Wznowa - co wypróbować?

Dokąd nie sięga nauka?
Białe plamy na mapie nauki. Terapie eksperymentalne, wariackie, niesprawdzone... Nie wierzysz - nie wchodź. [Avastin, NaDCA, Selol, LIFE 600/900 i inne]

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez Norman » Cz wrz 29, 2011 9:49 pm

xsw2 napisał(a):
W artykule nie napisano nic o soi więc na pewno nie była ona czysta ekologicznie.

Skoro nie napisano, to Twoje stwierdzenie jest nieuprawnione. Prawdopodobnie nie była, ale nie "na pewno".

Moje stwierdzenie jest bardzo uprawione. Nie ma warzywa ani owocu, które jest powszechne w spożyciu, które nie podano dużej obróbce, pozbawionego konserwantów, które byłoby rakotwórcze. Warzywa i owoce szczególnie surowe posiadają w swoim składzie enzymy, które rozkładają pokarm wewnątrz organizmu z małym udziałem układu pokarmowego. Im bardziej obrobiony pokarm tym więcej dodatkowych związków się wydziela. Jeżeli ktoś podaje, że jakiś pokarm powoduje raka bez podania substancji która w nim działa kancerogennie to badanie jest po prostu czystym oszustwem. Wyizolowanie substancji kancerogennej nie stanowi problemu. W tym przypadku była by to substancja chemiczna z nawozu (dlatego nie napisali co dokładnie może powodować raka). Organizm ludzi jest stworzony do rozkładnia substancji występujących w pożywieniu i nie potrafi rozłożyć tego co naturalnie nie wstępuje w środowisku (czyli wszystkie substancje złożone stosowane do hodowli roślin).
Gdyby zbadać ludzi, którzy jedzą warzywa z hipermarketu i można by wysnuć wnioski że: sałata, pomidory, ogórki, por, cebula, papryka itd powoduje raka żołądka i jelit,
xsw2 napisał(a):[
Co do NaDCA jest to substancja nie do uzyskania domowymi sposobami dla przeciętnego człowieka

Sądzę także, że większość osób nie będzie w stanie "domowymi metodami" wyprodukować tyle żywności, żeby się wykarmić więc jesteśmy skazani na dostawców. I dotyczy to zarówno żywności jak i leków.

Co do leków to im mniej się ich zażywa tym się jest zdrowszym przy zachowaniu zasad, że organizm nie traktujemy jak śmietnik. Są to związki, które w największym stopniu uszkadzają organizm. Do tego trzeba dorosnąć.
Co do pokarmu to nie patrzmy na cały świat. Patrzy ma siebie, czy możemy się odżywiać pokarmem, które swoim składem chemicznym nie przypomina tego co znajduje się w śmietniku. Czyli tego co nie pochodzi z hipermarketu. Trzeba się nauczyć, że po to jest jedzenie aby wszystko jeść, jedzenie jest po to aby jeść to co nie zatruwa organizmu. I to jest banalnie proste.
xsw2 napisał(a):
Według mnie przynajmniej 50% kwestii rozumiemy inaczej

Chodziło mi nie tyle o "kwestie" a pojęcia, typu guz, nowotwór itp. Jeśli będziesz ich używał inaczej niż "normalnie" przyjęte, to warto to jakoś zaznaczać żebyśmy czytając wiedzieli o co dokładnie chodzi.

Rozumiem, że dość radykalnie odrzucasz tradycyjne (choć tradycja współczesnej medycyny raczej krótka) leczenie czy może tylko w kwestii chemioterapii?

Niczego nie odrzucam na zasadzie nie robie czegoś bo mi się to nie podoba. Odrzucam to co niszczy mój organizm i powoduje, że zamiast żyć 80 lat będą żył 40 lat. Nie wynika to z żadnych przekonań ani Religi tylko doświadczeń z badania reakcji organizmu. Znam reakcje organizmu i wiem z czego one wynikają. Potrafię rozróżnić ból wynikający z samo naprawy od bólu wynikającego z niszczenia organizmu. Znam większość reakcji organizmu przy oczyszczaniu poszczególnych organów i wiem jak reagować w takich momentach (nawet oczyszczanie mózgu). Dlatego neguje większość leczenia tradycyjnego. Co do chemioterapii to sobie ani mojej rodzinie bym jej nie zaaplikował pod żadną postacią bo zmniejszyłbym sobie szanse na normalne życie. Po chemioterapii człowiek całe życie czeka na to aż znowu zachoruje na raka a po wyleczaniu naturalnym wie, że pojawienie się raka wynika tylko z winy człowieka i ma wpływ na to że tego raka już nigdy nie będzie miał.
Większość ludzi zaczyna się interesować swoim organizmem dopiero jak zachoruje poważnie. Jak już zachoruje zbiera tylko informacje o chorobie a nie o tym co robić aby takich chorób nie było. Więc wiedza, którą zbiera to wiedza, która nie daje podstaw do wyleczenia a tylko do rozpoznawania jak źle aktualnie jest z danym organizmem. I tak się właśnie dzieje na tym forum. Ludzie opisują reakcje na zasadzie wiem co mi jest i jak źle jest ze mną, zamiast wiem z czego to wynika i wiem jak to odwrócić. Większość objawów chorobowych prezentowanych przez organizm w różnych miejscach ma swoją przyczynę w innym miejscu. Większość objawów chorobowych w jednym narządzie wynika z stanów innych narządów. Dlatego leczenie chorego narządu, które choruje z powodu niedziałania innego narządu jest dla mnie stratą czasu i skracaniem sobie życia.
Czy ktoś idąc na chemioterapie zadał sobie trud zdobycia informacji co zrobić aby taka chemioterapia wyrządziła jak najmniej szkód w organizmie? Nikt tego nie robi bo, każdy patrzy tylko na jeden narząd. Wlewając truciznę do organizmu trzeba zadbać aby została wydalona. Nikt tego nie robi. To się samo nie wydala w całości. Większość tego zbiera się w przestrzeni między komórkowej powoli niszcząc tkankę. W terapii Gersona gdy po chemioterapii zastosuje się lewatywę z rycyny to człowiek umiera z powodu uszkodzenia wątroby. W jednym momencie uwalnia się w organizmie duża dawka cytostatyków, które niszczą wątrobę.

xsw2 napisał(a):[
Nie będę podawał linków do informacji, którą uzyskałem wiele lat temu bo nie będę szukał materiałów źródłowych, w których się one znajdowały. Duża część informacji, którą podaje wynika z własnych doświadczeń nigdzie nie opisanych.

No trudno, pewnie będzie przez to więcej pytań i próśb o wyjaśnienia.

O to waśnie chodzi aby pytać, weryfikować. Nawet głupie pytania mogą mieć bardzo duże znaczenie do wyzdrowienie.
Np. Pytanie1
Choruje na rotawirusa czy może mieć to wpływ na organizm?

Odpowiedz:
Ma to bardzo duży bardzo pozytywny wpływ na organizm. Wszystkie choroby infekcyjne wirusowe, odchorowane powodują uszkodzenie komórek chorych w tym rakowych. Komórki z wirusami oraz komórki uszkodzone aktywują komórki NK do działania a to powoduje zwiększoną reakcje układu odpornościowego na raka. Żeby taka infekcja miała pozytywny skutek, wirus musi przejść cały proces inkubacji bez zakłóceń. Jeżeli proces zostanie przerwany lekarstwami to układ odpornościowy nie zostanie aktywowany, w organizmie zostanie dużo nowych uszkodzonych, chorych komórek, organizm zostanie zakwaszony czyli stworzymy środowisko do lepszego rozwoju raka. Każdy wirus, bakteria ma powinowactwo tkankowe i tylko potrafi oddziaływać na wybraną tkankę. Rotawirus działa na większość tkanek w organizmie pomimo tego, że głównymi objawami jest biegunka.
Np. Pytanie2
Jestem nerwowy, rozdrażniony po terapi, z czego to wynika?
Odpowiedz:
Z krwioobiegu nie są wydalane substancje dostarczane w terapii, lub w przypadku oczyszczania uwalniane z tkanek. Trzeba poprawić prace wątroby itd.

xsw2 napisał(a):
4. Inne czynniki: wysokie ciśnienie (większość chorych na glejaka powinna mieć niskie ciśnienie lub ciśnienie w normie przed terapiami medycznymi).

regulacja niskiego ciśnienia poprawi ukrwienie mózgu.

Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem - przy niskim ciśnieniu jest lepsze ukrwienie mózgu?
[/quote]
Wysokie ciśnienie jest objawem chorobowym, które działa pozytywnie bo powoduje że mózg jest lepiej dotleniony . Tego nie powinno się zbijać za wszelką cenę jeżeli nie przekracza dużych wartości. Natomiast niskie ciśnienie powinni mieć chorzy na raka bo tak wskazuje choroba. Ale to jest zły objaw bo powoduje że mózg jest słabo dotleniony a przez to sprzyja rozwoju raka.

Wracają do głównego wątku 1. Analiza stanu organizmu. Wszystkie dolegliwości wynikające z reakcji systemu immunologicznego są pozytywne i nie należy ich zwalczać a tylko regulować. Przedłużające się reakcje immunologiczne na infekcje, alergie, choroby reumatoidalne aktywują komórki NK. W terapii NIA Ashkara wyzdrowienie pojawia się wtedy gdy w miejscu rany pojawia się róża. Są to bakterie paciorkowca, które mocno aktywują system immunologiczny oraz komórki NK. Teoria NIA jest przekłamana przez autora ale skuteczna w przypadku, jeżeli ktoś potrafi prawidłowo regulować infekcje wokół rany i nie dla organizmów po chemioterapii, gdzie zniszczenie jest za duże(to pisze z własnego doświadczenia). Organizm po chemioterapii mógłby nie zapanować nad bakterią i mogłoby dojść do sepsy. Ta sama bakteria która wywołuje różę również wywołuje anginę. Angina odchorowana mocno aktywuje układ odpornościowy w obrębie mózgu. Można powiedzieć, że angina ma takie samo działanie na mózg jak róża w metodzie NIA na pozostały organizm. Ktoś kto ma wycięte migdałki pozbawił się tej możliwości samo naprawy. To co opisałem wcześniej dotyczy osób nie po chemioterapii czyli przypadek
2. Organizm po wyciętym guzie - niewielkie objawy chorobowe.
3. Organizm dający niewielkie objawy chorobowe początki choroby.
Dla przypadku
1. Zniszczony organizm po chemioterapii nafaszerowany lekami – duże objawy chorobowe,
Organizm posiada za dużo zniszczonej tkanki oraz jest wyjałowiony. Bakterie które na niego działają to bakterie napływowe czyli pojawiające się od kontaktu z inną osobą. Taka infekcja była by za groźna dla organizmu dlatego powinno się ją zablokować.
Co do objawów
1. Reakcje systemu immunologicznego na zanieczyszczenia z zewnątrz i wewnątrz: alergie (czy chorzy na glejaka mają jakiekolwiek alergie?), reumatoidalne zapalenie stawów, niegojące się rany, z których wydziela się ropa, dużą ilość pryszczy
2. Reakcje mogące wynikać z działania systemu immunologicznego albo mogące wynikać z grzybicy: zmiany łuszczycowe, biegunki po zjedzeniu jakiś pokarmów, swędzenia w różnych częściach ciała, łupież,
W tych przypadkach należy usprawnić układ wydalniczy aby procesy przewlekłe zamienić w naprawcze. Wszystkie te problemy wynikają z kilku przyczyn: niedziałającego procesu pozbywania się zanieczyszczeń z żółcią, oraz uszkodzonego nabłonka przez wynikają różne substancje wywołujące stany zapalne, tworzących się stanów zapalnych w obrębie różnych tkanek i guza.
Aby zmienić procesy szkodliwe na naprawcze trzeba naprawić proces wydalania żółci, wyczyścić jelita, odtruć wątrobę.
Jak to zrobić to opisze w dalszych punktach.
Norman
świeżynka
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 9:56 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez xsw2 » Pt wrz 30, 2011 12:00 am

czy możemy się odżywiać pokarmem, które swoim składem chemicznym nie przypomina tego co znajduje się w śmietniku. Czyli tego co nie pochodzi z hipermarketu.

Czyli każde jedzenie z hipermarketu jest złe a kupione na bazarku już pełne zdrowia? Już widzę, jak ci wszyscy rolnicy w trosce o nas nie używają w ogóle nawozów czy pestycydów albo chociaż w dawkach i terminach zgodnych z zaleceniem. Ciekawe dlaczego mają wydzielone fragmenty swoich upraw i tylko z nich biorą produkty dla siebie. Oczywiście są uprawy "eko", tylko skąd mamy wiedzieć czy nie tylko z nazwy.
Przy okazji znalazłem zestawienie danych statystycznych dotyczących m.in. średniej długości życia w różnych krajach. Skoro mamy coraz więcej hipermarketów i rosną ich udziały w rynku a lekarze starają się nas "wytruć", to dziwne że jakoś to rośnie http://tinyurl.com/dlugosc-zycia. Nawet Chińczykom rośnie.

I tak się właśnie dzieje na tym forum. Ludzie opisują reakcje na zasadzie wiem co mi jest i jak źle jest ze mną, zamiast wiem z czego to wynika i wiem jak to odwrócić.

Trudno, żeby pisali coś, czego nie wiedzą. Gdyby umieli sobie poradzić, to choroba nie byłaby dla nich problemem i nie poszukiwaliby pomocy.

Dlatego leczenie chorego narządu, które choruje z powodu niedziałania innego narządu jest dla mnie stratą czasu i skracaniem sobie życia.

Czyli chorych z guzem mózgu nie kierujemy do neurochirurga tylko ... podajemy zdrową żywność? Jak według znanych Tobie metod należałoby postąpić z osobą, która nagle dostała napadu padaczkowego? Jak bez konwencjonalnej diagnostyki stwierdzić, czy coś rośnie albo są jakieś skłonności do takich kolejnych epizodów?

Czy ktoś idąc na chemioterapie zadał sobie trud zdobycia informacji co zrobić aby taka chemioterapia wyrządziła jak najmniej szkód w organizmie? Nikt tego nie robi [...]

A ja jestem przekonany, że wiele osób z tego forum interesowało się zlecanymi lekami. Ja również.

Natomiast niskie ciśnienie powinni mieć chorzy na raka bo tak wskazuje choroba. Ale to jest zły objaw bo powoduje że mózg jest słabo dotleniony a przez to sprzyja rozwoju raka.

Czyli "powinni mieć" ale jednocześnie to źle?
Poprzednio pisałeś o ukrwieniu, teraz o dotlenieniu - to nie jest to samo.
xsw2
swój człek
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr lis 10, 2010 12:28 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez hebryda » Pt wrz 30, 2011 9:30 am

Norman,trudno sie nie zgodzic ,w wiekszosci ,z tym co piszesz,ale według mnie dotyczy to bardziej profilaktyki oraz nowotworow
bardzo rozniacych sie od glejaka.Mnie konkretnie interesuje co masz do powiedzenia w temacie : GLEJAK?Pozdrawiam
hebryda
swój człek
 
Posty: 114
Dołączył(a): Pn maja 02, 2011 8:27 am

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez Norman » Pn paź 03, 2011 8:49 am

xsw2 napisał(a):
czy możemy się odżywiać pokarmem, które swoim składem chemicznym nie przypomina tego co znajduje się w śmietniku. Czyli tego co nie pochodzi z hipermarketu.

Czyli każde jedzenie z hipermarketu jest złe a kupione na bazarku już pełne zdrowia? Już widzę, jak ci wszyscy rolnicy w trosce o nas nie używają w ogóle nawozów czy pestycydów albo chociaż w dawkach i terminach zgodnych z zaleceniem. Ciekawe dlaczego mają wydzielone fragmenty swoich upraw i tylko z nich biorą produkty dla siebie. Oczywiście są uprawy "eko", tylko skąd mamy wiedzieć czy nie tylko z nazwy.
Przy okazji znalazłem zestawienie danych statystycznych dotyczących m.in. średniej długości życia w różnych krajach. Skoro mamy coraz więcej hipermarketów i rosną ich udziały w rynku a lekarze starają się nas "wytruć", to dziwne że jakoś to rośnie http://tinyurl.com/dlugosc-zycia. Nawet Chińczykom rośnie.

