Modlitwa o CUD. Msze o uzdrowienie...ku pokrzepieniu!!!

Czy wiara czyni cuda?
W walce nie tylko o zdrowie, ale i o jakość życia...

Postprzez samograj » Śr sty 02, 2008 1:52 pm

OBIECUJĘ!!!! :pociesz:

Dziś sie dowiedaiałam, że jutro zaczynamy walkę w GLIWICACH - mamy na wszelki wypadek przyjechać z ekwipunkiem, na wypadek pozostania w szpitalu.
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez samograj » Pt sty 04, 2008 11:25 am

Witajcie!!!
nie odzywałam sie od razu po Mszy, bo troszkę jestem zszokowana....musze się oswoić.
Na mszy kapłan bardzo duzo mówił o NOWEJ WIERZE i NOWEJ NADZIEI przekraczającej bramy śmierci, opierając się na ewangelicznym przekazie wskrzeszenia córki JAIRA (kapłana żydowskiego).
Jego córka była cięzko chora, umierająca i Jair postanowił szukać pomocy u Jezusa.
Kiedy szli w kierunku domu, rodzina powiadomiła kapłana, żeby nie trudził Jezusa, bo córka już umarła...jednak Jair nie stracił nadziei....wierzył , że Jezus może ją wskrzesić.
Ewangelia przekazuje nam radosną nowinę, że moc JEZUSA sięga daleko, poza Śmierć.

Ale......nie wiem czy każdy tak to odebrał......ja odniosłam wrazenie, że większość kazania była poświęcona ......powiedzmy "Nieskuteczności modlitwy" w naszym rozumieniu, a NOWEJ WIERZE, NOWEJ NADZIEI!!!
Jak to jest, że modlimy się o uzdrowienie o uwolnienie a bliska osoba umiera...dlaczego???
To strasznie trudne do przyjęcia, bardzo bolesne przeżycie, które jednak , z sobie wiadomych wzgledów, Bóg dopuszcza.
Najcześciej, w wypadku takich chorób jak nowotwór (a glejak szczególnie), uzdrowienie następuje w momencie śmierci - wtedy chory zostaje nie tylko dotkniety przez Jezusa, on zostanie wzięty w ramiona - już nie cierpi, już zakończył to , bądź co bądź, TRUDNE PIELGRZYMOWANIE na ziemi.
PAMIĘTAJMY, KAŻDY Z NAS MUSI UMRZEĆ I........choćbyśmy nie wiem co robili nikogo z nas śmierć nie ominie!!!
Chociaż wydaje nam się, że może to za wcześnie, może to nie pora - to de facto ZAWSZE będziemy uważać, że to za wczesnie, ZAWSZE będziemy cierpieć z powodu śmierci bliskich.
NIE MA DOBREGO CZASU NA UMIERANIE!!!! (chyba, że na świecie zostaje ktoś samotny, za kim nikt nie zapłacze).
KAŻDY KIEDYŚ MUSI UMRZEĆ - i BÓG podobno dla każdego wybiera NAJLEPSZY MOMENT na opuszczenie ziemi.
I to jest ta NOWA WIARA, NOWA NADZIEJA - musimy być pewni, że nasi ukochani są szczęśliwi, a nasz ból kiedyś minie, jeśli pozwolimy Jesusowi, żeby nas ukoił, stanie sie to dość szybko...musimy tylko ZAAKCEPTOWAĆ ŚMIERĆ, ZGODZIC SIE NA NIĄ.

