Wienek69 napisał(a):To nasze modlitwy i czyny mają im wszystkim pomóc.
A ja mam troszke inne spojrzenie na kwesię Boga w kontekscie choroby i wogóle BOGA jako Miłującego Ojca. Bóg kocha bezinteresownie i... pragnie naszego szczęścia, zdrowia, powodzenia. Po to pozwolił Swojemu Synowi wziąć na siebie wszystkie nasze grzechy, nieprawości, zaniedbania....i zaiwsnąć na krzyżu, abyśmy mogli teraz cieszyć się pełnią szczęścia.....tyle, że pełnię możemy osiągnąć tylko w zjednoczeniu z Bogiem, tylko wtedy, kiedy staniemy przed nim z pustymu rękami (nie z darami w postaci odklepanych zdrowasiek, działalności na rzecz innych itp) tylko korząc się przed Bogiem i pokazując swoja nicość, a jeżeli mamy już o coś prosić....to głównie o to by dał nam łaskę kochania innych, jeśli będzie w nas Boża Miłość , wtedy będziemy zdolni do wypełniania swoich obowiązków z oddaniem, cierpliwością, serdecznością, wtedy będziemy nieśli dobrą nowine do innych, wtedy nasze modlitwy(bo oczywiście nie neguję modlitw) będą płynęły z serca i wtedy odczujemy wewnętrzny pokój, radość, bez względu na to jak będą się toczyć nasze losy....wtedy będziemy nawet zdolni do wielkich czynów, do poświęceń, wręcz do oddania życia - to MIŁOŚĆ uzdalnia nas do wyrzeczeń, do poświęceń - nie możemy stawać przed Bogiem i mówić:
"Boże daj mi to, a ja w zamian będę taki i taki, zrobię to i to i tamto!!!" -
nie możemy Go "przekupić" ogromem czynów, modlitw, działań.
Bóg wie czego nam brakuje, czego potrzebujemy -
nasza modlitwa MUSI się opierać na UFNOŚCI, na ZAWIERZENIU, na MIŁOŚCI - jeśli tego nam BRAK -
w pierwszej kolejności módlmy się o to !!!
Bo to, że jestesmy zdolni do dobrych czynów jest Bożym darem, więc jak możemy Bogu ofiarować to co nam dał......możemy mu ofiarować siebie samych, takimi jakimi jesteśmy, ze swoimi brakami, ze swoją grzesznością.
Myślę, że BÓG dopuszcza chorobę, nieszczęście, aby pokazać nam (nawet tym najsprawiedliwszym -patrz KSIĘGA HIOBA), jaka jest nasza kondycja, kim jesteśmy, w Kim mamy pokładać nadzieję.
Zgodzę się z Wienkiem, że BÓG uczy nas pokory!!
Ale przede wszystkim nas kocha i pragnie byśmy byli szczęśliwi ( na wieki, w wymiarze eschatologicznym). A słowa: "proście a otrzymacie, szukajci a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam" nie obiecują nam, że Bóg spełni wszystkie nasze prośby - Bóg wysłuchuje każdej modlitwy , tyle, że obdarowuje nas według swojego uznania, bo wie o nas wszystko, zna nas na wylot i widzi to, czego my nie dostrzegamy ( zobacz moje porównanie do gobelinu!!)
Bóg nie lubi pośpiechu, pragnie, abyśmy działali spokojnie powoli, z refleksją - wtedy owoce naszego działania będą lepsze, wydajniejsze (nie mówię o jakiejś nagłej sytuacji, kiedy trzeba coś natychmiast przekazać czy natychmiast zadziałać- np, gdy umierał mój tata, w jednej chwili coś mnie tchnęło, aby biec po księdza i choć to był zawał, ksiądz zdążył z sakramentem namaszczenia dosłownie w ostatniej chwili).
To Duch Święty daje nam poznać jak mamy działać, co czynić .....
Tyle moich przemyśleń, uważam, że takie powinny być nasze ścieżki, z których ja , niestety często schodzę na manowce i... wtedy się miotam!!!!
Jeszcze długo będe musiała się modlić o taka postawę jaką przyjął HIOB w swoim nieszczęściu.
Księga Hioba to piękny (choć trudny) poemat o NADZIEJI!!!