Moja mamusia zmarła w szpitalu, i poszłam do pielęgniarki aby poprosiła lekarza żeby to potwierdził. Jak wszyscy lekarze na tym oddziale byli bardzo mili, uprzejmi i sympatyczni to akurat ten który wtedy do nas przyszedł okazał się kompletnym palantem. Przyszedł do mamy, dotknął jej i wyszedł. Dopiero kiedy mu pielęgniarki zwróciły uwagę, że powinien nam coś powiedzieć. Popatrzył się na nas i powiedział:"Wiecie na co chorowała pacjentka? Wiecie! No to dawaliśmy jej leki ..... (tu podał nazwy), ale to na co chorowała nie dawało jej żadnych szans!" i poszedł...
Oczekiwaliśmy wtedy że inaczej nam to powie, no i może bardziej życzliwie.....