Tu się całkowicie mylisz. W przypadku odżywiania, człowiek zdrowy może mniejszą wagę przywiązywać do tego co je, licząc się z tym, że przez to może zachorować. Jak zachoruje to zacznie dbać o siebie. W przypadku chorego sposób odżywania to żyć albo nie żyć.
Człowiek chory musi zmienić swoje podejście do tego czym się odżywia bo inaczej to będzie podejście od choroby do choroby. Nie będę jeszcze tutaj opisywał jak się odżywiać, ale opiszę pewną zasadę. Chcąc być zawsze zdrowym lub chcąc wyzdrowieć z jakiejś choroby stosuje się zasadę „Minimalizacji ryzyka w tym co się je”. Polega to na tym, że nie jemy jedzenia, które wiemy że jest skażone chemicznie (a w hipermarkecie wiemy, że jest złej jakości). Jakość warzyw, owoców, mięsa jest tym gorsza im w większych fermach, gospodarstwach itp. została wyprodukowana, im w większej skali została wyprodukowana, im większych sklepach jest sprzedawana. Oznacza to, że duże gospodarstwa, fermy stosują gorsze, środki mające lepiej zabezpieczyć chemicznie żywność przed zepsuciem. Im mniejsze gospodarstwo tym te środki są słabsze. Na bazarze duża część żywności jest z giełdy towarowej, która jakościowo produkuje pożywienie takie samo jak w hipermarketach. Ale jest wielu sprzedających, którzy sprzedają pożywienie z własnego pola, które jest o wiele mniej skażone chemicznie niż to z hipermarketu. Najważniejsze jest to aby zrozumieć, że w chorobie nie je się wszystkiego, a je się tylko to co jest z pewnego źródła lub przynajmniej mamy nadzieję, że z takiego źródła pochodzi. Wystarczy wyjechać na wiejskie bazary, to tam takich sprzedających swoje wyroby jest o wiele więcej i o wiele lepszych jakościowo. Jabłka z giełdy są łatwo rozpoznawalne bo są ładne, nie psują się tylko schną, natomiast naturalne jabłka często są poobijane, część z nich robaczywa itd. Wystarczy zapytać sprzedającego czy warzywa były nawożone chemicznie, jeżeli powie, że nie to trzeba mu powiedzieć, że to ważna informacja bo jest się uczulonym na pestycydy, które wywołują mocną wysypkę (i jeżeli wysypka wyskoczy to zwróci się wszystkie warzywa). Sama zmiana odżywiania wystarcza w odwróceniu procesu raka w jego początkowym stadium.
Długość życia wzrasta i z tym się zgodzę, ale razem z długością życia spada jakość tego życia. Kiedyś nie rozmawiało się o chorobach bo w młodym wieku one nie stwarzały takiego problemu jak teraz. Bogacze stanowili niewielką część społeczeństwa, a większość to była biedota. Biedota była społeczeństwem często niedożywionym i nie dbającym o higienę i mająca ciągły kontakt z wilgocią i zimnem a to powodowało, że byli podatni na różne choroby infekcyjne, z którymi niedożywiony organizm sobie nie radził. Aktualnie wszyscy dbają o higienę, mieszkają w ogrzewanych domach, są najedzeni więc to automatycznie wydłużyło okres życia. W raz wydłużeniem okresu życia spadła jakość życia bo w młodym wieku zaczęły się pojawiać choroby, które nie wynikały ani z braku higieny, ani z niedożywiania, tylko z dostarczania organizmowi substancji chemicznych, których nie może wydalić. Te choroby normalnie powinny zabijać człowieka, ale zamiast tego przy pomocy lekarstw utrzymuje się organizm jak najdłużej przy życiu, zamieniając dolegliwości śmiertelne w procesy przewlekłe. Tu nie chodzi aby kogoś wyleczyć tylko chodzi o to aby kogoś jak najdłużej leczyć.
Co do chińczyków to ich dieta składa się głównie z tego co sami wytworzą na polu, z tego co sami sobie ugotują. Od dłuższego czasu nie ma u nich wojen, nikt im nie odbiera jedzenia, które wyprodukują co powoduje, że są lepiej odżywieni, dbają o higienę, mają słabą medycynę akademicką (opierają się głównie na ludowej) i dlatego dłużej żyją.

xsw2 napisał(a):
Dlatego leczenie chorego narządu, które choruje z powodu niedziałania innego narządu jest dla mnie stratą czasu i skracaniem sobie życia.

Czyli chorych z guzem mózgu nie kierujemy do neurochirurga tylko ... podajemy zdrową żywność? Jak według znanych Tobie metod należałoby postąpić z osobą, która nagle dostała napadu padaczkowego? Jak bez konwencjonalnej diagnostyki stwierdzić, czy coś rośnie albo są jakieś skłonności do takich kolejnych epizodów?

Nie popadajmy w skrajności. Czym innym jest diagnostyka a czym innym leczenie. Jeżeli mamy jakiś problem i chcemy sprawdzić co to jest to robimy badanie. Ważne jest to aby wiedzieć, że część badań szkodzi organizmowi lub może mu zaszkodzić. W przypadku raka biopsja otorbionego guza może spowodować jego rozsiew co może doprowadzić do przerzutów, kontrast z jodem radioaktywnym może spowodować rozrost raka itd.
Z samą padaczką jest tak, że w większości jej przypadków występowanie wynika rekcji mózgu na aktywne lektyny wnikające do organizmu, które przełamują barierę krew-mózg. Takiej padaczki jest się bardzo prosto pozbyć. Nawet jak się ma guza pojawienie się padaczki nie oznacza, że jest ona wynikiem rozrostu guza. Może to oznaczać, że jest uszkodzona bariera krew-mózg i substancje przenikają do mózgu. Padaczka urazowa pojawia się po jakiś uderzeniach lub operacjach ale tego jesteśmy świadomi, że takie zdarzenie wystąpiło. Nie chce się dalej zagłębiać w temat padaczki bo to nie to forum.

xsw2 napisał(a):
Czy ktoś idąc na chemioterapie zadał sobie trud zdobycia informacji co zrobić aby taka chemioterapia wyrządziła jak najmniej szkód w organizmie? Nikt tego nie robi [...]

A ja jestem przekonany, że wiele osób z tego forum interesowało się zlecanymi lekami. Ja również.

Czy trucizną można zabezpieczyć się przed inną trucizną? Chemią nie można zabezpieczyć się przed trucizną.
xsw2 napisał(a):
Natomiast niskie ciśnienie powinni mieć chorzy na raka bo tak wskazuje choroba. Ale to jest zły objaw bo powoduje że mózg jest słabo dotleniony a przez to sprzyja rozwoju raka.

Czyli "powinni mieć" ale jednocześnie to źle?
Poprzednio pisałeś o ukrwieniu, teraz o dotlenieniu - to nie jest to samo.

