedzieć, a on do mnie proszę wyjść. Wyszłam i słucham rozmowę z innym lekarzem, że ja mówę, że tatę coś boli a tata przecież nic nie odpowiada czyli nic go nie boli.

Ostatnio przed śmiercią taty jak siedziałam w szpitalu, to jak raz podsłuchałam rozmowę ordynator z jakimś innym lekarzem to się załamałam:
Pani Ordynator mówi: Trzeba przenieść tego pacjenta na inny oddział (mowa o panu który leżał w sali z moim tatą)
Lekarz: Dlaczego
Pani ordynator: No bo ten Pan (czyli mój tata) pewnie dzisiaj umrze.

Poza tym jak dzwoniłam rano do szpitala, to codziannie była taka sama rozmowa:
Ja: Chciałabym zapytać się jak tata się czuje?
Lekarz: Jeszcze żyje.
ania83
świeżynka
 
Posty: 9
Dołączył(a): N sty 11, 2009 12:11 am

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Lekarze, rehabilitanci i ośrodki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości