przez dziwozona » Pn wrz 16, 2013 10:19 am
Mój tata ma GBM IV i ukochanego psa (pies bardzo podtrzymuje go na duchu od momentu postawienia diagnozy), który tydzień temu zaginął na skutek wypadku samochodowego (tir nie wyhamował na przejściu dla pieszych i wjechał w bagażnik samochodu, w którym jechali rodzice + pies w bagażniku). Na skutek stłuczenia tylnej szyby przerażony pies uciekł. Rodzice szukali go po okolicy i z każdym kolejnym dniem, tracąc coraz więcej nadziei na odnalezienie stan mojego taty drastycznie się pogarszał - do tego stopnia, że 4-5 dzień tata przeleżał w łóżku nie mając siły wstać, a przed zdarzeniem normalnie funkcjonował. Na szczęście pies w końcu się odnalazł i tata błyskawicznie zaczął wracać do sił. Dlatego uważam, że w zwierzakach tkwi wielka moc - pozytywna do póki z nimi wszystko w porządku, ale obawiam się, że gdy coś zaczyna im dolegać, konsekwencje mogą być opłakane w skutkach dla chorego...