Ja w trakcie kazania nagle uświadomiłam sobie, że ....cudu nie będzie, że mąż umrze....w jednym momencie tak się przestraszyłam, jakby ta smierć właśnie nadeszła: nogi mi sie ugięły, krew odpłynęła z głowy, serce kołatało i myślałam, że sama zaraz umrę....musiałam wyjść z Kościoła.
Kiedy trochę ochłonęłam , wróciłam, już rozpoczęła się modlitwa - Kiedy kapłan mówił, że Bóg właśnie dotyka chorych na różnego rodzaju nowotwory, że naprawia zniszczone, zdegenerowane komórki, że odbudowuje system obronny organizmu, że bierze w ramiona chorych i ich rodziny, pomyślałam o wszystkich chorych z Forum, prosiłam, żeby każdy odczuł Bożą interwencję.
Sama wtedy zgodziłam sie na inny wymiar wiary - zgodziłam się na to, że mąż nie zostanie cudownie uzdrowiony - zaczęłam modlić się o siły do walki z tą chorobą, o potrzebne łaski dla mnie i Krzyśka i....poczułam spokój, ulgę....może nawet RADOŚĆ- dziwne uczucie radości!!!
Krzysiek też mówił mi po Mszy, że było jakoś innaczej niż podczas poprzednich Mszy, że odczuwa ......lekkość na duszy.

Teraz nasza modlitwa jest inna....wiemy na pewno, że Bóg nas nie opuści, modlimy się o to, aby Matka Teresa łagodnie przeprowadziła Krzyśka na drugą stronę (przynajmniej ja tak się modlę), gdzie nie ma cierpienia i gdzie kiedyś się wszyscy spotkamy - wiem, że choć nasi bliscy odchodzą w wymiarze ziemskim, zostają z nami duchowo zdecydowanie silniej i są w stanie skuteczniej się nami zaopiekować!!!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez samograj » Pt sty 11, 2008 5:40 pm

Edytowałam pierwszego posta, bo znalazłam modlitwę do patrona chorych na raka - św. PEREGRYNA , kliknij TUTAJ

Moja nadzieja też wzrosła po tym co wkleił crono5 TUTAJ
Może nam się uda????
Krzysiek jest w miarę młody i nie ma upośledzenie funkcyjnego!!!
POŻYJEMY=> ZOBACZYMY!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Wienek69 » Cz sty 31, 2008 1:19 am

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.


Drodzy Bracia i Siostry proszę was.
Pomódlmy się wspólnie za Brata naszego Raka, który zamieszkał w ciele nam bliskiej osoby.
Nasz Pan Jezus Chrystus obdarował ją nim byśmy w tej godzinie próby przypomnieli sobie o nim w natłoku codziennych zgryzot.
Samotnie wiszącym na krzyżu.
Tęskniącym za nami.
Nasz Brat nowotwór nie jest złem z własnego wyboru.
Z nakazu Pana Boga czyni, co mu przykazał.
Jak każda żywa istota od momentu, gdy Pan tchnął w nią rzycie musi istniec aż do czasu, gdy Pan powoła go do siebie spowrotem.
Tuła się po całym świecie i nawraca grzeszników.
Przyjmijmy go z czystym sercem.
Wraz z nim modlitwą podziękujmy za niego Panu Bogu.
Poddajmy się w opiekę Matce naszej Marii Pannie i prośmy By już, jeśli jest taka wola Pana Naszego zawezwał naszego Brata Raka spowrotem do siebie.
Zawsze w przyszłości pamiętajmy by modlić się za niego i za to, że zbliżył nas do Pana Boga.
Módlmy się za szatana by ze skruchą wrócił do zastępów anielskich i by jak syn marnotrawny został przyjęty przez Pana Boga.
Prosimy cię Jezu daj doświadczyć radości dzielenia wspólnych dni i nocy jeszcze długo z bliską nam osobą.
Byśmy wspólnie ugiąwszy kolana przed twym ołtarzem mogli cieszyć się twą gościną Panie Jezu.
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen.



Podziel się tą modlitwą z każdym, kto z czystym sercem pragnie ją odmówić.
Możesz przepisywać ją i kserować.
Jestem duchowo z wami wszystkimi i z waszymi bliskimi obdarzonymi rakiem.
Modlę się za wszystkich i proszę pamiętajcie też o modlitwie za moją Mamusię.
wiechu.g@interia.pl
Pacjent wyleczony to klient stracony
Nowotwór to stan twego umysłu
Nic nie jest takie jakim się wydaje.
Ty myśl bo inaczej zrobią to za ciebie
Zaufaj więc sobie bo uzdrowienie jest w tobie a dobro cię odnajdzie.
Wiara czyni cuda a spokój jedynie cię może uratować.
Według wiary waszej będzie wam dane.
Moje skype: ,,Uzdrowiciel6"
wiechu.g@interia.pl
Wienek69
swój człek
 