Źle bo to oznacza, że organizm jest chory, dobrze bo może oznaczać to że się broni przed pogłębianiem się choroby.
Lepsze ukrwienie powoduje lepsze dotlenienie, dlatego używam tych słów bez zwracania uwagi, którego aktualnie użyłem.
hebryda napisał(a):Norman,trudno sie nie zgodzic ,w wiekszosci ,z tym co piszesz,ale według mnie dotyczy to bardziej profilaktyki oraz nowotworow
bardzo rozniacych sie od glejaka.Mnie konkretnie interesuje co masz do powiedzenia w temacie : GLEJAK?Pozdrawiam

Wszystko o czym pisze dotyczy również glejaka. Bez podejścia całościowego do glejaka lub innego nowotworu, stosowanie terapii naturalnych jest jak gra losowa. W takiej grze losowej wielu umiera. To, że ktoś umiera robi krzywdę sobie i swoim bliskim (innych to może niewiele obchodzić) ale psuje jeszcze opinie metodom naturalnym powodując, że demotywuje to innych do stosowania tych metod, a przez to przyczyniając się do ich problemów ze zdrowiem. Bez zrozumienia tych zasad człowiek, który zaczyna zdrowieć sam blokuje procesy, które mogą go wyleczyć i doprowadza się do śmierci. Gdybym opisał tylko jak powinno się stosować terapie, to bez podejścia całościowego na większość ludzi by one nie zadziałały. I tak jest teraz. Wszyscy cytują książki, artykuły itp. o coraz to nowszych metodach naturalnych a tylko niewielu je potrafi zastosować i jest bardzo mało tych, na których one zadziałały (tych co wygrali w grze losowej – wyzdrowienie było zbiegiem okoliczności).
Wracają do głównego wątku 1. Analiza stanu organizmu.
W przepadku „1. Zniszczony organizm po chemioterapii nafaszerowany lekami – duże objawy chorobowe” objawy nie odzwierciedlają możliwości samo naprawczych organizmu i zazwyczaj wynikają z procesu umierania organizmu. Dlatego w takim stanie weryfikuje się głównie, które narządy pracują jeszcze w miarę dobrze, a które stają się lub już są niewydolne.
Im większa niewydolność organizmu tym większy problem z rozpoczęciem leczenia naturalnego. Tutaj nie ma żadnych procesów samo naprawczych a postępowanie początkowe polega głównie na odciążaniu narządów aby całkowicie nie zostały zniszczone.
Punkt „1. Zniszczony organizm po chemioterapii nafaszerowany lekami – duże objawy chorobowe” został zamknięty.

Omówię teraz punkt 2. Weryfikacja podatności nowotworu na terapie naturalne.
Tkanka nowotworowa pod wpływem działania układu odpornościowego daje objawy: bólu lub pieczenia miejscowego (bardziej punktowego). Im mniej zniszczony układ odpornościowy, mniej zakwaszony organizm, mniej obciążony, tym szybciej pojawia się taka reakcja. W przepadku glejaka powinien to być ból skoncentrowany w miejscu występowania nowotworu (mocny). Pojawienie się reakcji pokazuje, że jest dostęp do tkanki nowotworowej co zwiększa skuteczność terapii naturalnych.
Takie weryfikowanie podatności nowotworu ma sens tylko:
2. Organizm po wyciętym guzie - niewielkie objawy chorobowe.
3. Organizm dający niewielkie objawy chorobowe początki choroby.
Jeżeli już występuje ciągły ból w miejscu nowotworu blokowany lekami to weryfikacja nie ma sensu.
W przypadku 1. Zniszczony organizm po chemioterapii nafaszerowany lekami – duże objawy chorobowe, weryfikacja jest niedobra bo nie będzie wiarygodna ze względu na niewydolność organizmu. Dodatkowo pobudzanie systemu odpornościowego pobudza również do oczyszczania a organizm niewydolny nie potrafi się oczyszczać a zamiast tego bardziej sobie szkodzi.
Do weryfikacji stosuje się prostą bardzo starą metodę – terapie aloesową. Aktualnie można kupić sok z aloesu (czysty bez dodatków, bez miąższu) w aptece, bez problemu (nie przejmować się tym że może mieć niewielką ilość konserwantów). Taki sok pije się rano na czczo w ilości 25 ml (połowę kieliszka 50’siątki ). Po wypiciu nie można jeść przez godzinę. Po tygodniu picia powinna się pojawić biegunka, z wydalaną żółcią. Aloes pobudza wątrobę do produkcji żółci co powoduje wyrzucenie zanieczyszczeń z wątroby, które były blokowane. Po tym okresie zaczyna się zakraplać nos 4 kroplami aloesu raz jedną dziurkę dziennie. Należy się położyć tak aby głowa była mocno odchylona w dół. Krople muszą spłynąć tak daleko aby było je czuć na oku (powinno być wyczuwalne podrażnienie oka) a nie wpływać do gardła. Po następnych kilku tygodniach powinna się pojawić reakcja w postaci bólu lub pieczenia tkanki nowotworowej. Im szybciej tym lepiej działa system immunologiczny. Jak pojawi się reakcja to zaprzestaje się picia i zakraplania aloesu. Razem z reakcją bólu może wystąpić oczyszczanie mózgu, które powoduje występowanie stanów depresyjnych, nerwicy, napadów lękowych, dziwnych reakcji psychicznych, zaniki pamięci, napady agresji itp. Po zaprzestaniu zakraplania reakcje oczyszczania mijają.
Brak reakcji wskazuje na to, że stosowanie terapii naturalnych będzie mało skuteczne bez odpowiedniego odciążenia i oczyszczenia organizmu.
Ostatnio edytowano Wt paź 04, 2011 9:26 pm przez Norman, łącznie edytowano 1 raz
Norman
świeżynka
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 9:56 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez hebryda » Pn paź 03, 2011 11:48 am

Witam,czy ma to zastosowanie aloesu cos wspolnego z zaleceniami p.Słoneckiego?Pozdrawiam
hebryda
swój człek
 
Posty: 114
Dołączył(a): Pn maja 02, 2011 8:27 am

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez xsw2 » Pn paź 03, 2011 12:09 pm

Tu się całkowicie mylisz

Nie bardzo widzę, w którym moim stwierdzeniu się pomyliłem. Mógłbyś dokładniej wskazać?

[...] nie jemy jedzenia, które wiemy że jest skażone chemicznie (a w hipermarkecie wiemy, że jest złej jakości).

Nie za dużo tego generalizowania? Ja domyślam się, że większa skala to potencjalnie mniej naturalne metody, ale takie stwierdzenia wg mnie są "nieco" za ogólne.

Najważniejsze jest to aby zdumieć, że w chorobie nie je się wszystkiego, a je się tylko to co jest z pewnego źródła lub przynajmniej mamy nadzieję, że z takiego źródła pochodzi.

Mimo wszystko przy większości produktów uważam, że istnienie ich w "oficjalnej" dystrybucji daje mi większą szansę na kontrolę ich jakości.

Nie chce się dalej zagłębiać w temat padaczki bo to nie to forum.

Akurat padaczka jest jak najbardziej na tym forum.

Z samą padaczką jest tak, że w większości jej przypadków występowanie wynika rekcji mózgu na aktywne lektyny wnikające do organizmu, które przełamują barierę krew-mózg.

Jakiś odsyłacz mógłbym dostać? Poczytałbym sobie, może inni też by skorzystali, bo te leki na padaczkę jednak "nieco" szkodzą.

Co do chińczyków to ich dieta składa się głównie z tego co sami wytworzą na polu, z tego co sami sobie ugotują.

Czyli potencjalnie jedzą ekologiczne jedzenie tylko z soją mają takiego pecha, że trafia im się "skażona"?

Długość życia wzrasta i z tym się zgodzę, ale razem z długością życia spada jakość tego życia.

Temat pewnie po części filozoficzny, ale jestem mocno przekonany, że prawie wszyscy na forum daliby (dali?!) wiele, żeby przedłużać "kiepskiej jakości" życie. Prawdopodobnie wg Ciebie część w dobrej wierze raczej szkodziła swoimi "konwencjonalnymi" metodami, ale są również tacy, który stosowali terapie naturalne. Lepiej żyć "zdrowo" i krótko, czy długo i mieć różne dolegliwości?

Czy trucizną można zabezpieczyć się przed inną trucizną? Chemią nie można zabezpieczyć się przed trucizną.

Znaczy się masz wiedzę, że nikt na forum nie stosował naturalnych metod a wyłącznie "szkodliwe wytwory koncernów farmaceutycznych" (pleonazm?).

W przepadku glejaka powinien to być ból skoncentrowany w miejscu występowania nowotworu (mocny).

Sam guz będzie dawał uczucie bólu? Sąsiadujące z nim komórki mózgu?

