A ja znowu uparcie forsuje swój pogląd na świat....
nie mam już w ręcę żadnego oręża...wszystko wzięło w łeb.....łacznie z wiarą w CUDOWNE SPECYFIKI......wiem, można mi zarzucić, że jestem zacofana, że sama wierzę w jakąś tam cudowna wodę z LOURD, czy winko z GIDLI, że idę pobłogosławić olej czy lekarstwa....że wyrażam dezaprobatę dla tzw"macantów" czy innych jasnowidzów bojąc sie nieprzewidzianych konsekwencji - ale jesli ktoś woli paktować z diabłem niż z Bogiem....to już jego sprawa.
Wiem, że dla wielu jestem nawiedzoną , zacofaną idiotką...niektórym zalazłam za skórę...sorry, ale dobro powraca, a w moim pojęciu czynić dobro to również demaskować potencjalnych naciągaczy.....i ostrzagac innych....
Pozostał mi jeszcze na koniec najsilniejszy argument, którym będę próbowała przekonać Pana Boga, że warto uratować Krzyśka......pozostała mi MODLITWA, ujmując rzecz ogólnie , a szczegółowo: od jakiegoś czasu błąka się po moich szufladach bardzo stara, sfatygowana kartka, wydrukowana w 1880r, którą dostałam na początku choroby męża od kobiety, która uratowała dziecko z choroby nowotworowej. Ponieważ był nieczytalna...jakos tak...gdzieś przepadła.....dzis ja odszyfrowałam i odkryłam ile niesie ona w sobie ufności, wiary i pewności, że BÓG WYSŁUCHUJE NASZE MODLITWY.
jest to NOWENNA DO OPATRZNOŚCI BOŻEJ.
Odmawia sie ja przez dziewięć kolejnych dni
i powiekszenie z datą:
Wrzuciałam ja na serwer z moja stroną:
http://miniland-for-web.ovh.org/modlitwa.html
Ona ma tyle cytatów z Pisma Świętego, podnoszących na duchu...jeśli nie jest dane mojemu Krzyśkowi przezyć, to przynajmniej ta modlitwa nie pozwoli mi pomyśleć, że Bóg mnie opuścił.....czego WAM WSZYSTKIM ŻYCZĘ!!!!