Posty: 157
Dołączył(a): N sty 13, 2008 2:42 pm
Lokalizacja: Zgierz

Postprzez Justa » Cz sty 31, 2008 5:48 pm

Jestem porażona powyższym postem.
Justa
nowy
 
Posty: 30
Dołączył(a): So paź 13, 2007 6:35 pm

Postprzez moto_kate » Pt lut 01, 2008 12:20 pm

Uh, ja w sumie też. Nie wydaje mi się, żeby Bóg maczał palce w "obdarowywaniu" kogoś nowotworem. W ogóle chyba za dużo na Niego zwalamy...
_______________________________

Serdecznie pozdrawiam,

..:: Kate ::..
moto_kate
*** Administrator ***
 
Posty: 1444
Dołączył(a): Pt cze 02, 2006 4:24 pm
Lokalizacja: Wybrzeże

Postprzez samograj » Pt lut 01, 2008 2:51 pm

Pomódlmy się wspólnie za Brata naszego Raka, który zamieszkał w ciele nam bliskiej osoby.

Kto to wymyślił??? :shock: :?:
moto-kate napisał(a):Uh, ja w sumie też. Nie wydaje mi się, żeby Bóg maczał palce w "obdarowywaniu" kogoś nowotworem. W ogóle chyba za dużo na Niego zwalamy...

Tak, za duzo...mamy pretensje i takie tam, ale.....możemy Go prosić o pomoc, możemy sie do Niego zwracać.....strasznie sie na tym świecie namieszało.....
Chrystus umarł na krzyżu po to, abyśmy byli wolni od cierpienia, od bólu...wziął na siebie nasze cierpienia, ale...coś jest nie tak z tym światem, że chorujemy, cierpimy głód, niedolę, ubóstwo....mamy wolną wolę i "czynimy sobie ziemie poddaną", a że nie robimy tego "z głową"...mamy skutki w postaci degradacji ekologicznej, modyfikowanej żywności, nowinek technicznych (mikrofale)...sami nie odżywiamy się jak nalezy, nie dotleniamy się...za duzo pracujemy, co wiąże się ze stresem i hodujemy sobie różne stworki, które nas zżerają!!!
Czy to wina Boga???Czy winą Boga np. jest to, że człowiek mający wolną wolę zadaje ból drugiemu człowiekowi - Bóg dał człowiekowi wolną wolę...niestety człowiek wykorzystuje ją przeciwko człowieczeństwu, ludzkości ...
Wobec wielu tragedii pytamy; "Gdzie był wtedy Bóg?"
Był z ofiarami...wspierał je i....przyjął do siebie....każdy musi umrzeć....jedni umierają smiercią naturalną w późnej starości, inni ledwo zostali poczęci, już odchodzą, inni odchodzą nagle w katastrofach, wypadkach lub umieraja ngle na udary, zawały... innni zanim umrą- cierpią....... - to jest Boża ekonomia Zbawienia....i nie jesteśmy w stanie jej zrozumieć....
Ale żeby modlić się za brata raka, którym nas Bóg obdarował????To juz lekka przesada......
Nasz Brat nowotwór nie jest złem z własnego wyboru.
Z nakazu Pana Boga czyni, co mu przykazał.
Jak każda żywa istota od momentu, gdy Pan tchnął w nią rzycie musi istniec aż do czasu, gdy Pan powoła go do siebie spowrotem.
Tuła się po całym świecie i nawraca grzeszników.
Przyjmijmy go z czystym sercem.