Gdybym opisał tylko jak powinno się stosować terapie, to bez podejścia całościowego na większość ludzi by one nie zadziałały.

Nie rozumiem - jeśli jest opisana metoda postępowania to dlaczego realizowanie jej kroków/zaleceń ma być nieskuteczne? To "całościowe podejście" jest jak rozumiem jej częścią, więc dlaczego to rozdzielać? Podałeś kiedyś 8 punktów/etapów, teraz je omawiasz - trzeba coś więcej?
xsw2
swój człek
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr lis 10, 2010 12:28 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez Norman » Śr paź 05, 2011 12:39 pm

hebryda napisał(a):Witam,czy ma to zastosowanie aloesu cos wspolnego z zaleceniami p.Słoneckiego?Pozdrawiam

Po zapoznaniu się z tym co pisze p. Słonecki mogę stwierdzić, że zastosowanie aloesu nie ma nic wspólnego z jego zaleceniami. On twierdzi, że aloes nie ma żadnych właściwości leczniczych a tylko zakwasza środowisko. Tutaj zastosowanie aloesu wykorzystuje specyficzne właściwości pobudzające, lecznicze do stymulowania organizmu do oczyszczania. Dodatkowo łączenie aloesu z cytryną i olejem osłabia jego działanie powodując, że jest on o wiele mniej skuteczny (na siłę przeciąganie terapii w nieskończoność). Tutaj aloes używany jest do pobudzania organizmu bez żadnych zbędnych dodatkowych kombinacji.

xsw2 napisał(a):
Tu się całkowicie mylisz

Nie bardzo widzę, w którym moim stwierdzeniu się pomyliłem. Mógłbyś dokładniej wskazać?


W tym się pomyliłeś, że:
- uważasz, że nie wszystkie warzywa z hipermarketu nie są skażone chemicznie,
- uważasz, że konserwacja warzyw i owoców dla hipermarketów i rolnicza jest taka sama. Dla hipermarketów warzywa i owoce, po zebraniu z pola, podawane są dodatkowej konserwacji (np. galwanizacja jabłek) a rolnicy już tego nie robią.
- uważasz, że jakość pożywienia z hipermarketów nie ma wpływu na długość życia. Gdyby nie sztuczne podtrzymywanie ludzi lekami to tak samo szybko by umierali, tylko z innego powodu niż kiedyś.
xsw2 napisał(a):
[...] nie jemy jedzenia, które wiemy że jest skażone chemicznie (a w hipermarkecie wiemy, że jest złej jakości).

Nie za dużo tego generalizowania? Ja domyślam się, że większa skala to potencjalnie mniej naturalne metody, ale takie stwierdzenia wg mnie są "nieco" za ogólne.

Łatwiej byłoby dla mnie gdybym tematów oczywistych nie musiał tłumaczyć. Ale postaram się podać parę przykładów aby nie generalizować.
Proces wytwarzania papryki dla hipermarketu: sprasowana wata szklana wypełniona substancjami odżywczymi i nasionami -> opryskiwanie środkami owadobójczymi i grzybobójczymi (2 tygodnie kwarantanny nikt nie może wchodzić bo by się zatruł) papryka nie posiada naturalnej obrony więc aby na niej nie stracić trzeba ją mocno opryskiwać
Rolnicy z małymi polami -> sadzona w ziemi w szklarniach, opryskiwana w taki sposób że można po kliku dniach wejść do szklarni
Papryki nie można kupić zdrowej z źródła, którego się nie zna. Jeżeli się jej samej nie wyprodukuje lub nie zna się osoby, która ją produkuje to zawsze będzie zawierała dużo pestycydów.
Proces wytwarzania dla hipermarketu: Ziemniaki -> są co najmniej 5 razy opryskiwane pestycydami aby ochronić je przed insektami
Rolnicy z małymi polami -> nawożą ziemniaki głównie gnojówką i niewielka część z nich jednorazowo je opryskuje
Proces wytwarzania dla hipermarketu: Marchew, sałata, kapusta, ogórki, - nawożone są nawozami (cały schemat nawożenia) z azotanami. Kumulują azoty w sobie a w organizmie człowieka przerabiane są na azotyny, które powodują zmianę hemoglobiny , w methemoglobinę. To powoduje że do komórek zamiast tlenu przedostaje się azotek tlenu, a to powoduje niedotlenienie organizmu i powstawaniu idealnego środowiska dla raka (do pożywiania się z wykorzystaniem procesu fermentacji).
Rolnicy z małymi polami -> nawożenie głównie przy wysiewie.
W hipermarkecie nie można kupić warzyw, które nie zawierają azotanów a to oznacza, że nie można kupić warzyw, które nie mają wpływu na rozwój raka.
Natomiast na bazarze albo od rolnika można kupić takie warzywa ale trzeba się trochę tym zainteresować.
xsw2 napisał(a):
Najważniejsze jest to aby zdumieć, że w chorobie nie je się wszystkiego, a je się tylko to co jest z pewnego źródła lub przynajmniej mamy nadzieję, że z takiego źródła pochodzi.

Mimo wszystko przy większości produktów uważam, że istnienie ich w "oficjalnej" dystrybucji daje mi większą szansę na kontrolę ich jakości.

Większość ludzi tak uważa i dlatego chorują na poważne choroby. Kontrola jakości nie polega na weryfikacji ile nawozów się użyło do wytworzenia produktów, tylko do weryfikacji czy przechowywanie, transport warzyw jest odpowiedni oraz czy stosowane nawozy są dopuszczone w danym kraju do stosowania. To czy jakieś normy skażenia nie zostały przekroczone tego nikt nie bada.
xsw2 napisał(a):
Nie chce się dalej zagłębiać w temat padaczki bo to nie to forum.

Akurat padaczka jest jak najbardziej na tym forum.


xsw2 napisał(a):
Z samą padaczką jest tak, że w większości jej przypadków występowanie wynika rekcji mózgu na aktywne lektyny wnikające do organizmu, które przełamują barierę krew-mózg.

Jakiś odsyłacz mógłbym dostać? Poczytałbym sobie, może inni też by skorzystali, bo te leki na padaczkę jednak "nieco" szkodzą.

Leki na padaczkę nie lekko szkodzą tylko bardzo niszczą mózg i inne narządy. Jeżeli wątroba zaczęłaby słabo pracować przez 5 dni to człowiek zażywając lekarstwa na padaczkę jest wstanie umrzeć z powodu uszkodzenia móżdżku. Samą padaczkę nie wynikającą z urazu ani z operacji można porównać do procesu przewlekłego, który wynika z bronienia się organizmu przed zagładą. Proces jest za wolny aby wyleczyć organizm, powodując , że produktami które powstają z takiego procesu jeszcze bardziej mu szkodzi. Jeżeli chory na padaczkę zachoruje na WZB to jeżeli dalej będzie brał leki to szybko umrze w sposób taki jak opisałem powyżej.
W czasie padaczki organizm dostaje wstrząsu wynikającego z podobnej reakcji jak reakcja alergiczna. Przy reakcji alergicznej pojawiają się inne objawy bo efekt tej reakcji zostaje wyprowadzony przez skórę na zewnątrz a w przypadku padaczki nie ma takiej możliwości.
Co do linków to nie ma takich materiałów, które by opisały problem w taki sposób, który wyjaśnił by Ci prosto jak podejść do tematu. Musiałbyś poczytać sobie o lektynach, celiaki, glutenie, receptorach komórkowych itp. a potem sam połączyć to w całość i zweryfikować własne wnioski. Przy całościowym podejściu do pozbywania się raka terapią naturalną, padaczka również znika. Jedyne co trzeba to nauczyć się kontrolować podawanie lekarstw. W pewnym Momocie lekarstwa stają się mocno toksyczne dla organizmu, który nie ma już padaczki i mogą zaszkodzić. Nie będę tłumaczył tego procesu.
Jeżeli ktoś ma padaczkę to działanie aloesu spowoduje, że jak mózg zacznie się oczyszczać to ilość ataków padaczki wzrośnie. Dlatego albo jest się świadomym tego co się robi albo nie stosuje się „2. Weryfikacja podatności nowotworu na terapie naturalne.” bo można sobie tylko zaszkodzić.

xsw2 napisał(a):
Co do chińczyków to ich dieta składa się głównie z tego co sami wytworzą na polu, z tego co sami sobie ugotują.

