nfmama
To ja ci teraz pojadę od podszewki.
Trzy lata temu odszedł anioł w postaci mojej mamy ( nowotwór piersi ) potem był wszędzie.
Kobieta nadwrażliwa dobry duch.
Wpieprzyła ją choroba ino mig.
Ja poprzez swe zmartwienia wyhodowałem sobie na brzuchu i nodze pięciu ancymonków, którzy rozrastali się jak na drożdżach.
Dziwnym zrządzeniem losu na mej drodze pojawił się ktoś, kto wytłumaczył mi zasady rządzące tym paskudztwem.
Uspokoiłem się wyciszyłem oddałem się zaufaniu przeznaczeniu.
Wszystkie problemy znerwicowanego człowieka doby 2010 stały się dla mnie śmieszne.
Dziś nie opycham się jak kiedyś, co godzinę by zabić strachy.
Potrafię do kuchni zachodzić, co drugi dzień.
Popijam filtrowaną wodę i patrzą na minie jak na świra.
Mnie cieszy jak mnie ochlapie autobus.
Jestem wtedy przeszczęśliwy, bo jest mi zimno i mokro.
Wiem, że żyję i za to każdego wieczora dziękuję : Bogu, Mej Mateczce, Buddzie, Mahometowi, Jehowie, Zuluskiemu jakiemuś tam Bogowi, i każdemu, kto powiedział dobrze, że jesteś.
Szkoda, że się nie pofatygowałaś obejrzeć tego, co podesłałem ci w linku, bo to nie było o wodzie tylko o tym, do kogo ja się utożsamiam ( możliwe ze i dla dobra twojej córeczki ).
Dziś byłem w szpitalu u mojego Taty.
W Łódzkim Koperniku wycinano mu wczoraj jego dwa ancymonki ( złośliwe ).
Chłop, co go się nie imało żadne paskudztwo twardziel, co się nie cackał z sobą.
Właśnie teraz się wystraszył i sika pod siebie ( przenośnia ).
Nie wiem czy będę mu potrafił zaszczepić moją filozofię zaufania sile sprawczej.
Nie wiem czy będzie potrafił prowadzić dialog zmierzający do poproszenia ancymonków ( nowotworu ) o pozostawienie go w dobrym zdrowiu ku pożytkowi wszystkich ludzi.
Ja tak robiłem i moje kochane guzy zmalały.
Dały mi jednak do myślenia.
Od czasu mych doświadczeń z tą chorobą dobitniej wiem, że nie jestem tu na tym świecie dla siebie.
Oddycham i robię, co w mchy możliwościach dla innych.
Już nie staram się ekonomicznie dogonić mego brata.
Wiem, iż powołano mnie na ten świat by dawać a nie brać.
Dla tego nie sprawdziłem się jako marketingowiec tych filtrów, bo nie zachwalałem jak pięknie błyszczą tylko starałem się uwrażliwić na zagrożenie.
Ludzie nie chcą słyszeć, że jest cos nie halo.
Wola swój błogi spokój ( póki się nie pali pod nogami to chcą wierzyć, że jest super ).
Ty tez śmiechem tłumisz strach.
Na szczęście ja ci już niczego nie sprzedam.
Tylko zostawię niepewność i mimo że tego tu nie powiesz to wyślesz próbki wody do analizy gdzieś do niezależnej instytucji.
Masz dzieciątko o zdrowie, którego dasz się pokrojc i dla tego to zrobisz.
Ja w swym świrowaniu na tematy proekologiczne popełniłem nawet turbinę wiatrową.
http://www.youtube.com/watch?v=-qdvhUj- ... re=related Taką małą przydomową.
Po to by nie kopcić tradycyjnym piecem na węgiel sąsiadom w nos tylko ciepło mieć z energii elektrycznej czerpanej z wiatru.
Tez mi przemknęło przez myśl by uszczęśliwiać innych takimi turbinami.
Myślisz, że pies z kulawa nogą zapytał, zadumał się, że to takie prosty i skuteczny sposób na czyste powietrze bez spalin?
Dziś wiem jedno nikomu już nic nie będę proponował.
Czas pokaże, kiedy ludzie pukną się w czoło.
Fakt, że ktoś nam wlepiał coś, co nie zadziałało.
Nie znaczy, że wszyscy maja taka intencje.
Naturalne jest tez, że człowiek buduje w sobie przekonania na skutek życiowych doświadczeń i zamyka w skutek tego na to, co może okazać się dobre.
Dla tego wiele genialnych rzeczy nie ujrzało nigdy światła dziennego.
Co ciekawe mi moja turbinka dała coś, czego bym się nigdy nie spodziewał.
Chodziłem wieczorami pochwalić ją, iż tak pięknie tańczy na wietrze.
Podczas dialogu z nią zwykły kawał plastiku i metalu wytłumaczył mi więcej niż nie jeden profesor.
To od chwili, kiedy zacząłem z nią rozmawiać moje guzy zaczęły malec.
I co jeśli to nawet tylko była autosugestia to nie warto?
Widziałaś ołtarz w Częstochowie i wiszące tam kule inwalidów, którzy je tam zostawili i do domu zapierniczali na własnych nogach.
Co medycyna na to?
Ja wiem jedno lekiem na każdą chorobę i inicjatorem tej choroby najczęściej jest nasz mózg.
To nasz prywatny komputerek, którym sterujemy my.
Ja będziesz sobie mówiła, że życie jest do kitu to takie będzie.
Jak zrobisz kupę, w majty i powiesz ,,ale jest Bosko” to będzie Bosko, ( mimo że czuć ).
Problem w tym, że przeważnie nasz mózg nie jest nami i wielu nad nim nie panuje.
Pozwala swemu mózgowi się przekonać, że wszystko jest do du.... i tak jest, bo nam tak powiedział nasz mózg i Pan w telewizorni.
Obserwowałem mego brata, który dumnie nosi piętno alergika.
Tak, na co dzień nie ma czasu o tym myśleć, więc wszystko jest w porządku.
Któregoś razu siedzimy i oglądamy wiadomości w TV.
,,Mądra Pani” od pogody mówi, że jutro będzie intensywnie pyliło wszystko, co zielone.
Jeszcze nie skończyła a mój braciszek już nerwowo drapie się po rękach.
Następnego dnia nawet nie wyszedł na dwór a chciał się zadrapać i połknął tonę leków na alergię.
Wystarczy, że jakiś dziennikarzyna powie, że mamy kryzys i wszyscy już maja kryzys.
Doda ma kryzys, bo zarobiła pół miliona euro a nie milion.
Jak ona bidulka wyżyje teraz?
Dobra już wam nie truję.