Nie chciałabym wierzyc w TAKIEGO BOGA!!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Wienek69 » Pt lut 01, 2008 11:58 pm

Bez wiedzy Pana Boga diabeł ogonem nie ruszy.
Ale jak tu ktoś napisał nie można zbyt wiele na Pana Boga zwalać.
To nas dał naszym bliskim byśmy byli narzędziem, dzięki którymu wróci im zdrowie.
Bez naszych łez i błagań, co by miało go przekonać, że nasz bliski ma, po co żyć.
Wierzcie lub nie, ale ja chyba ubłagałem go.
Dzięki wam i tu znalezionemu DCA mamusia drobnymi kroczkami zmierza ku zdrowiu.
Ale nie pysznię się tym by nie utarł mi nosa.
Ważne jest by pogodzić się z tym, co nas spotkało i mieć kogoś takiego jak was, kto doda otuchy.
Lekcją dla mnie na przyszłość z tej mamy choroby jest to by nie odwracać się od ludzi w potrzebie.
Mama jest tylko pierwszą w kolejce do uratowania.
Nigdy nikomu w życiu krzywdy nie robiłem, ale na widok czyjegoś nieszczęścia też zbytnio nie wyrywałem się z pomocą ( uciekałem od problemu ).
Ps.
We Włocławku w centrum miasta jest mały zakon.
Pytajcie o młodego zakonnika.
To koronka wraz z nim i kobietami z Włocławka możliwe że sprawiła że znalazłem to forum.
Zakon w Gidlach to też miejsce gdzie malutka figurka Matki Boskiej wysłuchiwała mego proszenia o litość.
Pozdrawiam wszystkich.
Pacjent wyleczony to klient stracony
Nowotwór to stan twego umysłu
Nic nie jest takie jakim się wydaje.
Ty myśl bo inaczej zrobią to za ciebie
Zaufaj więc sobie bo uzdrowienie jest w tobie a dobro cię odnajdzie.
Wiara czyni cuda a spokój jedynie cię może uratować.
Według wiary waszej będzie wam dane.
Moje skype: ,,Uzdrowiciel6"
wiechu.g@interia.pl
Wienek69
swój człek
 
Posty: 157
Dołączył(a): N sty 13, 2008 2:42 pm
Lokalizacja: Zgierz

Postprzez samograj » So lut 02, 2008 11:22 am

Wienek, powiedz nam skąd wyczasnąłęs taką....dziwną modlitwę..... jak ją dokładnie przeczytałam...mam mieszane uczucia......
O matce Boskiej Gidelskiej słyszałam i....wiem, że wielu ludzi powraca do zdrowia po nowennie i wypiciu gidelskiego winka.
Byłeś w Gidlach??? Tam wyprosiłeś zdrowie czy tylko modliłeś się do Matki Bożej Gidelskiej???
Wienek69 napisał(a):Lekcją dla mnie na przyszłość z tej mamy choroby jest to by nie odwracać się od ludzi w potrzebie.

Masz rację. Kiedy nas dotyka nieszczęście, dopiero wtedy umiemy zrozumieć co czują inni.
Ja nie miałam pojęcia o glejaku, o żniwie , jakie zbiera...nie wiedziałam, że ludzie muszą żyć z tym gadem i .....walczą z wiatrakami. Serce mi się ściska, jak czytam o odejściu kolejnej osoby!!!!! ;(((((((
SYTY NIE ZROZUMIE GŁODNEGO!!!!
Teraz mnie to dotknęło i rozumiem co to znaczy chorować na nowotwór!!!Trzy lata temu odczułam, jak to jest , gdy traci się w jednej chwili bliską osobę - szok, ból, żal!!! Teraz dziekuję Bogu, że mój tata odszedł nagle, bez cierpień i bólu w pełni sił witalnych, bo napawa mnie strachem i wręcz paniką myśł o tym, co, być może nas czeka....za jakis czas...jaki???? nie wiem!!!

Wiem, że trzeba prosić Boga o Miłosierdzie, o łaskę zdrowia;
"Proście a otrzymacie......"
To nas dał naszym bliskim byśmy byli narzędziem, dzięki którymu wróci im zdrowie.
Bez naszych łez i błagań, co by miało go przekonać, że nasz bliski ma, po co żyć.