Czyli potencjalnie jedzą ekologiczne jedzenie tylko z soją mają takiego pecha, że trafia im się "skażona"?

Nie wiem z czego wynika twoja złośliwość, ale jak Ci to pomaga w pisaniu to OK. Chińczycy w większości nie importują pożywiania dlatego nie jest ono poddawane dodatkowym procesom obróbkowym. Głównym składnikiem odżywczym jest ryż, który u nich nie jest tak mocno obrobiony jak u nas (u nas jest pozbawiony wartości odżywczych a u nich nie). Ryż nie wymaga nawożenia i jest mało wymagający w hodowli dlatego nie zawiera tylu toksyn. W Chinach nie stosuje się gotowych przypraw (a u nas na masową skalę) bo nie mają takich nawyków i wszystko przyprawiają ziołami. Tam warzywa i owoce kupuje się głównie na bazarach a nie tak jak u nas w hipermarketach.
xsw2 napisał(a):
Długość życia wzrasta i z tym się zgodzę, ale razem z długością życia spada jakość tego życia.

Temat pewnie po części filozoficzny, ale jestem mocno przekonany, że prawie wszyscy na forum daliby (dali?!) wiele, żeby przedłużać "kiepskiej jakości" życie.
.

Żeby być zdrowym nie trzeba nic nikomu dawać, trzeba tylko zrozumieć, że sam jestem winien za swoją chorobę a za chorobie dzieci winni są rodzice. Choroba to nie jest zdarzenie losowe, które każdego może spotkać, tylko proces pojawiający się w wyniku działania człowieka na organizm. Pieniądz nie ma tu żadnej wartości a jedynie komplikuje, bo im więcej, ktoś ich ma tym bardziej się mu wydaje, że jak zapłaci to wyzdrowieje. (nie mówimy o skrajnościach, że brak pieniędzy jest dobry, bo wiadomo do normalnego życia jest potrzebna normalna ilość pieniędzy)

xsw2 napisał(a):Prawdopodobnie wg Ciebie część w dobrej wierze raczej szkodziła swoimi "konwencjonalnymi" metodami, ale są również tacy, który stosowali terapie naturalne.
.

Wielu szkodziło sobie konwencjonalnymi i również naturalnymi metodami. Zarówno terapie konwencjonalne jak i naturalne były robione bez żadnego przygotowania organizmu do takich terapii.

xsw2 napisał(a): Lepiej żyć "zdrowo" i krótko, czy długo i mieć różne dolegliwości?

Lepiej żyć tyle ile Bóg da bez żadnych dolegliwości.

xsw2 napisał(a):
Czy trucizną można zabezpieczyć się przed inną trucizną? Chemią nie można zabezpieczyć się przed trucizną.

Znaczy się masz wiedzę, że nikt na forum nie stosował naturalnych metod a wyłącznie "szkodliwe wytwory koncernów farmaceutycznych" (pleonazm?).

Gdyby ktoś zastosował odpowiednie metody to mogłoby to nawet doprowadzić do wyleczenia. Nie widać aby ktoś się chwalił takimi metodami na tym forum.

xsw2 napisał(a):
W przepadku glejaka powinien to być ból skoncentrowany w miejscu występowania nowotworu (mocny).

Sam guz będzie dawał uczucie bólu? Sąsiadujące z nim komórki mózgu?

Będzie bolała cała tkanka, na której umiejscowiony jest guz. Ból może być bardzo mocny, w niektórych przypadkach prawie nie do wytrzymania.

xsw2 napisał(a):
Gdybym opisał tylko jak powinno się stosować terapie, to bez podejścia całościowego na większość ludzi by one nie zadziałały.

Nie rozumiem - jeśli jest opisana metoda postępowania to dlaczego realizowanie jej kroków/zaleceń ma być nieskuteczne? To "całościowe podejście" jest jak rozumiem jej częścią, więc dlaczego to rozdzielać? Podałeś kiedyś 8 punktów/etapów, teraz je omawiasz - trzeba coś więcej?

hebryda zapytał tylko o terapie na glejaka, więc napisałem, że sama terapia koncertująca się tylko na glejaku nic nie daje bez odpowiedniego przygotowania i odciążenia organizmu (co jest elementem wspólnym dla większości nowotworów). Przy podejściu całościowym terapia naturalna staje się skuteczna.

Przejdźmy do następnego etapu: 3. Przygotowanie terapii wspomagających działanie organizmu.
Terapie, które będą dalej opisywał będą również wykorzystywane w następnych punktach ze względu na różne właściwości ich działania.
W terapiach naturalnych specyfiki naturalne są podawane do organizmu trzema sposobami:
1. W postaci płynów, lub past itp. doustnie
2. W postaci lewatywy
3. W postaci kropli do nosa (to jeżeli chcemy zadziałać na mózg lub układ oddechowy)
Aby można było zadziałać odpowiednio na organizm trzeba przygotować środowisko tak aby odpowiednie składniki miały warunki do wnikania do organizmu.
Do wyregulowania stanu śluzówki oraz układu pokarmowego stosuje się metodę z zastosowaniem sody oczyszczonej (propagowanej przez Dr Simoncini przy metodzie leczenia raka sodą oczyszczoną).
Przygotowanie roztworu: pół łyżeczki rozpuszcza się w połowie szklanki ciepłej wody. Paroma kroplami zakrapla się nos a resztę się wypija rano przed śniadaniem.
Roztwór sody oczyszcza śluzówkę, usuwa śluz i opuchnięcia. To się stosuje do czasu wprowadzenia innych metod (średnio około 1 do 2 miesiąca). Nie łączy się w tym samym czasie metod aby nie spotęgować reakcji organizmu. Zawsze na początku próbuje się mniejsze dawki i weryfikuje się reakcje organizmu.

Do wyrównania środowiska jelit stosuje się lewatywę z soku aloesu.
Przygotowanie roztworu: 0,20 l soku z aloesu z apteki wlewa się do 0,80 l wody – razem litrowy roztwór, powinien on mieć temperaturę ciała czyli około 36 stopni Celsjusza.
Z takiego roztworu robi się lewatywę – po wlaniu należy utrzymać roztwór w środku do 30 minut. Takie lewatywy stosuje się raz w tygodniu. Aloes ma właściwości drażniące co powoduje, że wydalane są kamienie kałowe upośledzające działanie jelit.
Norman
świeżynka
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 9:56 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez hebryda » Śr paź 05, 2011 3:10 pm

Witam,
Norman ,ja nie pytałem o terapie na glejaka,tylko jaka jest skutecznosc Twoich wskazan w przypadku glejaka,a to duza roznica,mozemy tutaj pisac mnostwo madrych rzeczy na temat zdrowego trybu zycia,tylko co z tego,my szukamy czegos czy kogos kto powie :wygrałem z tym draniem glejakiem--przesiedziałem mnostwo godzin i jeszcze przesiedze szukajac ratunku dla mojej corki i nie znalazłem nikogo,
Niestety wszystko co sie proponuje,albo prawie wszystko pozwala tylko i az na przedłuzenie zycia,polepszenie jego jakosci,poza tym
wszystkim trzeba byc bardzo krytycznym i ostroznym przy przyjmowaniu roznych wskazowek.
poza tym nie spotkałem sie u Słoneckiego/tez przeczytałem jego podejscie do zdrowia/,ze nie uwaza aloesu za lekarstwo-po co go w takim razie proponuje?Pozdrawiam
P.S.Jestem coraz bardziej przekonany do terapi wg dra Coya.
hebryda
swój człek
 
Posty: 114
Dołączył(a): Pn maja 02, 2011 8:27 am

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez xsw2 » Śr paź 05, 2011 3:29 pm

W tym się pomyliłeś, że: [...]
- uważasz, że konserwacja warzyw i owoców dla hipermarketów i rolnicza jest taka sama. Dla hipermarketów warzywa i owoce, po zebraniu z pola, podawane są dodatkowej konserwacji (np. galwanizacja jabłek) a rolnicy już tego nie robią.
- uważasz, że jakość pożywienia z hipermarketów nie ma wpływu na długość życia. Gdyby nie sztuczne podtrzymywanie ludzi lekami to tak samo szybko by umierali, tylko z innego powodu niż kiedyś.

