Witam,
odzywam się po pewnej przerwie bo zauważyłem, że nie ma wątku o "cudownym" dziurawcu w postaci tabletek laif 600.
Jak Wam zapewne wiadomo w październiku 2007 przypadkowo (dzięki stłuczce samochodowej, bez żadnych objawów) wykryto u mnie glejaka, jak się okazało III WHO. w październiku 2007 operacja na Banacha w Wawie oraz od listopada radio i chemioterapia (temodal), zakończone w styczniu 2008 roku. Rezonans z lutego 2008 wykazał początek wznowy. Marzec 2008 operacja w Berlinie u prof. Siegfrieda Vogel w Sankt Gertrauden Krankenhaus (po ludzku szpital Św. Gertrudy), po operacji polecono mi przyjmować lek o nazwie laif 600, który polskim lekarzom nie jest znany (z nieznanch powodów), co oznacza, iż po powrocie z Germanii nadal raczono mnie nieskutecznym temodalem.
W maju 2008 kontrolny rezonans (początki kolejnej wznowy) i wyjazd na konsultacje do Berlina, gdzie zakupiłem laifa 600 i zacząłem go przyjmować.
Efetk jest taki, że to co zaczęło odrastać to wzięło i zniknęło.
Podczas rozmów z Profesorem dowiedziałem się, że ten lek (będący jedynie silnym wyciągiem z dziurawca) ma dużej dawce (12 tabletek dziennie) ma niemal 100% skuteczność, czego ja jestem najlepszym przykładem.
U mnie wszystko jest (niemal) jak przed chorobą (tylko zmieniona fryzura dzięki radioterapii, co ma też taką zaletę, że oszczędzam na fryzjerze), pracuję, a nawet w styczniu 2010 roku rozpocząłem aplikację radcowską.
Niestety laif ma też skutki niepożądane - bardzo silne uczulenie na promienie słoneczne (nie pomagają żadne kremy z filtrem) oraz obciążenie żołądka.
Ale IMHO nie są to (zważywszy na okoliczności) istotne skutki.
Moja rada jest jedna: NIE PODDAWAĆ SIĘ I SZUKAĆ POMOCY.