Masz rację, jesteśmy potrzebni naszym bliskim i jeśli tylko możemy, jeśli umiemy, módlmy się o zdrowie dla nich....tylko dlaczego taka dziwna modlitwa????
Ja jej nie rozumiem.
Wiem, że BÓG czuwa nad nami i prosi słowami św. Pawła: "w każdym położeniu dziękujcie" - czy tak mam rozumieć te modlitwę???
Czy tułanie się raka po całym świecie i nawracanie grzeszników - mam rozumieć tak, że poprzez chorobę, Bóg chce zwrócic naszą uwagę na potrzeby innych???Że przez to stajemy sie lepsi???
Wienek, czy dobrze rozumuję???
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez moto_kate » So lut 02, 2008 2:06 pm

Ja nie wierzę, że to Bóg zsyła nieszczęścia. Po prostu żyjemy w świecie nie do końca idealnym (bo gdyby był idealny, jaki w ogóle byłby sens życia tu, a potem życia wiecznego? nie byłoby różnicy, niczego byśmy się nie nauczyli). I to z natury świata wynika niedoskonałość zarówno naszego organizmu, jak i środowiska, które być może w jakiś sposób przyczynia się do powstania choroby. Przypadek nie musi być sterowany odgórnie...

Wierzę, że Bóg zsyła tylko dobre rzeczy, inspirację, siłę, pozytywne zbiegi okoliczności - a nie przez 100% czasu paluchem ustawia zdarzenia w naszym życiu. Co w ogóle zmieniałaby wolna wola w takiej sytuacji?
_______________________________

Serdecznie pozdrawiam,

..:: Kate ::..
moto_kate
*** Administrator ***
 
Posty: 1444
Dołączył(a): Pt cze 02, 2006 4:24 pm
Lokalizacja: Wybrzeże

Postprzez Wienek69 » Pn lut 04, 2008 1:22 pm

Samograj Witaj.
Ja jej nie wytrzasnąłem.
Ona sama układała mi się na kartce, gdy łzy zalewały mi oczy i przeszywał paraliżujący strach.
Wtedy, gdy mamusię skręcał potworny ból.
Dokładnie dobrze rozumiesz.
Choroba bliskiego człowieka to wielka lekcja pokory.
Modlisz się prosisz błagasz buntujesz się i wreszcie odkrywasz, że masz tak wiele do zrobienia.
Prócz ratowania bliskiej osoby musisz coś zrobić by ustrzec innych.
Bez tego robala byś o tym nawet nie myślała i nigdy nie poznałbym was wszystkich.
Nie spoiłaby nas wielka przyjaźń i nie wspieralibyśmy się w tych trudnych chwilach.
To nasze modlitwy i czyny mają im wszystkim pomóc.
Pacjent wyleczony to klient stracony
Nowotwór to stan twego umysłu
Nic nie jest takie jakim się wydaje.
Ty myśl bo inaczej zrobią to za ciebie
Zaufaj więc sobie bo uzdrowienie jest w tobie a dobro cię odnajdzie.
Wiara czyni cuda a spokój jedynie cię może uratować.
Według wiary waszej będzie wam dane.
Moje skype: ,,Uzdrowiciel6"
wiechu.g@interia.pl
Wienek69
swój człek
 
Posty: 157
Dołączył(a): N sty 13, 2008 2:42 pm
Lokalizacja: Zgierz

Postprzez olsen35 » Wt lut 05, 2008 1:47 am

Coś w tym jest, ja myślę, że nic nie dzieje się bez udziału Boga.
olsen35
swój człek
 
Posty: 229
Dołączył(a): N lip 15, 2007 11:13 pm
Lokalizacja: Koszalin

Postprzez samograj » Wt lut 05, 2008 9:14 am

Wienek69 napisał(a):To nasze modlitwy i czyny mają im wszystkim pomóc.

