Strona 1 z 1

Już czas.

PostNapisane: Wt mar 06, 2012 8:13 pm
przez Wienek69
Mój drodzy.
Właśnie mija kolejna rocznica jak dobry Bóg postanowił powołać do siebie moją Mateczkę.
Anioła, który stąpał pośród nas.
Od tamtego czasu moje życie stało się procesem wielkich przemian.
Był to okres obfitujący w wiele wydarzeń, które były jedyną niepowtarzalną szkołą życia.
Dopiero dziś w pełni świadomie mogę pisać te słowa.
Dalsza moja droga ( a nie pozostało jej w tym wcieleniu już dużo ) nabrała sensu.
Wiem na temat schorzenia nowotworowego wystarczająco dużo.
Więcej niż wielu zacnych przedstawicieli nauki i medycyny z wieloma literkami prze nazwiskiem.
Zawsze cechowało mnie zdawanie niewygodnych pytań i analityczny umysł.
Teraz mam cały obraz, co to jest nowotwór.
Dostąpiłem jednocześnie oświecenia.
Rozumiem mechanizm i znam sposób zaradzenia.
Pisząc te słowa nie oczekuję zrozumienia.
Jednym z elementów zrozumienia mechanizmu tego schorzenia jest otworzenie się na nieznane i bezgraniczna ufność i jeszcze większa wiara i o miliony razy większa chęć przetrwania i determinacja do walki.
Zawsze byłem słaby z marketingu a już szczególnie, gdy staję przed odpowiedzialnością za dawanie nadziei.
Nie daję wam, więc nadziei.
Nie daję jej, ponieważ jestem świadomy, że więcej zależy od was niż ode mnie.
Wiem, że jest możliwe pożegnanie nowotworu, który wam się przydarzył.
Tak przy okazji on jest swoistą lekcją pokory dla wielu w dzisiejszych czasach.
Czyli był potrzebny.
Jeśli zechcecie zapraszam osoby z tym schorzeniem do odbycia dzięki mym dłoniom ( a tak właściwie nie są one moje, jeśli wiecie, co mam na myśli) pierwszego kroku przez próg wrót prowadzących ku waszemu uzdrowieniu.

Nie chciałbym wrzawy wokół tego, co tu napisałem, więc proszę o nie robienie wielkiego halo.