Wiesz ale przez te trudne realia to jak ostro chłoniemy zycie, pełną piersią, bo dla nas śmierć to coś co może na nas spać w każdej chwili, i zdjąc sobie z tego sprawę żyjemy intensywnie, szukamy prawdy, sensu, celu. Widzimy więcej niż konsumpcję, niż nowy samochód, nową komórkę, nowe mieszkanie, szukamy innych wartości, wartości które dla innych bez naszych problemów wydają się być mniej ważne, równo ważne lub tak oczywiste że potrafią poświęcać je kosztem dążeń materialnych.
Szczerze mówiąc to czasami się zastanawiałem czy by nie skończyć jak on?
Ale czy to nie on napisał:
Zwalić by mozna się z nóg,
co rusz, co krok, to szloch i rozpacz?
Ale czy warto? Może nie warto, raczej nie warto, nie nie warto!!
I to mnie chyba jeszcze trzyma, jakaś wewnętrza siła walki, której mam ndzieje że mi nie zbraknie! Ani nikomu na tym forum, ani nikomu na świecie.