Sugerowałbym jednak dokładniejsze czytanie wypowiedzi innych. Jakoś nie mogę odnaleźć mojej wypowiedzi na temat konserwacji warzyw oraz braku wpływu jakości pożywienia na długość życia. Odnośnie ostatniego, to wskazałem na dane, który poddają w wątpliwość proste wnioskowanie o szkodliwości hipermarketów, bo ich dynamiczny rozwój w ostatnich czasach powinien jednak odbić się na wskaźnikach statystycznych.

Proces wytwarzania papryki dla hipermarketu: [...] opryskiwanie środkami owadobójczymi i grzybobójczymi (2 tygodnie kwarantanny nikt nie może wchodzić bo by się zatruł)
Rolnicy z małymi polami -> [...] opryskiwana w taki sposób że można po kliku dniach wejść do szklarni

I to ma być ta wielka różnica?

Kumulują azoty [...]

A o co dokładniej chodzi?

azotek tlenu

Dawno w chemika się nie bawiłem, ale czy przypadkiem nie chodzi o któryś z tlenków azotu jeśli już?

Kontrola jakości nie polega na weryfikacji ile nawozów się użyło do wytworzenia produktów. [...] To czy jakieś normy skażenia nie zostały przekroczone tego nikt nie bada.

Skoro składniki nawozów, jak azotany, przenikają (skażają) warzywa to można to badać i właśnie się to robi. Pierwszy przykład jaki znalazłem "ZAWARTOŚĆ AZOTANÓW(III) i (V) W WYBRANYCH GATUNKACH WARZYW I ZIEMNIAKACH DOSTPNYCH W HANDLU W OLSZTYNIE W LATACH 2003 – 2004" http://www.ptfarm.pl/pub/File/wydawnictwa/b_2008/1_2008/Artykul%2010%20Bromatologia%201-2008.pdf

Jedyne co trzeba to nauczyć się kontrolować podawanie lekarstw. W pewnym Momocie lekarstwa stają się mocno toksyczne dla organizmu.

Jakie lekarstwa?! Z Twoich wypowiedzi zrozumiałem, że przy właściwym podejściu do diety jest to do rozwiązania a lekarstwa nie służą leczeniu.

Czyli potencjalnie jedzą ekologiczne jedzenie tylko z soją mają takiego pecha, że trafia im się "skażona"?

Nie wiem z czego wynika twoja złośliwość

Jaka złośliwość? Odniosłem się do wcześniejszych badań, w których sprawdzano wpływ soi na zachorowania na raka. Dla Ciebie oczywistym i bez wątpliwości był fakt, że musiała to być skażona soja skoro zauważono takie działanie. Skoro jednak Chińczycy również uprawiają soję to może jednak niektórzy jedli lokalną i mieli później problemy. Dla mnie istnieje taka możliwość - Ty jak rozumiem ją bez wahania wykluczasz.

Lepiej żyć tyle ile Bóg da bez żadnych dolegliwości.

Tego tematu proponuję dalej nie rozwijać a przynajmniej nie w tym wątku, ale chyba dobre pytanie na ankietę wśród forumowiczów.

Będzie bolała cała tkanka, na której umiejscowiony jest guz.

Spotykałem się raczej z opinią, że mózg nie ma komórek związanych z odczuwaniem przez niego bólu.

Gdyby ktoś zastosował odpowiednie metody to mogłoby to nawet doprowadzić do wyleczenia.

To już tylko "mogłoby" :wink:

Nie widać aby ktoś się chwalił takimi metodami na tym forum.

No i właśnie dlatego czytamy Twoje wypowiedzi, żeby poznać coś nowego/innego dla wielu z nas.
xsw2
swój człek
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr lis 10, 2010 12:28 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez hebryda » Cz paź 06, 2011 7:31 am

Witam,przejrzałem jeszcze raz ten wątek : Aga777 poprosiła o pomoc !,jaką korzysc dla niej i bliskiej jej osoby ma ta wymiana poglądów i przerzucanie się cytatami --zero.Wymiencie się Norman i Xw2 adresami i prowadzcie tam konwersacje ,ona oczekuje konkretnych propozycji,Norman ,jezeli jestes w temacie to napisz : Ja zrobiłbym to ,to i to, krotko i zwiezle,bo na razie nic konkretnego nie napisałes,oprocz ogolnych rzeczy dla nas bardzo oczywistych.Chyba ,ze zajmujesz się tym zawodowo :
to napisz konkretnie :przyjmuje w godz.......,wizyta kosztuje..... i po temacie.Pozdrawiam.
hebryda
swój człek
 
Posty: 114
Dołączył(a): Pn maja 02, 2011 8:27 am

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez marthie » Cz paź 06, 2011 8:00 am

tych wywodów to nawet czytać się nie chce....
marthie
swój człek
 
Posty: 169
Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 11:37 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez Norman » Cz paź 06, 2011 10:12 pm

hebryda napisał(a):Witam,przejrzałem jeszcze raz ten wątek : Aga777 poprosiła o pomoc !,jaką korzysc dla niej i bliskiej jej osoby ma ta wymiana poglądów i przerzucanie się cytatami --zero.Wymiencie się Norman i Xw2 adresami i prowadzcie tam konwersacje ,ona oczekuje konkretnych propozycji,Norman ,jezeli jestes w temacie to napisz : Ja zrobiłbym to ,to i to, krotko i zwiezle,bo na razie nic konkretnego nie napisałes,oprocz ogolnych rzeczy dla nas bardzo oczywistych.Chyba ,ze zajmujesz się tym zawodowo :
to napisz konkretnie :przyjmuje w godz.......,wizyta kosztuje..... i po temacie.Pozdrawiam.


Sam sobie zaprzeczasz. Jeżeli to co ja pisze nazywasz poglądami to nie jest to coś co jest dla wszystkich oczywiste. Przykładem tego jest dyskusja z Xw2, dla którego to co pisze nie jest oczywiste i stara się temu zaprzeczyć. Jeżeli nie rozumie się takich podstaw to lepiej wcale się nie zabierać za metody naturalne i za radą
marthie napisał(a):tych wywodów to nawet czytać się nie chce....

stosować się do jej porad
marthie napisał(a): znam Pana który miał 7 operacji! choć nie wiem czy dziś zyje....dopóki chirurg chce operować i można wykonać zabieg to pierwszym lekiem na glejaka jest po prostu nóź, pozdrawiam


Jeżeli ktoś nie zgadza się z tym co jest oczywiste to tym bardziej trudno będzie się mu zgodzić z czymś czego nie rozumie. Jeżeli to co pisałem wcześniej było dla Ciebie oczywiste to ile z tego co wcześniej napisałem zostało już wdrożone w życie? Napisz jak aktualnie postępujesz aby córka wyzdrowiała- odżywanie, leczenie, stosowane terapie (powodzenia i niepowodzenia), przebyte choroby, itd. Wtedy faktycznie będę miał pewność, że coś z tego zastosowałeś. Myślisz, że zastosowanie samej terapii dr Coya pomoże w zwalczeniu guza mózgu (mózg to środowisko w którym jest dostatek glukozy)?
Co do Aga777 wznowa nastąpiła tak szybko, że to świadczy tylko o jednym. Organizm stwarza idealne środowisko do rozwoju raka. Jeżeli stwarza idealne środowisko to żadne terapie naturalne nic tu nie pomogą bez zmiany środowiska przez odkwaszenie tkanek, i oczyszczenia wątroby. Tego się nie da zrobić bez tego o czym wcześniej pisałem.
Co do tekstu o wizytach i gabinetach to już tłumaczyłem że pieniądze nie mają tu żadnej wartości. Nie mam gabinetu i nigdy nie miałem i nigdy nikogo nie leczyłem.