A ja mam troszke inne spojrzenie na kwesię Boga w kontekscie choroby i wogóle BOGA jako Miłującego Ojca. Bóg kocha bezinteresownie i... pragnie naszego szczęścia, zdrowia, powodzenia. Po to pozwolił Swojemu Synowi wziąć na siebie wszystkie nasze grzechy, nieprawości, zaniedbania....i zaiwsnąć na krzyżu, abyśmy mogli teraz cieszyć się pełnią szczęścia.....tyle, że pełnię możemy osiągnąć tylko w zjednoczeniu z Bogiem, tylko wtedy, kiedy staniemy przed nim z pustymu rękami (nie z darami w postaci odklepanych zdrowasiek, działalności na rzecz innych itp) tylko korząc się przed Bogiem i pokazując swoja nicość, a jeżeli mamy już o coś prosić....to głównie o to by dał nam łaskę kochania innych, jeśli będzie w nas Boża Miłość , wtedy będziemy zdolni do wypełniania swoich obowiązków z oddaniem, cierpliwością, serdecznością, wtedy będziemy nieśli dobrą nowine do innych, wtedy nasze modlitwy(bo oczywiście nie neguję modlitw) będą płynęły z serca i wtedy odczujemy wewnętrzny pokój, radość, bez względu na to jak będą się toczyć nasze losy....wtedy będziemy nawet zdolni do wielkich czynów, do poświęceń, wręcz do oddania życia - to MIŁOŚĆ uzdalnia nas do wyrzeczeń, do poświęceń - nie możemy stawać przed Bogiem i mówić:
"Boże daj mi to, a ja w zamian będę taki i taki, zrobię to i to i tamto!!!" - nie możemy Go "przekupić" ogromem czynów, modlitw, działań.
Bóg wie czego nam brakuje, czego potrzebujemy - nasza modlitwa MUSI się opierać na UFNOŚCI, na ZAWIERZENIU, na MIŁOŚCI - jeśli tego nam BRAK - w pierwszej kolejności módlmy się o to !!!
Bo to, że jestesmy zdolni do dobrych czynów jest Bożym darem, więc jak możemy Bogu ofiarować to co nam dał......możemy mu ofiarować siebie samych, takimi jakimi jesteśmy, ze swoimi brakami, ze swoją grzesznością.
Myślę, że BÓG dopuszcza chorobę, nieszczęście, aby pokazać nam (nawet tym najsprawiedliwszym -patrz KSIĘGA HIOBA), jaka jest nasza kondycja, kim jesteśmy, w Kim mamy pokładać nadzieję.
Zgodzę się z Wienkiem, że BÓG uczy nas pokory!!
Ale przede wszystkim nas kocha i pragnie byśmy byli szczęśliwi ( na wieki, w wymiarze eschatologicznym). A słowa: "proście a otrzymacie, szukajci a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam" nie obiecują nam, że Bóg spełni wszystkie nasze prośby - Bóg wysłuchuje każdej modlitwy , tyle, że obdarowuje nas według swojego uznania, bo wie o nas wszystko, zna nas na wylot i widzi to, czego my nie dostrzegamy ( zobacz moje porównanie do gobelinu!!)
Bóg nie lubi pośpiechu, pragnie, abyśmy działali spokojnie powoli, z refleksją - wtedy owoce naszego działania będą lepsze, wydajniejsze (nie mówię o jakiejś nagłej sytuacji, kiedy trzeba coś natychmiast przekazać czy natychmiast zadziałać- np, gdy umierał mój tata, w jednej chwili coś mnie tchnęło, aby biec po księdza i choć to był zawał, ksiądz zdążył z sakramentem namaszczenia dosłownie w ostatniej chwili).
To Duch Święty daje nam poznać jak mamy działać, co czynić .....

Tyle moich przemyśleń, uważam, że takie powinny być nasze ścieżki, z których ja , niestety często schodzę na manowce i... wtedy się miotam!!!!
Jeszcze długo będe musiała się modlić o taka postawę jaką przyjął HIOB w swoim nieszczęściu.
Księga Hioba to piękny (choć trudny) poemat o NADZIEJI!!!
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez samograj » N maja 25, 2008 5:26 pm

Ponieważ byłam dzisiaj w Sanktuarium Matki Bożej w KALWARII ZEBRZYDOWSKIEJ i zamówiłam mszę za WAS WSZYSTKICH, tych, którzy są w jakikolwiek sposób złączeni z forum Glejak, wklejam obrazek:
Obrazek

niestety nie mam terminu mszy, ale powinna być odprawiona w tym tygodniu.
A MY PROSIMY O MODLITWĘ=> JUTRO KONTROLNY MR!!!!!!

