przez Grzesiek33 » Pn cze 10, 2013 9:35 pm
Witam . Ostatnio czytałem to ciekawe forum jeszcze w styczniu , mój kochany brat zmarł 3 lutego 2013 r miał 35 lat . Historia bardzo smutna jak wszystkie na tym cholernym forum. Co tu pisać młody człowiek , sportowiec - silny , umięśniony uprawiający sport 6-8 godzin w tygodniu,bardzo mądry gość,ojciec dwóch synów 8 i 10 lat, spokojny, nie palący . Przed trafieniem do szpitala pobolewała go około dwa tygodnie głowa, 2 sierpnia pojechał na izbę przyjęć i po tomografii i rm okazało się , że diagnoza jest najgorsza glejak IV stopień , nieoperacyjny bo lokalizacja przy pniu mózgu i dodatkowo dużych rozmiarów. Nikt nie mógł w to uwierzyć ,koszmar się rozpoczął. Mieliśmy nadzieję , że to nie glejak ale po biopsji w Lublinie u dr Katarzyny Obszańska (14 sierpnia) wynik się potwierdził. Rozpacz w rodzinie i szukanie innych żródeł pomocy . Brat oczywiście nie wiewdział , że jest śmiertelnie chory , choć był bardzo ciekaw co mu dolega ale cała rodzina zbywała go odpowiedziami że czekamy na wyniki . Bratu z czasem ubywał wzrok , coraz gorsza pamięć, mięśnie coraz mniejsze i mało sił , lecz my wierzyliśmy że to chwilowe .Podawaliśmy mu specyfik Ukrain niby dr Nowickiego z Wiednia, póżniej cordyceps i rashi (fohow) , specjalna dieta, wysokie dawki witaminy C w kroplówkach , halatacje w kroplówkach i czopkach ( dr Antoni Krasicki z Gdyni ). To wszystko dawało nam i mojemu bratu nadzieję na powrót do zdrowia, ponieważ chemioterapia temodalem i radioterapia nic bratu by nie dały. Po wizycie w Bydgoszczy 22 września 2012r u wybitnego dr Jacka Furtaka podłamaliśmy się na dobre, stwierdził że guz jest fatalnie ulokowany i nie do operacji.28 grudnia byliśmy w Berlinie u prof Vogla -miły starszy pan rzekłbym dziadek- zabrał 150 euro za wizytę pooglądał płytki z rm, zapisał ziółka i kazał czekać (na cud). Brat znosił chorobę dzielnie jak prawdziwy mężczyzna , jego świadomość była różna , ale wiem że chciał bardzo żyć . Tak bardzo mi go brak, jestem jego młodszym o dwa lata bratem . Fantastyczny GOŚĆ ! ZAWSZE będę za nim tęsknił !
Napiszę jeszcze o historii dziewczyny , która zmarła 7 czerwca 2013 r i też miała 35 lat glejak IV stopień , około 3 lata temu guz dużej wielkości zoperowany przez dr J. Furtak w Bydgoszczy i dalszej chemioterapii temodalem. Matka dwójki dzieci , po niespełna dwóch latach nawrót choroby , guz odrósł . Dr Furtak stwierdził ,że operacja nic nie da , że tylko zaszkodzi. Rodzice dziewczyny nie poddawali się i pojechali 22 grudzień 2012 r na wizytę do prof Vogla ,ten pooglądał płytki z rezonansem mg. i stwierdził że da radę , ma być wszystko dobrze córka ma szanse na wyzdrowienie , lecz trzeba zapłacić 30 000 euro przed operacją i jeszcze kilka tysięcy euro po operacji. Gdy brat na tydzień przed śmiercią był w szpitalu z powodu problemów oddychania , dziewczyna była już po operacji 26 styczeń i ponoć jak rozmawiałem z jej mamą przez telefon bo była przy córce w Berlinie , że wszystko jest ok. Bardzo mi jest smutno gdy to piszę , to dziadostwo wygrało i tym razem. Profesor Vogel i tym razem nie pomógł. Nie mam jeszcze zdania na temat Nadca i bardzo żałuję że nie zastosowałem tego preparatu może by pomógł? Wiem że ten nowotwór jest straszny ale na razie nikt nie wie jak go pokonać!