przez olek1 » N sie 30, 2009 9:23 am
nie nie , nie trzeba tego wyrózniać.
myślę , że kazdy z nas , kazdy kto w rodzinie zetknie się z tą chrobą robi wiele ...
tylko może nam dane było więcej czasu, może dlatgo moglismy przeprowadzic więcej kuracji.
inni , u których choroba rozwijała się bardzo szybko , nie mieli na to szans.
ale jestem pewna , że gdyby mieli te 7 lat ... tez próbowaliby wszytkiego co mozliwe..
ja dziś z perspektywy czasu myślę , że to wszystko co robiłysmy , było bardzo chaotyczne ..
że może trzeba było inaczej ...
ale cokolwiek teraz myślę nie wróci to życia mojaj sisotrze...
dziś nie roztrząsam słowa śmierć.. ale to co człowiek musi przezyc przed śmiercią, i dlaczego tak własnie jest. ...
dziś rozmyslam nad tym co sisotra przezywała przez te 7 lat mając świadomość końca...
co przezywała leżąc na łózku w pampersach nie mogła już wykonac żadnego ruchu ...
co przezywała kiedy przez ostanie dni jej zycia słyszała nasze głosy , głosy dzieci ..
a ona juz nic nie mogła zrobić ..
i przez te wszystkie jej ostanie dni płynęły łzy z kącików oczu.......
w takich momentach chciałaby się krzyczeć ..
a ona tylko leżła spokojnie i płynęły łzy ....