Jeżeli to co napisałem nie jest zrozumiałe i traktowane jako coś nic konkretnego to moje dalsze pisanie nie ma sensu. To wskazuje na bardzo małe zrozumienie tematu, czyli bardzo małe prawdopodobieństwo że komuś to pomoże. A ja nie mam zamiaru nikomu pomagać w niszczeniu swojego organizmu. Od tego są tu inni specjaliści.

Taka Marthie nie ma zielonego pojęcia o tym o czym pisze więc dla niej to jest czarna magia i bełkot, dlatego woli tego nie czytać.
Norman
świeżynka
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 9:56 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez xsw2 » Cz paź 06, 2011 10:23 pm

Hej,
załóż proszę nowy wątek w tym dziale i będziesz mógł opisać swoją wiedzę i poglądy.
Może dałoby się nawet przenieść tam nasze posty i "oczyścić" ten wątek? Ew. po prostu kopiuj/wklej i poprosić admina o skasowanie tych.
xsw2
swój człek
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr lis 10, 2010 12:28 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez Norman » Pn paź 10, 2011 11:59 pm

Wracając do mojego pytania, które Ci zadałem hebryda
Norman napisał(a):Jeżeli to co pisałem wcześniej było dla Ciebie oczywiste to ile z tego co wcześniej napisałem zostało już wdrożone w życie? Napisz jak aktualnie postępujesz aby córka wyzdrowiała- odżywanie, leczenie, stosowane terapie (powodzenia i niepowodzenia), przebyte choroby, itd.


bazując na tym tekście

hebryda napisał(a):Witam,
Norman ,ja nie pytałem o terapie na glejaka,tylko jaka jest skutecznosc Twoich wskazan w przypadku glejaka,a to duza roznica,mozemy tutaj pisac mnostwo madrych rzeczy na temat zdrowego trybu zycia,tylko co z tego,my szukamy czegos czy kogos kto powie :wygrałem z tym draniem glejakiem--przesiedziałem mnostwo godzin i jeszcze przesiedze szukajac ratunku dla mojej corki i nie znalazłem nikogo,
Niestety wszystko co sie proponuje,albo prawie wszystko pozwala tylko i az na przedłuzenie zycia,polepszenie jego jakosci,poza tym
wszystkim trzeba byc bardzo krytycznym i ostroznym przy przyjmowaniu roznych wskazowek.
poza tym nie spotkałem sie u Słoneckiego/tez przeczytałem jego podejscie do zdrowia/,ze nie uwaza aloesu za lekarstwo-po co go w takim razie proponuje?Pozdrawiam
P.S.Jestem coraz bardziej przekonany do terapi wg dra Coya.
.

Wychodzi Tabula rasa.

Wszystko było takie oczywiste a niczego nie zastosowałeś (tak traktuje milczenie). Gdybyś już coś zastosował z tego co napisałem to już byś wiedział o czym ja pisze i jak łatwo jest wyzdrowieć. Gdy pisałeś, że wszystko jest oczywiste myślałem, że może faktycznie tak jest ale przekonałem się, że jest tak jak zawsze. Wszyscy udają, że coś rozumieją i na tym się kończy. Myślałem, że przynajmniej tyle ustaliliście na tym forum jak się powinni ludzie odżywiać, ale jak przeczytałem jak się niektórzy chorzy na glejaka odżywiają to musiałem przetrzeć oczy (np. kiełbasa z mlekiem).
Większość ludzi chorych na raka szuka tylko lekarstwa w postaci jakiegoś preparatu, pastylki, mikstury, która zniszczy raka (ty również tak działasz). Takie działanie, jest bardzo krótkowzroczne. Różne choroby pojawiają się w różnych stadiach zniszczenia organizmu. To na co chorujemy pokazuje jak niewiele dzieli nas od śmierci. Choroby infekcyjne wskazują na osłabienie organizmu, choroby patologiczne typu miażdżyca, cukrzyca itp. wskazują na upośledzenie działania organizmu, nowotwory na ostatni etap przed śmiercią. Rak to nie jest chwilowe niedomaganie organizmu, tylko złożony proces niszczenia całego organizmu objawiający się w jednym miejscu defektem. Likwidując defekt nie likwiduje się procesu powodującego raka. Dlatego żadna pastylka, żadna operacja, żadna metoda nie likwiduje raka a tylko sam objaw w postaci guza i blokuje wskaźniki na podstawie których medycyna stwierdza raka. Likwidacja objawu guza odracza tylko problem na jakiś okres. Likwidacja guza w jednym miejscu powoduje, że każdy następny guz, który się pojawi będzie gorszy.
Dopóki człowiek tego nie zrozumie to nigdy z raka się nie wyleczy. Jedynie co może zrobić to zablokować wszystkie objawy procesu powodującego raka i czekać na to aż znowu się kiedyś pojawi.

Piszesz takie ciekawe zdania

hebryda napisał(a):Witam,
Niestety wszystko co sie proponuje,albo prawie wszystko pozwala tylko i az na przedłuzenie zycia,polepszenie jego jakosci,poza tym
.

Ale kompletnie ich nie rozumiesz. Te wszystkie metody w większości przypadkach są niepotrzebne i samą zmianą stylu życia można wyleczyć wiele nowotworów. Natomiast bez zmiany stylu życia nie można wyleczyć nowotworów metodami naturalnymi ani medycznymi można tylko zniszczyć wszystkie objawy tego, że proces powodujący raka jest aktywny w organizmie.
hebryda napisał(a):Witam,
wszystkim trzeba byc bardzo krytycznym i ostroznym przy przyjmowaniu roznych wskazowek.

Organizm reaguje na różne terapie schematycznie. Na podstawie tego człowiek który ma jakieś doświadczenie wie czy dana terapia jest skuteczna i czy dobrze działa.
hebryda napisał(a):Witam,
poza tym nie spotkałem sie u Słoneckiego/tez przeczytałem jego podejscie do zdrowia/,ze nie uwaza aloesu za lekarstwo-po co go w takim razie proponuje?Pozdrawiam

Z strony Słoneckiego
Słonecki napisał(a):Alocit jest wodnym roztworem jednego z dwóch preparatów znanych z niezwykłych właściwości gojących – soku z aloesu albo ekstraktu z grejpfruta, spełnia więc rolę środka gojącego nadżerki istniejące w błonie śluzowej przewodu pokarmowego, a także zapobiega powstawaniu nowych.

Teoria Słoneckiego jak sama nazwa mówi jest jedną z wielu opracowanych metod gdzie autor dokonał wielu nadinterpretacji aby stworzyć coś nowego i unikalnego aby móc być sławnym. Samo działanie mikstury oczyszczającej jest jedną wielką nadinterpretacją i zamazuje faktyczne działanie aloesu.
Samą miksturą nie można się wyleczyć z raka bez zmiany stylu życia. W przypadku raka mikstura tylko przeszkadza w powrocie do zdrowia. Reszta rzeczy, które dotyczą zmiany stylu życia, jest w miarę sensowna. Jego metody są pisane pod utrzymanie zdrowia a nie leczenie. Jeżeli ktoś potrafi się wyleczyć to jego metody stają się niepotrzebne do utrzymania zdrowia.
Ostatnio edytowano Wt paź 11, 2011 7:43 pm przez Norman, łącznie edytowano 2 razy
Norman
świeżynka
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 9:56 pm

Re: Wznowa - co wypróbować?

Postprzez marthie » Wt paź 11, 2011 7:02 am

a co to w ogóle za tekst: "taka marthie" - koleżankę sobie znalazłeś? po prostu jak piszesz tak cię czytają, myślisz, że sposób w jaki podajesz swoje teorie jest mozliwy do przyjęcia? to się mylisz: powinno być jasno, krótko i konkretnie!
marthie
swój człek
 
Posty: 169
Dołączył(a): Śr wrz 16, 2009 11:37 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Inne terapie niekonwencjonalne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 48 gości