BARDZO SIE BOJĘ......Coś mnie wytrąciło z równowagi...odebrało spokój.....ale UFAM NADAL, że jakkolwiek by nie było. przejdziemy przez to...tylko musimy sie mocno uchwycic Bożej ręki...ON NAS PRZEPROWADZI....
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Postprzez samograj » N cze 01, 2008 8:45 pm

Bylismy dzisiaj tutaj:
http://www.gidle.dominikanie.pl/

Słuchajcie, jeśli tylko możecie odwiedźcie to Sanktuarium, albo przynajmniej napiszcie na maila czy zwykły list.......
W kazdą pierwszą niedzielę miesiąca o godzinie 12.00 jest tam Msza św. z nabożeństwem za chorych....
Przeżylismy coś czego nie da się opisać...NIGDY NIE BYŁO WE MNIE TYLE BŁOGIEGO SPOKOJU!!!!!!
A JAKI KRZYSIEK OŻYWIONY!!!!!!


Wiecie, dopiero dzisiaj po kazaniu, tak naprawdę, dotarła do mnie świadomość, że BÓG NAS KOCHA BEZWARUNKOWO!!!!
Że leczy, uzdrawia, uwalnia, błogosławi bez względu na nasze upadki i naszą ułomność, grzeszność, niestałość....
On umarł za nas na krzyżu...on był posłuszny OJCU, dzięki Jego posłuszeństwie i MIŁOŚCI do nas......możemy teraz my - nieposłuszni, grzeszni, ułomni, czerpać ze źródła łask.....!!!!
Bóg uzdrawia bez względu na nasze zasługi, bywa, że to właśnie Ci , którzy są, zdawałoby się, daleko od Boga doznają łaski dotknięcia, naznaczenia przez BOGA, jakby w pierwszej kolejności...
Najpierw było posłuszeństwo Chrystusa i jego śmierć dzięki, której teraz my możemy zostać uzdrowieni, a nasza wiara...wiara przyjdzie z czasem ...to proces dynamiczny...już samo to, że idziemy prosić o łaskę jest aktem wiary!!!!!

Mam nadzieję, że oddałam to co było istotą kazania......BÓG NAS KOCHA TAKIMI JAKIMI JESTEŚMY...I PRAGNIE NASZEGO SZCZĘŚCIA!!!

Jak zwykle zamówiłam Mszę Św. za forumowiczów, wklejam obrazek (intencja nie została wypisana, bo za długa była, będzie "w intencji Bogu wiadomej") - prosiłam za Was tu piszących, za waszych bliskich, chorych i tych, którzy odeszli - prosiłam o potrzebne łaski pokoju i zdania się na wolę Bożą, o umiejetność zaufania...
DZIŚ DZIEŃ DZIECKA - wyciągnijcie rękę do Waszej Matki Niebieskiej, NIECH WAM POBŁOGOSŁAWI> NIECH OBDARZY ZDROWIEM!!!!

To data Mszy:
Obrazek

A to obrazek z modlitwą przed użyciem Gidelskiego winka:
Obrazek Obrazek


********************A to modlitwa do Matki Boskiej Gidelskiej->UZDROWIENIE CHORYCH:

*************************Obrazek

Myślę, że powinniście to Przeczytać i pędzić do GIDLI!!!!!
[img=http://img178.imageshack.us/img178/8384/ocalonyxd6.th.jpg] [img=http://img294.imageshack.us/img294/5207/ocalony2qm4.th.jpg]
Pozdrawiam - Anka!!!
Jeżeli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką!!!
http://miniland-for-web.ovh.org
http://pies-portrety.ovh.org
http://ogarypolskie.ovh.org
http://nadziejamoja.ovh.org
samograj
swój człek
 
Posty: 711
Dołączył(a): Śr paź 10, 2007 2:24 pm
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wiara, psychologia i parapsychologia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości